09. Tajna misja

16 1 0
                                    

Revy na czarną bluzkę założyła niebieską kurtkę. Z tyłu był wyszyty napis FBI, miała niebieskie jeansy i adidasy. Swoje rude włosy spięła w kucyk. Na szyję założyła naszyjnik, na której wisiała legitymacja FBI ze sfałszowanym imieniem i nazwiskiem.
- Trzymaj – podał jej słuchawkę.
Wsadziła ją do ucha.
- Tylko pamiętaj, co ci mówiłem – ostrzegł swoją koleżankę.
- Jasne – odparła, wychodząc z biura.
Weszła do czarnego Bentleya. Jechała w ciszy.
- Na pierwszym skrzyżowaniu skręć w prawo – usłyszała czysty głos w uchu.
Wykonała polecenie.
- Na trzecim skrzyżowaniu w lewo – zakomenderował Benny.
Informatyk cały czas ją śledził na laptopie i widział jej każdy ruch.
- A co jeśli nie ma tam tej płyty? – spytała zaniepokojona.
- Sama widziałaś, że jest – odparł – Trzeba ją tylko odebrać i będzie po wszystkim.
Przełknęła ślinę.
- Jedź prosto na razie.
Benny cały czas ją instruował, jak ma dojechać na posterunek FBI.
- Teraz masz ostatni skręt w prawo – powiedział.
Wykonała manewr.
- Już jestem na miejscu – powiedziała, parkując samochód.
- Okay – odezwał się głos Benny'ego – jak chcesz wypalić papierosa to...
- Papieros może poczekać – odrzekła.
Weszła głównymi drzwiami. Był to parter, gdzie znajdowała się lada, na której były papiery i opakowanie z pączkami. Po prawej w rogu maszyna ze słodyczami i piciem. Przyjmowała ona jedynie drobne. Ściany były koloru żółtego. Naprzeciw na ścianie wisiała tablica z piętrami. Każde z nich wiązało się z innym wydziałem. I piętro był to wydział do walki z handlem ludźmi, drugie – wydział dochodzeniowo-śledczy, trzecie – dział kryminalny, czwarte dział do walki z korupcją i piąte piętro było pokojem przesłuchań. Także naprzeciw znajdowała się winda, jedynie z niej trzeba było korzystać, żeby znaleźć się w jakimś wydziale.
Revy spojrzała na znajdującego się tam policjanta, który był po czterdzieste, łysy i o dużej tuszy. Miał jedynie zapuszczonego wąsa. Był zajęty podpisywaniem jakiś papierów i jedzeniem pączka z kremem i lukrem.
- Co robi policjant za ladą? – usłyszała głos Benny'ego.
- Jest zajęty papierami i jedzeniem pączka – odparła.
- Spokojnie wejdź do windy – odparł – i pojedź na – przerwał, stukając na klawiaturze.
Wykonała część polecenia. Pozostała jeszcze druga.
- Jedź na piąte piętro – powiedział po chwili.
Revy nacisnęła przycisk z numerem pięć. Drzwi windy się powoli zamykały i po chwili ruszyła w górę. Po chwili wrota się otworzyły i usłyszała komunikat: Witamy na piątym piętrze, w pokoju przesłuchań.
- Nie wejdę do środka – powiedziała – potrzebny jest kod dostępu.
- Chwila.
W słuchawce usłyszała stukanie w klawiaturę.
-2976543 – podał po chwili kod.
Ruda wpisała go. Otworzyła drzwi i weszła do środka.
- Jest kamera w rogu – powiedziała.
- Poczekaj chwilę.
Znowu w słuchawce usłyszała stukanie na klawiaturze.
- Na 50 sekund udało mi się wyłączyć kamerę – usłyszała w uchu głos informatyka.
- Powinno starczyć.
Weszła do pokoju przesłuchań. Zaczęła przeszukiwać pomieszczenie.
- Masz jeszcze 30 sekund - powiedział – pospiesz się.
- Robię, co mogę! – ryknęła spanikowana.
Revy omiotła wzrokiem pomieszczenie.
- Masz jeszcze 10 sekund – powiedział.
Zgorączkowana Revy wyszła z pokoju przesłuchań. Serce biło jej jak młotem.
- Nie ma płyty. Powtarzam: nie ma płyty – powiedziała zdyszana.
- Niemożliwe! – krzyknął.
Revy skrzywiła się z bólu, ponieważ z tego krzyku zapiszczało jej w słuchawce.
- Jesteś pewny, że w tym pomieszczeniu była ta płyta?
- Oczywiście – odparł – sami widzieliśmy.
- To co teraz? Jeżeli mnie zobaczą...
Usłyszała kroki.
