Było tak pięknie, że Min już prawie zapomniał po co tak właściwie przyjechali do Busan. Yoongi przemierzył tyle kilometrów, godząc się nawet na przesiadkę do drugiego pociągu, by wesprzeć przyjaciela w tak ważnej dla niego chwili, ale w tym momencie nie marzył o niczym innym, jak zostać w tamtym miejscu już na zawsze. Marzył, żeby Hoseok poszedł do tej swojej Jiyun i zostawił go samego w piasku, tylko tyle. Oczywiście wolałby, żeby młodszy został z nim, jednak wiedział jak bardzo zależało mu na zaręczynach i nie chciał psuć mu planów. Jung jednak potrzebował jego wsparcia, a Yoongi nie mógł go zawieść, więc ze sztucznym uśmiechem szedł za przyjacielem, w zamyśleniu co rusz przepuszczając piasek przez palce u stóp.
– Coś się stało? – zapytał Yoongi, czując jak Hoseok zatrzymuje się i tym samym ciągnie go, by zrobił to samo. Podniósł wzrok z ziemi, gdy nie otrzymał odpowiedzi i zauważył, że są już na miejscu, a co najlepsze, wszystko było ułożone i widocznie gotowe do oświadczyn, nawet altanka, przed którą stali. Była piękna - udekorowana z góry kwiatami, które ślicznie oplatały także filary wraz z lampkami, w środku stał mały stół z kolacją oraz białym winem, a wokół poustawiane były najróżniejsze zapachowe świeczki - dokładnie tak jak mówił. – Czekaj, to tu? Kto to zrobił? – odezwał się znowu niemało zdziwiony.
– Jiyun. – oznajmił Hobi z uśmiechem, wskazując ruchem głowy stojącą nieopodal dziewczynę, która pokiwała w ich kierunku radośnie. Jung odmachał jej równie entuzjastycznie, a Min nieco mniej, będąc ogromnie zaskoczonym takim obrotem sytuacji.
– Hoseok, ale to nie tak powinno wyglądać, wiesz? To powinna... – zaczął cicho, ale młodszego już nie było obok niego. Stał on już dawno obok dziewczyny i witał się z nią słodkim buziakiem w policzek, zaraz zaczynając rozmowę, której starszy nie mógł usłyszeć. Wcale jednak nie żałował, westchnął tylko głośno i spuścił głowę, nie chcąc dłużej patrzeć na ich szczęście. Wystarczyła mu myśl, że za chwilę Koreanka będzie mogła oficjalnie być nazywana przez bruneta jego, a on sam odejdzie w zapomnienie. Gdy odwrócił się ze łzami żalu w oczach, chcąc udać się na spacer, by nie być dłużej trzecim kołem, usłyszał za sobą krzyk.
– Hyung, stój! – zawołał Hoseok, biegnąc za przyjacielem. – Hyung, nie rozumiesz!
Kolorowowłosy zatrzymał się gwałtownie, ale nie odwrócił. Przetarł tylko dłonią policzki, na które zdążyły już wypłynąć gorzkie łzy, a Jung po chwili znalazł się przed nim i spojrzał uważnie w zapłakane oczy przyjaciela, oparłszy ręce na jego ramionach.
– Dlaczego płaczesz? – zmartwiony mężczyzna sam przetarł zaczerwieniony polik starszego kciukiem, na co ten uśmiechnął się sztucznie i odsunął niechcianą rękę od swojej twarzy.
– Wzruszyłem się. – skłamał, mimowolnie pociągając nosem. – Idź do niej, ja pójdę na spacer.
– Jest źle, prawda? Co zrobiłem nie tak? – zignorował słowa mniejszego i dalej wpatrywał się uważnie w jego tęczówki, próbując doszukać się w nich sprzecznych emocji. Nie rozumiał reakcji Yoongiego, przecież tak się starał.
YOU ARE READING
SOME ADVICE ❧ sope
Fanfiction▍몇개의 충고 Hoseok chce się żenić, a skrycie zakochany w nim Yoongi ma dać mu parę rad. short story [8] fluffy fluff friends!au ©chimiminis™2019