| Rozdział dwudziesty pierwszy |

42 3 0
                                    

Wstałam po czym stanęłam blisko Bożka .
-Chce to usłyszeć Loki - wyszeptałam patrząc mu w oczy.
Skierował wzrok na moje usta .

-Co dokładnie ?- spytał , zbliżając się jeszcze bardziej

-Chce usłyszeć ,że mnie kochasz - patrzyłam nie przerwanie w jego piękne szmaragdowe oczy. Były takie hipnotyzujące .

- Kocham Cię Alice - powiedział i złączył nasze usta .

Odwzajemniłam pocałunek , sprawiając ,że był dużo przyjemniejszy.
Na chwilę nie myślałam .
Położył mi dłoń na plecach, czym przyprawił mnie o dreszcze.

-Jesteś taka piękna - powiedział między pocałunkami.

Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam.

-Idź już lepiej - spojrzałam na niego .

-Ale wrócę , jeśli mogę - przejechał dłonią po moim policzku.

-Kiedy tylko chcesz - pocałowałam go w policzek i poszłam do łazienki.

Czemu to robię.
Co się ze mną dzieje.

Wykąpałam się i przebrałam . Wszystkie złe emocje z tego dnia ze mnie zeszły.

Następnego dnia poszłam się przejść.
-Cześć moja piękna - usłyszałam głos Lokiego i poczułam jego dłoń na plecach.

Przytulił mnie do siebie gwałtownie , i schował się wraz ze mną w pobliskim zagajniku.
-Co się dzieje - wyszeptałam spoglądając na niego.

-Twoi przyjaciele - powiedział patrząc na drogę.

Chciałam mu odpowiedzieć ale przyłożył wymownie palec do ust.
Spoglądałam wtulona w jego tors przed siebie w ciszy.

-Zniknął - powiedział Stark patrząc na pole przed sobą.
-Musiał tu być - odpowiedziała mu wdowa .

-Nie sam -podszedł do nich mój brat i wskazał coś na radarze - był tu ktoś jeszcze

-A jak Zrobił temu komuś krzywdę ? - powiedział Steve

Loki teleportował nas na drugi koniec ścieżki i chwycił moją rękę.

-Przepraszam ,że to tak wygląda - przytulił mnie delikatnie , jakby bał się ,że teraz mnie pokruszy.

-Boje się o Ciebie - powiedziałam całkowicie szczerze.

-Poradze sobie - jego głos nie był taki pewny - oni zaraz tu będą, odprowadzić Cię czy ..

-Pójdę - pocałowałam go i poszłam w swoją stronę.

Szłam przed siebie w stronę miasta .

-Alice Banner - usłyszałam dobrze mi znany głos.

Szef Hydry .
Odwróciłam się i przyjełam pozycje obronną.

-Spokojnie - podniósł ręce w geście bezbronności.

-Czego chcesz ode mnie- powiedziałam patrząc na niego wrogo

-Chcę ci złożyć propozycje - powiedział podchodząc bliżej .
Poczułam nóż na gardle.

-Dlatego twoi ludzie do mnie celują i mam nóż na gardle ?- spytałam karcąc go wzrokiem.

-Chciałbym , abyś zasiliła szeregi Armii Hydry -powiedział i rozejrzał się- wiem o twojej kłótni z naszymi ulubionymi Bohaterami.

Zobaczyłam Stark'a .

-Zmywajcie się bo Stark tu jest - powiedziałam obezwładniając gości trzymającego nóż na moim gardle.
Szef Hydry spojrzał na mnie z aprobatą.
-Zastanów się Alice - powiedział i zniknął z mojego pola widzenia.

-Coś się stało Alice ?- usłyszałam głos Stark'a.

-Nie. - zaczęłam iść w swoją stronę - Panie Iron Man.

-Czego on od Ciebie chciał ?- spytał lecąc za mną .

-Odczep się Stark ,moje sprawy .- wzruszyłam ramionami i przeklnęłam pod nosem- możesz wiedzieć , że prędko się nie zobaczymy.

Przyjmę te cholerną propozycje .
Wieczorem siedziałam już w bazie hydry.

-Kogo moje oczy widzą - ten głos.

-Mark - spojrzałam na niego- przyjmuję propozycje.

Uśmiechnął się.

-dużo się wydarzyło od naszego ostatniego spotkania- powiedział a ja spojrzałam na niego pytająco- Złapaliśmy dwójkę mścicieli .

Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia

-Twoje pierwsze zadanie przesłuchać więźniów- podał mi do rąk mundur.
Założyłam go i ruszyłam do celi.

Steve i...Bruce.
Chwyciłam za dźwignię i wraz z dwójką uzbrojonych strażników weszłam do środka .

-Alice ?- spytał Steve , patrząc na mnie ze zdziwieniem

Strażnicy sporzeli na mnie pytająco.

-Nie wiem kim są - wzruszyłam ramionami

-No dobrze , o mnie możesz nie pamiętać , ale nie wiesz kim jest twój brat ?- trafił w czuły punkt.

- Przestał być moim bratem - powiedziałm patrząc na nich bez emocji , spojrzałam na moich towarzyszy.
Zaczeli zadawać pytania, a moi dawni przyjaciele zamiast na nie odpowiadać patrzyli na mnie.
Wzbudzając emocje.

-Chcecie wyjść to współpracujcie - powiedziałam patrząc bratu w oczy .
Bałam się ,że strażnicy nie wytrzymają i walną im kulkę w głowę.
Zanim doszło do tego wyszłam , a moi towarzysze wraz ze mną.
Stanęłam na chwilę po drugiej stronie kraty.

W oczach mojego brata widziałam ,żal.
Było mu przykro.
Nie potrafił mnie zrozumieć , ja powoli też siebie nie rozumiałam.

"Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym"

Zostaw coś po sobie

Twin sisterWhere stories live. Discover now