Perfekcyjne opko cz. 19 [research]

539 65 54
                                    

Autentyczność, realizm, czy wreszcie fikcja – kilka słów o researchu

Są tacy „pisarze" (mam na myśli oczywiście tych wattpadowych), którzy piszą wszystko „na czuja", licząc na swoją wiedzę, pamięć i pewnie niewiedzę czytelników. Są tacy, którzy przygotowują sobie jakąś dawkę informacji, np. sprawdzą pisownię amerykańskiego miasta. Są tacy, którzy przy planowaniu fabuły przeczytają to i owo w Internecie, by uwiarygodnić jakieś wydarzenia. I na koniec, są tacy, którzy nie napiszą zdania zawierającego jakąś informację, bez jej potwierdzenia. Mam wrażenie, że tych ostatnich jest najmniej, albo ja takich spotykam rzadko. Choć nie mówię, że wcale.

Dlaczego w ogóle mamy się zastanawiać nad researchem? Z jednego bardzo ważnego powodu — bez niego często piszemy po prostu bzdury. A pisanie bzdur bywa szkodliwe zarówno dla czytelnika, jak i pisarza. Na potwierdzenie tych słów przytoczę Wam dwa przykłady związane z prawdziwymi pisarzami, gdyż nawet oni, a może w szczególności oni, dostają po dupie za brak researchu. Pierwsza sytuacja dotknęła, pogardzanego przeze mnie osobiście, Remigiusza Mroza. Autorowi nie można odmówić dyscypliny, konsekwencji, samozaparcia i płodności. Wydaje kilka książek rocznie. Przy takim tempie nic dziwnego, że coś kuleje. Moim zdaniem, i nie tylko moim, będzie to research. Podobnego zdania jest również Jakub Ćwiek, który niedawno wywołał medialne spięcie, publikując w Internecie list do Remigiusza Mroza. Samej postawy Ćwieka i wydźwięku jego listu nie będę omawiał, choć odniosłem nieszczególnie pozytywne wrażenie, czytając go. Pisarz zarzucił drugiemu pisarzowi między innymi, że zaoszczędził na reaserchu, spłycając swoje książki, i radził mu zwolnić. A wszystko rozbijało się o książkę Nieodnaleziona, w której Mróz poruszał temat przemocy w rodzinie. W związku z tak trudną i wrażliwą tematyką — zdaniem Ćwieka — tym bardziej powinien odrobić porządnie zadanie związane ze zdobyciem i weryfikacją informacji, gdyż jego książka jest pełna krzywdzących uproszczeń i utrwala w czytelnikach błędny obraz.

Podobnie było z Katarzyną Michalak i burzą wywołaną przez jej książkę opisującą problem schizofrenii, to jest powieść pełną stereotypów, przedstawiającą nieprawdziwe, popularne schematy na temat tej choroby. Myślę, że w takich sytuacjach możemy mówić o odpowiedzialności autora za swoje słowa, nawet jeśli przedstawiają one fikcję. Sądy i opinie wyrażone w powieściach mogą kształtować światopogląd czytelników. Szczególnie te tworzone przez poczytnych autorów. Aby nie być szkodliwym, warto zadbać o prawdziwość przedstawianych trudnych zagadnień. To oczywiście nie oznacza, że nie można bawić się, pisząc i przedstawiać skrajne, często skandalizujące punkty widzenia. Należy jednak pamiętać, że lepiej skupić się na porządnych, zweryfikowanych informacjach, niż tanim efekciarstwie.

Ale się zrobiło poważnie. No, musiałem trochę postraszyć, bo niby taka błaha rzecz – research – a jaki ma wpływ na odbiór naszej pracy!

W wielu recenzjach książki są chwalone za solidny research lub krytykowane za niewystarczający. Jaki należy więc uznać za najlepszy? Czy zależy to od gatunku, fabuły czy naszej wiedzy?

Szukając materiałów do tego artykułu, znalazłem całą masę rad pisarzy dla pisarzy — poradników, które jednoznacznie wskazują, że nie da się pisać dobrze bez przygotowania. Podzielam tę opinię w całej rozciągłości. Żadnego artykułu nie napisałem bez sprawdzenia informacji, mimo że — jak wskazywałem w poprzednim moim artykule — z reguły wybieram tematy, o których już coś wiem. Jakkolwiek pamięć ludzka jest zawodna, świat ewoluuje każdego dnia, każdemu może się zdarzyć zrozumieć coś opacznie. Dlatego nawet jeśli wydaje mi się, że wiem, to popieram moje kategoryczne stwierdzenia jakimś źródłem.

Oprócz szkodliwości braku researchu, warto wspomnieć o tym, że wiele prac na Wattpadzie zawiera po prostu błędy rzeczowe. Przykład z opowiadania, które sam czytałem. Był to romans prawniczy, akcja toczyła się w Stanach, a główna bohaterka była aplikantką. No i klops, bo w USA nie ma aplikacji. A wystarczyło wpisać w Googlach, jak wygląda ścieżka zawodowa adwokata albo przenieść akcję do Polski. Takie błędy rażą, mogą zniechęcać czytelników i wywołują często niemile widziane przez autora dyskusje w komentarzach. By tego uniknąć, wystarczy poszperać.

Nożyce tną [2019] - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz