26.Moje dziecko potrzebuje ojca.

Start from the beginning
                                    

    - Z czasem będzie lepiej – pociesza mnie, siadając obok. – Gdy Carla mnie zostawiła, też nie widziałem sensu w życiu. Już myślałem, że ze mną koniec, a jednak jakoś się pozbierałem – przypomina, delikatnie się uśmiechając. 

    - Jedyne, co sprawia, że chcę jeszcze walczyć to ten maluch. Tylko dla niego jestem w stanie się męczyć – oznajmiam, odchylając głowę do tyłu. – Już nigdy w życiu się nie zakocham – anonsuję całkiem poważnie. 

    - Ja też pewnie nie. Jesteśmy skazani na samotność – rzuca, próbując trochę się ponabijać. – Ale chcę, żebyś pamiętała, że możesz na mnie liczyć. W każdej chwili będę mógł zaopiekować się Tobą i dzieckiem – obiecuje, a mnie nagle nachodzi głupia myśl.

    Cóż, Daniel sam przyznał, że nie ma zamiaru już się z nikim związać, a ja staram się zapewnić mojemu dziecku to, co najlepsze. Oboje najwyraźniej potrzebujemy odskoczni od tego wszystkiego. Wiem, że teraz powiem coś, co jest w cholerę szalone i być może będę tego żałować, ale muszę zrobić wszystko, żeby jedyna osoba, na której teraz mi zależy, zaznała w przyszłości szczęście. 

    - Mam dla Ciebie pewną propozycję – odzywam się po kilkuminutowej chwili ciszy. 

***

    Wpatruję się w swoje odbicie w lustrze, wygładzając materiał swojej sukienki. Przełykam nerwowo ślinę, wciąż nie wierząc, że właśnie stoję tutaj w białej sukni, czekając na swój własny ślub.  W sumie od dziecka marzyłam o tym wydarzeniu, tworząc w głowie scenariusze, w jakim stopniu będzie ono magiczne. I może byłabym w tym momencie szczęśliwa, ale niestety nie żenię się z miłością swojego życia, tylko z człowiekiem, który jest tak samo skrzywdzony, jak ja i oboje uważamy miłość za skończony temat. 

    - Goście już się schodzą. – Do mojej małej garderoby wchodzi Cindy, która także ma na sobie elegancką sukienkę. 

    - To dobrze. Ja muszę tylko poprawić swój makijaż – informuję, siadając przy toaletce i chwytając w dłoń eyeliner. – Urzędnik też już jest? – dopytuję, przejeżdżając kosmetykiem wokół oka. 

    - Tak, przygotowuje się – potwierdza, na co znacząco kiwam głową. – Tori... Na pewno nie chcesz się wycofać? – zadaje to samo pytanie, które zadawała przez cały tydzień. – Przygotowaliście tą uroczystość przez kilka dni. Przecież możecie jeszcze poczekać i zobaczyć, czy to ma jakikolwiek sens – wnioskuje. 

    - Zrobilibyśmy tak, gdyby nam na sobie zależało. Jednak problem w tym, że nie bierzemy ślubu z miłości – przypominam, przenosząc na nią swoje spojrzenie. 

    - To po co w ogóle go bierzecie? – ciągnie dalej, rozkładając swoje ręce. 

    - Moje dziecko potrzebuje ojca – rzucam stanowczo, nie mogąc opanować swojego tonu. – Ono nie jest niczemu winne, a ja nie chcę, żeby wychowywało się bez taty. Nie zasługuje na to. – W moich oczach zaczynają pojawiać się łzy, przez co robię wszystko, aby nie wypłynęły z powiek. 

    - Wiem, że jest Ci ciężko i jesteś przerażona, ale pamiętaj, że możesz na nas liczyć. Masz rodziców, mnie i Jay'a, Jake, który zawsze Ci pomoże i Daniel też może być przy Tobie, lecz nie musicie od razu się żenić – przekonuje mnie dalej, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. 

KISS ME SLOWWhere stories live. Discover now