0.3 - w łóżku

238 11 8
                                    

Obudziłem się w domu, w swoim łóżku. Wszędzie wokół ciemność. Nie mogłem ruszać nogą. Rzuciłem spojrzenie na moją kończynę. Skuta gipsem wystawała spod fioletowego kocyka. Przemieściłem się z trudnościami do pozycji siedzącej.

Ciężko w chuj...
I ile będę miał tak wytrzymać..?

Strasznie chciało mi się pić. Otworzyłem usta, by wydać z siebie błagalny jęk:

-Mama..? Chodź...- dawno temu wołałem tak mamę, gdy miałem koszmary... eh

W domu nie dało się usłyszeć nawet najmniejszego szmeru. Zauważyłem odbijający się w ekranie mojego telefonu księżyc. Zabrałem szybko smartfona i zadzwoniłem do mamy. Nie słyszałem dzwonka w domu. Nie pofatygowała się nawet odebrać... eh.

Kto mógłby mi pomóc..?

Patrzyłem na inne kontakty. Tata siedział gdzieś w Lyonie, więc i tak nic by nie zrobił. Chloe... To przez nią byłem wtedy w takim stanie... Co ona sobie w ogóle myślała. Przewinąłem dalej - Jean..?

Jean to jakiś dupek...
Pewnie myśli tylko o seksie
Jego nie warto prosić

     Pisałem jeszcze z kilkoma gościami przez neta. Jeden z nich mieszkał w Bordeaux. Poczułem, że to właśnie on może mi pomóc. Napisałem do niego:

     -Hej Antoine. Mógłbyś wpaść do mnie teraz..? Mam nogę w gipsie, potrzebuję pomocy...

     Wysłałem wiadomość, ale nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Poczekałem tak dobrych pare chwil, aż w końcu rozejrzałem się do pokoju. Przeczołgałem się na skraj łóżka. Zobaczyłem szklankę.

Tak!
Picie!

     Sięgnąłem po naczynie i złapałem je obiema dłońmi. Napiłem się.

Sok marchewkowy...
Mama wie, co dla mnie najlepsze...

     Położyłem się wygodnie na łóżku i zacząłem mierzyć sufit wzrokiem. Nie umiałem tak zasnąć. Miałem uczucie pełni sił. Leżałem tak dalej w samotności, wyczekując snu lub powrotu mamy.

     Po długim czasie usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. Od razu pomyślałem, że moja matka w końcu wróciła.

     -Mama..? Czekałem na ciebie...- krzyczałem skrzeczącym głosem, gdy dosłyszałem się kroków po schodach.

Co tak długo?
I dlaczego się nie odzywasz, Mamo?

     W końcu kroki zatrzymały się u progu moich drzwi. Nie zobaczyłem jednak drobnej postury mojej rodzicielki. Kontury tego kogoś zajmowały znacznie większą przestrzeń. Cofnąłem się do rogu łóżka. Serce zaczęło bić bardzo szybko. Zacząłem krzyczeć.

     -Kim jesteś!? Gdzie mama!?- już łzy zaczęły napływać mi do oczu.

Co jest!?
Kto to jest!?
Dlaczego!?
Co on zrobi!?
Zabije mnie...

     Zasłoniłem się dłońmi. Nie widziałem już niczego. Słyszałem tylko, że zbliża się do łóżka. Wyderłem się na całe gardło, żeby ktoś inny mnie usłyszał. Wtedy do mnie doskoczył i zakleił moje usta taśmą.

To już koniec
Jestem martwy

     Myślałem o najgorszym... Szastałem dłońmi we wszystkie strony. Zarzuciłem całą nogą w jego kierunku. Uderzyłem go.

Co on robi!?

     Wcisnął moją zdrową nogę w łóżko i uderzył mnie mocno w zdrowy piszczel. Podskoczyłem z bólu. Związał moje ręce i nogi...

Tragonlady || YaoiWhere stories live. Discover now