- Z czasem będzie lepiej – pociesza mnie, siadając obok. – Gdy Carla mnie zostawiła, też nie widziałem sensu w życiu. Już myślałem, że ze mną koniec, a jednak jakoś się pozbierałem – przypomina, delikatnie się uśmiechając.
- Jedyne, co sprawia, że chcę jeszcze walczyć to ten maluch. Tylko dla niego jestem w stanie się męczyć – oznajmiam, odchylając głowę do tyłu. – Już nigdy w życiu się nie zakocham – anonsuję całkiem poważnie.
- Ja też pewnie nie. Jesteśmy skazani na samotność – rzuca, próbując trochę się ponabijać. – Ale chcę, żebyś pamiętała, że możesz na mnie liczyć. W każdej chwili będę mógł zaopiekować się Tobą i dzieckiem – obiecuje, a mnie nagle nachodzi głupia myśl.
Cóż, Daniel sam przyznał, że nie ma zamiaru już się z nikim związać, a ja staram się zapewnić mojemu dziecku to, co najlepsze. Oboje najwyraźniej potrzebujemy odskoczni od tego wszystkiego. Wiem, że teraz powiem coś, co jest w cholerę szalone i być może będę tego żałować, ale muszę zrobić wszystko, żeby jedyna osoba, na której teraz mi zależy, zaznała w przyszłości szczęście.
- Mam dla Ciebie pewną propozycję – odzywam się po kilkuminutowej chwili ciszy.
***
Wpatruję się w swoje odbicie w lustrze, wygładzając materiał swojej sukienki. Przełykam nerwowo ślinę, wciąż nie wierząc, że właśnie stoję tutaj w białej sukni, czekając na swój własny ślub. W sumie od dziecka marzyłam o tym wydarzeniu, tworząc w głowie scenariusze, w jakim stopniu będzie ono magiczne. I może byłabym w tym momencie szczęśliwa, ale niestety nie żenię się z miłością swojego życia, tylko z człowiekiem, który jest tak samo skrzywdzony, jak ja i oboje uważamy miłość za skończony temat.
- Goście już się schodzą. – Do mojej małej garderoby wchodzi Cindy, która także ma na sobie elegancką sukienkę.
- To dobrze. Ja muszę tylko poprawić swój makijaż – informuję, siadając przy toaletce i chwytając w dłoń eyeliner. – Urzędnik też już jest? – dopytuję, przejeżdżając kosmetykiem wokół oka.
- Tak, przygotowuje się – potwierdza, na co znacząco kiwam głową. – Tori... Na pewno nie chcesz się wycofać? – zadaje to samo pytanie, które zadawała przez cały tydzień. – Przygotowaliście tą uroczystość przez kilka dni. Przecież możecie jeszcze poczekać i zobaczyć, czy to ma jakikolwiek sens – wnioskuje.
- Zrobilibyśmy tak, gdyby nam na sobie zależało. Jednak problem w tym, że nie bierzemy ślubu z miłości – przypominam, przenosząc na nią swoje spojrzenie.
- To po co w ogóle go bierzecie? – ciągnie dalej, rozkładając swoje ręce.
- Moje dziecko potrzebuje ojca – rzucam stanowczo, nie mogąc opanować swojego tonu. – Ono nie jest niczemu winne, a ja nie chcę, żeby wychowywało się bez taty. Nie zasługuje na to. – W moich oczach zaczynają pojawiać się łzy, przez co robię wszystko, aby nie wypłynęły z powiek.
- Wiem, że jest Ci ciężko i jesteś przerażona, ale pamiętaj, że możesz na nas liczyć. Masz rodziców, mnie i Jay'a, Jake, który zawsze Ci pomoże i Daniel też może być przy Tobie, lecz nie musicie od razu się żenić – przekonuje mnie dalej, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.
![](https://img.wattpad.com/cover/146010612-288-k147749.jpg)
YOU ARE READING
KISS ME SLOW
RomanceNie wiedziałem, że to Ty na mnie czekasz, bo byliśmy dziećmi, kiedy zakochaliśmy się w sobie. Nie wiedzieliśmy, co to było. Nie poddam się tym razem, ale kochanie, po prostu całuj mnie powoli. °opowiadanie zawiera sceny erotyczne i przekleństwa NIE...
26.Moje dziecko potrzebuje ojca.
Start from the beginning