▪︎Wolf▪︎

Zacznij od początku
                                    

To właśnie Wolf miał okazję spotkać go jako pierwszy, szkoda tylko, że w tak nieprzyjemnych warunkach. Po wejściu do ogromnego budynku, czegoś na wzór pałacu, chłopak od razu wyczuł, że coś tu jest nie tak. Zaczął uważnie się rozglądać, aż w końcu dostrzegł coś w mroku. [Kolor] dzikie oczy wpatrywały się wprost na niego. Nim zdążył zareagować, potwór całkowicie wyszedł ze swojego ukrycia, a gdy to się stało, białowłosy uświadomił sobie, że ma do czynienia ze smokiem. Nie takim jakie występowały tam u nich na dole, lecz najwyraźniej z królem wszystkich smoków. Ten był o wiele większy i o wiele bardziej dziki. Posiadał czarną jak noc skórę, a na głowie miał równo rozmieszczone, długie rogi imitujące koronę. Grzbiet także pokryty był mniejszymi kolcami. Bestia po chwili wahania otworzyła paszczę pełną ostrych niczym żyletki zębów i zbliżyła się do chłopaka. Ten jedynie mógł stać i czekać na to co nadejdzie. Czuł, że brakuje mu powietrza, a ciało odmawia posłuszeństwa. W jego głowie akurat w takiej sytuacji pojawiła się myśl, że jednak legendy o smoczym królu były prawdziwe.

Wtem tuż przed nim zmaterializowała się ta sama [Kolor]włosa dziewczyna, która wcześniej ich uratowała. Tyle, że tym razem posiadała ogon oraz skrzydła, które w tym momencie były rozłożone. Z gniewem wypisanym na twarzy wyciągnęła ręce przed siebie i skupiła wzrok na oczach bestii, która gdy tylko ją zobaczyła, złagodniała. Po chwili smok zaczął się kurczyć, aż w końcu przybrał swoją ludzką postać. Wyglądał jak zwykły trzydziestolatek o włosach i oczach identycznych jak te dziewczyny. Właśnie wtedy chłopak zrozumiał, że jego wybawicielka to córka króla smoków. Doskonale pamiętał jak potem przez większość dnia nazywał ją smoczą księżniczką, co niezbyt przypadło jej do gustu, więc kazała mu mówić do siebie po imieniu, jednak to zaczął robić dopiero po dłuższym czasie. Gdy tak teraz się nad tym zastanawiał, to sam nie wiedział czemu tak wtedy reagował. Być może to przez strach przed jej ojcem i świadomość, że musi oddawać im obojgu należyty szacunek? Jednak z czasem zrozumiał, że [Imię] nie lubi się wyróżniać i pragnie żyć tak jak każdy przeciętny demon, więc postanowił więcej już jej tego nie utrudniać. Na jego szczęście jej ojciec zajął się wampirem na którego rzucił się zamykając w mocnym uścisku, susząc przy tym zęby. Później dowiedział się od Staza, że zna smoczą rodzinkę od dzieciństwa, a ojciec dziewczyny bardzo za nim przepada, zresztą z wzajemnością.

— Buntowniczka — Uśmiechnął się Wolf, tym samym zwracając na siebie jej uwagę.

— Tch — Prychnęła, ponownie wykonując strzał. Przymknęła oczy lecz po chwili odwróciła się i spojrzała na zdziwionego chłopaka. — Wiesz, zawsze mogę przestać cię odwiedzać.

Wzruszyła ramionami, jakby to co powiedziała nie miało dla niej jakiegokolwiek znaczenia. Prawda była zupełnie inna.

— Tego bym nie chciał...

Z lekkim westchnięciem podeszła do złotookiego i zajęła miejsce obok, po czym zwróciła głowę w bok, tak by móc na niego spojrzeć. Uśmiechnął się lekko na co ona pokazała mu język i odwróciła wzrok, wbijając go w zachodzące słońce. Nie minęła jednak chwila, a zdecydowała się położyć głowę na jego ramieniu. Wolf nie był jej dłużny, przyciągając ją do siebie. Z zadowoleniem wtuliła się w chłopaka, zapominając o trudzie codziennego życia. Czuła bijące od niego ciepło, przez co zrozumiała, że gdy tylko wróci tam na górę, znowu będzie jej tego brakować.

