12

5.3K 444 31
                                    

Wszystko szło po mojej myśli. Wczorajszego wieczoru nie wdałem się w żadną bójkę, a nawet wredne komentarze, które cisnęły mi się na usta - nie opuściły ich. Tancerze z mojej grupy nie wydali mi się tacy przyjaźni za jakich uważał ich Jimin, a chłopak z telefonem dodatkowo mi podpadł. Jednakże nie chciałem się nimi przejmować, a podejrzenia, które zagościły w mojej głowie postanowiłem zignorować.

Razem z młodszym wróciliśmy do swoich domów dość wcześnie, a właściwie on do swojego wrócił, bo ja miałem jedynie mały pokój w wytwórni. Od razu po przekroczeniu jego progu rzuciłem się na łóżko i oddałem w objęcia Morfeusza, wiedząc że rano rozpoczynają się pierwsze przygotowania do mojego collabu z Jiminem. Obiecałem sobie dać temu pomysłowi szansę, chociaż w mojej głowie panował istny bałagan z tym związany. Jedna strona chciała po prostu kazać im spadać i zakazać wprowadzania tego wszystkiego w życie, a druga miała w sobie słowa mojego przyjaciela, abym się im podporządkował.

Postanowiłem tym razem posłuchać tej drugiej strony, nie zważając na cichy głosik w mojej głowie, mówiący że nie powinienem robić nic wbrew sobie.

Wraz z wybiciem godziny ósmej opuściłem swoją komnatę. Pierwszym moim celem było spotkanie z Namjoonem, który twierdził, że wymyślił koncept do tej piosenki, której napisanie oczywiście przypada mi. Przeważnie każdy tekst pisałem szybko, bez zbędnych problemów. Jednak tym razem obawiałem się, że przyjaciel narzuci mi nazbyt miłosny styl, a mój umysł powędruje w kierunku Jimina, tym samym wyprowadzając mnie z równowagi. 

Bo wszyscy będą myśleć, że jest to piosenka o naszej historii, a to tylko kolejne dzieło z spod moich palców, bez żadnych prawdziwych porównań.

***

Spodziewałem się wszystkiego.

Byłem przygotowany na każdą z możliwości, które mógł mi narzucić przyjaciel. Nawet na całkowite zepsucie mojego wizerunku, do czego i tak dąży. Próbowałem udawać, że wszystko jest w porządku, a jego pomysły mi pasują. I naprawdę byłem zdolny przystać na większość jego durnych planów, ale zdecydowanie nie na ten.

Słowa, które wypowiedział do mnie zaledwie parę minut wcześniej utkwiły mi w umyśle i jedyne czego chciałem to wyrzucić je. Zgnieść, pozbyć się ich, cokolwiek. Ale nie potrafiłem. Byłem zły. Zdenerwowany, a jednocześnie smutny. Moja cierpliwość ma swój limit i on najwyraźniej go dosięgnął.

Tyle lat siedziałem w tym świecie. Wykreowałem sobie postać, która jest chamska i bezuczuciowa. Może i wiele osób twierdziło, że przesadnie, ale to byłem ja. Agust D - oschły raper, nie przejmujący się niczym. I tylko prawdziwe fanki doceniały to jaki jestem, a nie hejtowały na każdym kroku za mały błąd. Żyłem w przekonaniu, że nie potrzebuje tego drugiego typu ludzi w moim życiu. Nie zwracałem na nich uwagi, nie potrzebowałem zaprzątać sobie nimi głowy. Nie musiałem uwieść całego świata swoim głosem, charakterem, czy wyglądem. Wystarczyła mi moja stała grupka, która od zawsze ze mną była. Ale Namjoon uważał inaczej. Nie liczyło się dla niego moje szczęście, ani moje poglądy. Całkowicie zignorował moje uczucia. Chciał zmienić prawdziwego mnie. Stworzyć ze mnie kogoś innego. I wszystko dla lepszych statystyk.

A ja jednak nie chciałem się temu wszystkiemu tak łatwo dać.

Zasiadłem przy biurku w swoim studiu i od razu zacząłem przerzucać myśli na kartkę papieru. Pisałem tak jak zawsze, całkowicie w moim stylu. Wiele przekleństw i brutalnych słów pojawiło się już w tekście, a ja nie zamierzałem z nich rezygnować. 

W mojej głowie nagle pojawił się Jimin i ogłoszenie tego pieprzonego związku na żywo przed całym światem i ścisnąłem długopis mocniej w dłoni. Żałowałem wielu swoich decyzji, ale czasu nie mogłem cofnąć. Powinienem był go wtedy wyśmiać, a Namjoonowi jasno wytłumaczyć, że nie zmienię siebie dla ich kaprysu.

Ale się zgodziłem, robiąc sobie wodę z mózgu.

Zostawiłem kartkę częściowo zapisaną na biurku i wstałem. Wena całkowicie ze mnie wyleciała, a zirytowanie pognało w innym kierunku. 

Ponownie zmieniałem kierunek swojego postępowania. Zupełnie jakbym miał kilka twarzy. Ale tylko przy jednej czuję się sobą i Namjoon mi tego nie zabierze.

Musiałem udać się w kierunku zakazanej znajomości.



➵➵➵

Cisza przed burzą

dance of lies • yoonminМесто, где живут истории. Откройте их для себя