| Rozdział dwudziesty trzeci |

46 2 1
                                    

Tej nocy nie mogłam spać.
Płakałam.
Mamo , tak bardzo mi Ciebie brakuje.
Tak byś się za mnie wstydziła.
Za to jaka jestem teraz.
Nie umiem się uspokoić.
Wyszłam na balkon cała we łzach.
Chwyciłam w dłoń papierosa .
Włożyłam go do ust i odpaliłam.
Obrzydzała mnie myśl o paleniu , ale co innego mi zostało.
Stoję tu i patrze w horyzont.
Przebrałam się i wyszłam po cichu.
Nowy York budził się do życia.

~Alice?- usłyszałam głos przed sobą.

-Steve - powiedziałam odwracając się w jego kierunku.
~Bruce on ..- zaczął.

-Nie chcę o nim rozmawiać - powiedziałam patrząc w chodnik.
~Alice zrozum - mówił.

-To ty Steve zrozum , że moi rodzice nie żyją , mieliśmy tylko siebie , a ja chce ,żeby on był szczęśliwy... Beze mnie - wykrzyczałam ,a ten mnie przytulił.

~On jest załamany - wyszeptał - błagam porozmawiaj z nim.

- Nie, bo znów go zranię , tak będzie zawsze - powiedziałam szeptem - Ty lepiej też idź.

~Nie - spojrzał mi w oczy -chce jeszcze o jednej rzeczy porozmawiać

-O? -zapytałam niepewnie.

~Rozmawiałem z Rayan'em -mówił normalnym tonem - on za tobą tęskni Alice . Wybierz czy chcesz mu złamać serce i żyć dalej z Bożkiem , czy skończyć relację z Loki'm i wrócić do Rayan'a .I nie mow mi , ze nic Ciebie nie łączy z Bozkiem  , każdego możesz oklamywać ale  nie mnie

Jego wzrok , miałam wrażenie ,że czytał ze mnie jak z książki .

~Widzę ,że on ci nie jest obojętny - dopowiedział ciszej

Nie patrzyłam mu w oczy .

-Lubie Rayan'a  .  Wierzę w jedną rzecz. Jeśli pojawia się w twoim życiu ktoś inny , ktoś kogo pokochasz i sprawi ,że tamto dawne uczucie zblednie. To znaczy ,że nie kochałeś tej pierwszej osoby prawdziwą miłością , było to tylko zauroczenie , chwilowy amok.

~Chcesz mi powiedzieć ,że już go nie kochasz?- dopytał.

-Nie wiem czy kiedykolwiek kochałam go tak naprawdę - odwróciłam się od niego .

~Jesteś zagubiona Alice , przemyśl to wszystko - powiedział , a potem usłyszałam jak odchodzi .

Wróciłam do swojego mieszkania .

~Coś się stało Alice ? - zapytał Bożek .

-To koniec Loki . - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej .

~Czego?- zapytał zaskoczony .

-Koniec kłamstw Loki - spojrzałam prosto w jego szmaragdowe oczy .

~Więc chcesz znać prawdę ?- zaśmiał się .

-Najwyższy czas na to - mój oddech przyśpieszył .

~Z początku nie czułem nic , byłaś dla mnie taka zwykła nudna i do tego nie w moim guście - odwrócił się i spoglądał w dal

odwrócił się w moją stronę

~Ale w pewnym momencie , zacząłem coś czuć - spojrzał mi w oczy - Ukrywałem to , grałem w tę grę. I teraz przyszedł moment kiedy muszę się z tobą pożegnać . Nawet jakbym kochał Cię najbardziej na świecie . Nie mogę być z Tobą . To ciężka sprawa , nie moge nawet zabiegac o twe względy .

Położył dłoń na moim policzku .

~Nie zapomnę o tobie - wyszeptał - ale ty musisz zapomnieć o mnie .

Potem zniknął w zielonym dymie .

A ja usłyszałam znajomy melodyjny głos .

W telewizji leciała piosenka Rayan'a .

Włączyłam telefon. Kilka nieodebranych połączeń , kilka wiadomości .

Zaczęłam przeglądać popularny portal społecznościowy i wyskoczyło mi wydarzenie .

Koncert z naszej trasy , jutro wieczorem .

Spojrzałam na stronę z biletami , brak dostępnych .

Wybrałam numer mojego Menager'a.

-Przepraszam ,że dopiero teraz się odzywam - zaczęłam .

~Zaczynałem się martwić - powiedział poważnym głosem - Wiem ,że nie dzwonisz bez powodu .

-Wiesz ?- zdziwiona podniosłam brwi .

~Jesteśmy w New York'u - odparł - spodziewałem się ,że będziesz chciała nas odwiedzić .

-Właśnie w tym problem - zaśmiałam się nerwowo - chciałam kupić bilety i zauważyłam ,że już nie ma ani jednego .

~Sobie żartujesz ze mnie Alice ?- zaśmiał się - Sam nawet przyjadę po ciebie ,abyś była tam razem z nami

-Nie chcę cię wykorzystywać ..- westchnęłam

~To ja ci to proponuję - powiedział - wyślij mi twój adres .

Rozłączył się , a ja wysłałam adres .

Tego dnia zasnęłam szybko .

Obudziło mnie pukanie do drzwi .

Podeszłam do nich i je otworzyłam .

-Hej Alice - w drzwiach stał Log z bukietem białych róż .

Stałam jak wryta.

Nie miałam makijażu , moje włosy były rozczochrane , a miałam na sobie jego koszulkę i dresowe spodnie .

-Witaj Rayan - wyszeptałam wciąż zaskoczona .

Weszliśmy do domu .

Patrzył bez przerwy na mnie .

~Zapomniałem już ,że jesteś taka piękna - powiedział bardziej do siebie niż do mnie .

- Rayan - spojrzałam mu w oczy .

~Poczekaj - podszedł do mnie i usiadł zaraz obok - Tak długo czekałem na ten moment ,aż zrozumiem moje emocje . Teraz wiem , wiem co czuję .

-Więc co czujesz - powtórzyłam

~Czuję ,że już nigdy nie powinienem pozwolić Ci odejść - ujął moją dłoń - Bo nigdy nie spotkam drugiej takiej jak ty . Tak inteligentnej , tak pięknej , tak uroczej .

-Nie mów tak - moje serce przyśpieszyło.

~Uwielbiam każdy kawałek ciebie - wyszeptał - Patrząc ci w oczy widzę cały mój świat .

Mój oddech przyśpieszył , a serce biło coraz szybciej .

Nie umiałam być spokojna.

-Ja - nie umiałam wydusić z siebie ani słowa , zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej .

-Mogę Cię pocałować ?- spytał .

~ja nie wiem  - wyszeptałam.

"Kiedyś ktoś powiedział, że najpiękniejszym momentem jest właśnie ten, chwilę przed pierwszym pocałunkiem"

Twin sisterWhere stories live. Discover now