Odkąd wszystko wróciło do normy, jej życie się zmieniło. W sumie stało się to gdy tylko go poznała. Na Akropolu prawie w ogóle nie było chłopaków w jej wieku, więc gdy ten tylko tu przybył, zaciekawił ją swoją osobą. Z początku miała go za kolejnego słabego demona, który tylko czekał na okazję by dostać się tu na górę. Lecz z czasem gdy zaczęła go stopniowo poznawać, zaczęła zmieniać o nim zdanie. To samo zrobił jej ojciec gdy dowiedział się, że ten jest synem jego dobrego, starego przyjaciela. Nadal za nim nie przepadał, jednak widać znaczną różnicę. Wiedziała o tym, że chce zyskać miejsce wśród tych z Akropolu przez swoją własną ciężką pracę, mimo iż dostał od ojca ofertę zostania tam tuż po pokonaniu sztucznego demona. Wiedziała i wspierała go, jednak nie miała pojęcia ile mu to zajmie i ile będzie musiała jeszcze na niego czekać. Starała się przylatywać tu prawie codziennie każdego wieczoru kiedy tylko mogła, jednak nie zawsze jej to wychodziło.

— Mam dość tego, że jestem tam na górze a ty siedzisz tutaj — Westchnęła, wtulając się w jego klatkę piersiową, na co chłopak odpowiedział uśmiechem. Los chciał, że podobnie jak ojciec nie lubiła okazywać uczuć, nawet przy tych najbliższych, więc takie słowa z jej strony musiały wiele kosztować. Lub po prostu tak się z nim związała, że stał się najważniejszą osobą w jej życiu.

— Ja też, ale... — Zaciął się w połowie zdania, nie wiedząc jak to ubrać w słowa. — Niedługo będziemy razem.

— Niedługo czyli kiedy, hm? — Wyrwała mu się z uścisku rozkładając skrzydła. Stanęła tuż przed nim z gniewną miną. — Mówiłeś to wczoraj, mówisz to dzisiaj. Mówiłeś to kilka miesięcy temu i co? Nadal nie nadeszło to twoje niedługo.

Odwróciła się i pewnym krokiem podeszła do krawędzi budynku, wbijając wzrok przed siebie. Jasne promienie nieco ograniczały jej widoczność, lecz to ani trochę jej nie przeszkadzało. Gdy była zła nie zwracała uwagi praktycznie na nic. Dopiero po dłuższej chwili ciszy poczuła dłonie na swojej talii. Westchnęła i odwróciła się w stronę chłopaka, oplatając rękoma jego szyję. Spojrzeli na siebie bezuczuciowym wzrokiem, opierając się czołami. Wystarczył ułamek sekundy by cała złość wyparowała. Żadne z nich nie wiedziało ile dokładnie czasu znajdowali się w tej pozycji, jednak w tamtym momencie to było nieistotne. Najważniejsza była ich bliskość. Wolf wpatrując się w jej zamknięte oczy, zdecydował się na kolejny krok. Zbliżył twarz jeszcze bardziej i złączył ich usta w długim i namiętnym pocałunku. Zawsze to robił gdy nadchodził czas pożegnania. Jeszcze jakiś czas temu nie miał pojęcia, że mógłby się aż tak zakochać.

— Kocham cię, wiesz? — Odezwała się, gdy tylko zabrakło im powietrza.

— Wiem, ale... — Ponownie ją pocałował — Ja kocham cię bardziej.

[Imię] uśmiechnęła się, po czym odsunęła od chłopaka, któremu uśmiech zszedł z twarzy, zastąpiony tą samą znudzoną miną którą mieszkańcy jego miasta widywali na codzień. Zrobiła krok do przodu, rozkładając skrzydła i chcąc wzbić się w powietrze, jednak czując uścisk na nadgarstku, obejrzała się za siebie.

— Zobaczymy się jutro? — Spytał z nadzieją w głosie.

— Obiecuję — Posłała mu ciepły uśmiech, który tak uwielbiał.

Nie mając innego wyjścia puścił jej dłoń i odwzajemnił uśmiech. Dziewczyna wzbiła się w powietrze, cały czas utrzymując z nim wzrokowy kontakt. Dopiero po chwili odwróciła się i z szybkością światła skierowała ku górze. Kilka sekund później była już na Akropolu. Stanęła na ziemi mając zamiar udać się do swojej posiadłości, lecz przed tym obejrzała się przez ramię. Stąd doskonale było widać cały świat demonów. Świat w którym chętnie by zamieszkała ze względu na niego. Jednak była świadoma tego, że jako córka króla, musi zostać tutaj by kiedyś przejąć jego obowiązki. Nadejdzie w końcu dzień w którym cały świat demonów będzie należał do Wolfa, a wtedy będą mogli być razem już na zawsze...

 ✏︎ 𝚘𝚗𝚎 𝚜𝚑𝚘𝚝𝚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz