Callie tak naprawdę zapomniała o tym, że w ogóle powinna dostać już okres, bo dawno go nie miała. Zrozumiała jednak, że to pewnie z tego pochodziły te wszystkie dolegliwości i ustaną, gdy ten w końcu nadejdzie... A przynajmniej w to chciała wierzyć.

- Zrobiłbyś mi herbaty? - zapytała Callie, na co Fred pokiwał głową i ruszył do kuchni.

- Ciężko jest mieć te dni? - zapytał George, siadając połowicznie na stole, a to pytanie jeszcze bardziej rozbawiło dziewczynę.

- Zależy, czasem bardzo - wyjaśniła Callie. - Najgorzej jest, gdy... - i tu przerwały jej głośne odgłosy czegoś spadającego na podłogę, najwyraźniej rozsypującego się. Przestraszona dziewczyna automatycznie wstała i pomimo mdłości ruszyła do kuchni, by zobaczyć, co się stało, a George poszedł zaraz za nią.

Jej oczom ukazały się dziesiątki, o ile nie setki galeonów rozsypane na podłodze, a także kilka kopert i otwarta szuflada, zawierająca jeszcze więcej podobnych papierów. Callie dopiero wtedy przypomniała sobie, że już dawno miała z nim o nich porozmawiać. Choć wciąż walczyła z mdłościami, postanowiła go skonfrontować tu i teraz.

- Fred, co to są za pieniądze? Co to za koperty? Powiedz mi! - zawołała na tyle stanowczo, na ile potrafiła.

Fred patrzył na wszystkie galeony tak, jakby nigdy wcześniej ich nie widział. Nie ruszając się po ani jednego, zaczął się niepewnie drapać po szyi, po czym spojrzał na George'a z przerażeniem.

- Słucham, co to za pieniądze? - dopytywała Callie. - Przecież to są setki galeonów!

- To są... Oszczędności - wydusił Fred po chwili, ku uldze jego brata.

- Na co? - drążyła Callie, opierając się o framugę drzwi, bo znowu poczuła się gorzej.

- Na czarną godzinę - odparł od razu.

- I czemu ja o nich nic nie wiedziałam, w takim razie? - kontynuowała dziewczyna, trzymając się za brzuch.

- Bo nie było czarnej godziny - wyjaśnił Fred, po czym wyjął swoją różdżkę, by pozbierać rozsypane monety.

- Ta, jas... - zaczęła Callie, ale nie skończyła, bo bała się, że już nie wytrzyma i pobiegła do łazienki.

- Cholera, musisz być bardziej ostrożny - szepnął George, podchodząc do bliźniaka, który przewrócił oczami.

- Co ty nie powiesz? - odgryzł się Fred. - Pomóż mi to lepiej zbierać.

Dolegliwości Callie nie ustawały przez kilkanaście kolejnych dni, a ona starała się na nie nie skarżyć, by Fred nie zaczął panikować. Martwił ją jednak fakt, że nadal nie dostała miesiączki.

Pierwszego maja wiedziała, że nie może już czekać. Minęły już dwa miesiące, więc Callie po prostu zaczęła podejrzewać, że... Była w ciąży.

Nie myślała o tym wcześniej, bo najzwyczajniej nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli. Bała się. Nie tyle posiadania dziecka, co tego, że żyła w czasach wojennych i nie była gotowa na danie mu takiego losu. Zaczynała naprawdę żałować tego, co stało się pomiędzy nią, a Fredem, nawet jeśli była wtedy taka szczęśliwa...

Z ciężkim sercem odnalazła w jednej z książek przepis na eliksir, dzięki któremu mogła sprawdzić swoje przypuszczenia. Na szczęście bliźniacy nie znali się na tym za dobrze, więc w spokoju przygotowała miksturę i wieczorem poszła do łazienki.

Tam użyła go według instrukcji zawartych w książce. Robiła to wszystko drżącymi rękoma, sama nie wiedząc, jakiego wyniku by chciała. Gdy minął wyznaczony czas, Callie wzięła głęboki wdech.

- Będzie dobrze - powiedziała sama do siebie, spojrzała na miksturę i... Wynik był pozytywny.

Dziewczyna o mało nie upuściła kubka z eliksirem, który trzymała. Patrzyła przez chwilę na niego z niedowierzaniem, a następnie sprawdziła drugą próbkę, którą zrobiła dla potwierdzenia - ona również wykazywała ten sam wynik.

Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach. Zupełnie nie wiedziała, co miała teraz zrobić. Nie wiedziała też, czy bardziej była przerażona perspektywą posiadania dziecka samą w sobie, czy posiadania go w czasie wojny, czy powiedzeniem tego Fredowi.

Postanowiła, że jeszcze mu nie powie, dopóki sama się z tym nie oswoi i nie sprawdzi tego jeszcze kilka razy. Na razie nie potrafiła tego ogarnąć, nie potrafiła w to uwierzyć... Chciała płakać i śmiać się jednocześnie, czuła się zupełnie zagubiona i zaczęła rozważać, czy nie porozmawiać o tym jakoś ze swoją mamą - choć ta pewnie nie byłaby dumna...

Z tych wszystkich myśli dziewczynę wyrwało pukanie do łazienki. Callie szybko wrzuciła wykorzystane eliksiry do śmieci i otworzyła drzwi, przed którymi zobaczyła Freda - wyglądał na przestraszonego.

- Callie, musimy iść - powiedział, patrząc na nią z lekkim przerażeniem.

- Co się stało...? - zapytała roztrzęsiona dziewczyna, której dłonie od razu wylądowały na brzuchu. Miała z jakiegoś powodu wrażenie, że Fred o wszystkim wiedział, choć nie było takiej opcji. On jednak chciał przekazać jej znacznie gorsze wieści.

- Dostaliśmy wiadomość od Zakonu. Harry jest w Hogwarcie i chyba szykuje się prawdziwa wojna.

~

2 rozdziały do wiecie czego.

Węże jednak śmieszkują • Fred WeasleyUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum