☻.•.owo.•.☻

58 4 1
                                    

    ...Steve. Kojarzysz go? Nie, nie chodzi mi o tego kwadratowego gościa z Minecrafta.

   Ten, o którym pisze, jest prawdopodobnie nieśmiertelny. I ma kilka form. Wiem, że ten typek składający klocki też może przejść na innego gamemode'a... Ale to postać z gry.

   A ten diabelski pół-baran jest prawdziwy.

   I mam na to dowody.

   Uczyłeś się kiedyś historii? W takim razie wiesz, kim był Stalin.

   Steve.

   Steven.

   Staven.

   Stalen.

   Stalin.

   Nie myślę, że to zwykły przypadek.

   Niektórzy twierdzą, że Steve współpracuje z Illuminati, ale on osobiście powiedział mi, że ich nie lubi. Wtedy właśnie odwiedził mnie po raz pierwszy w paraliżu sennym. Do dziś pamiętam jego wyraz twarzy, gdy wypowiedział słowa:

   "Elo, iks de".

   Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. 

   Chciałem uciec, ale nie byłem w stanie.

   Chciałem modlić się do Boga, ale wiedziałem, że to nic nie da.

   Boga już nie ma. Został tylko...

   -Steve - dopowiedział z dumą Seba, gruby dresiarz z osiedla autorki, spoglądającej na swoje poetyczne wyczyny. 

   -Ale gówno - skomentował Steven, rudy emo kurdupel w okrągłych okularach po przeczytaniu wypocin Sebixa. -Znaczy się, cóż za niedostojne pismo stworzyłeś!

   -Nie znasz się - stwierdził gruby, patrząc na Stevena z przymrużonych powiek. -Jedynym, co sam potrafisz robić, jest mówienie po staropolsku.

   -Jam, wielki Steven, potrafiem robić kanapki z upolowanym przeze mię kurczokiem - chłopak wypiął dumnie pierś. -Wielki Steven, pogromca kurczoków!

   Rudzielec pognał w stronę kuchni, patatając na swoim niewidzialnym koniu i wyciągnął wszystkie składniki potrzebne do wyrobu jego jadła bogów, i zauważył...

   Nie było już masła.

   Wtedy właśnie obudził się w piekle. Rozejrzał się wokół, westchnął ciężko i spróbował zetrzeć pot z czoła, jednak dopiero zorientował się, że nie jest tym, kim był jeszcze wczoraj.
   Co oznaczało, że nareszcie jest sobą.

   Że nareszcie jest tym samym Stevem. 

   Wciąż myślał o swoim śnie.

   -Brak masła... Zero kanapek... - wstrzymał płacz. -Dlatego demony nie powinny spać.

   Wtedy właśnie pojawił się Hitler. No wiesz, ten gościu, który zapoczątkował daba.

   -Cześć - powiedział wąsacz kurdupel. -Gdzie jest toaleta? 

   Steve poszerzył swój niezręczny współczujący uśmiech, bo wiedział od razu, jaka byłaby odpowiedź. -Idziesz przez ten nawiedzony korytarz i skręcasz w lewo - polecił baran. -Lepiej pójdę z tobą, bo jeszcze porwie cię gremlin albo poltergeist cię podtopi.

   -Gremlin? - zapytał przerażony i zmartwiony Hitler ze swoim twardym, niemieckim akcentem, na który wydźwięk Steve'owi chciało się śmiać.

   -Uważaj, kurduplu, bo jeszcze posikasz się w mojej sypialni - skomentował demon i wstał z łóżka.

   -Nein..? - mruknął z wyrzutem ludobójca, w tej samej chwili popchnięty przez nowo zapoznanego puchatego ziomka w stronę drzwi wyjściowych.

Syn SzatanaOn viuen les histories. Descobreix ara