- Zbliża się do ciebie dwóch gliniarzy – powiedział
Cholera" – zaklęła pod nosem.
- Biegnij w prawo – powiedział – Tam znajduje się kafeteria.
- Zrozumiałam.
Ruszyła szybkim krokiem w prawo. Policjanci jej nie dostrzegli.
- Jestem już. – odrzekła zdyszana.
- Musisz rzucić fajki – oznajmił, śmiejąc się.
- Takie dowcipy zostaw na później – powiedziała zirytowanym głosem.
Revy oparła się o niebieską ścianę kafeterii. Na przeciw niej znajdowała się lada, a na niej były kubki do kawy, plastikowe łyżeczki i różnego rodzaju cukry, a obok kobiety czytającej gazetę maszyna do ekspresso.
- Poczekaj tam chwilę – powiedział.
Czekała aż w końcu jego kolega się odezwie i spoglądała na zajętą kasjerkę. „No odezwij się, do diabła!" – ryknęła w duchu. Czas leciał nieubłaganie. „Co ci policjanci tam robią zatrzymali się na ciastko, herbatę i ploteczki?" – zastanawiała się. W końcu usłyszała głos Benny'ego. Cieszyła się w duchu, że jeszcze chwila i wyjdzie z tego miejsca, które doprowadza ją do gęsiej skórki.
- Za niecałe pięćdziesiąt metrów masz windę – powiedział informatyk – drogę masz czystą, więc ruszaj się.
Wykonała polecenie. Gdy biegła w stronę windy znowu usłyszała głos Benny'ego.
- Stój. W twoją stronę idzie trzech policjantów – powiedział.
- Do diabła, Benny! – szepnęła – Jak ty mnie prowadzisz?!
Revy oparła się o ścianę.
- Skręcili do kafeterii – powiedział – możesz już iść spokojnie.
Ruda westchnęła i ruszyła sprężystym krokiem do windy. Nacisnęła przycisk. Po chwili drzwi się otworzyły i weszła do środka.
- Naciśnij zero – powiedział Benny.
Wykonała polecenie. Wrota powoli się zamykały i winda ruszyła w dół. Revy wytarła rękawem pot ściekający z jej czoła i westchnęła.
- Kto może mieć płytę? – spytała – Kto nas ubiegł?
- Dobre pytania – przyznał Benny – ale nie mam pojęcia.
Revy westchnęła.
Drzwi windy powoli się otworzyły i usłyszała komunikat: „Witamy na parterze i życzymy miłego dnia."
Gówno prawda"– skomentowała pod nosem ruda.
Usłyszała w słuchawce głos informatyka.
- Co robi policjant za ladą? – spytał
- Wypuszcza jakiegoś więźnia i podpisuje papiery – powiedziała.
- Obok więźnia stoi drugi policjant, prawda? – upewnił się.
- Tak.
Po chwili zauważyła jak policjant stojący przy więźniu się oddala.
- Możesz iść – powiedział Benny – ale szybko, bo jak cię zobaczą to nie chcę być w twojej skórze.
Revy oblały zimne poty, kiedy wyobraziła sobie jak jest przesłuchiwana i torturują ją, żeby dowiedzieć się czego tutaj szukała. Pokręciła głową, żeby odpędzić te ponure myśli i ruszyła szybkim krokiem do wyjścia. Policjant przy ladzie nawet jej nie zauważył. Wyszła z posterunku FBI i od razu zapaliła papierosa, idąc do czarnego Bentleya. Z papierosem w ustach otworzyła tylne drzwi samochodu, ściągnęła łańcuszek z legitymacją policyjną, gdzie była sfałszowana tożsamość, a potem rozpięła bluzę. Wszystko rzuciła na siedzenie i zamknęła drzwi. Oparła się o nie i westchnęła wypuszczając dym z ust.
- Dobra możesz już wracać do biura – powiedział – koniec misji.
Rzuciła niedopałek i weszła do środka za kierownicę. Przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyła, zniecając dym ze żwiru. Revy lewą ręką ściągnęła słuchawkę i włączyła głośno muzykę grunge'ową. Ta płyta nie dawała jej spokoju. Kto mógł ją zabrać? Przecież FBI miało tą płytę, bo było prowadzone śledztwo. W głowie analizowała każdego ze swoich ludzi i wszyscy wydawało się w porządku. Czy mamy kreta w swojej grupie? – zastanawiała się. Skręciła w prawo. Zastanawiała się czy każdego nie przesłuchać. Zadzwoniła komórka. Wyciągnęła ją z kieszeni i zobaczyła na wyświetlacz. Dzwoniła Balalaika. Zastanawiała się jak odbierze złą wiadomość. Westchnęła, odebrała połączenie i przyłożyła aparat do ucha.
- Macie płytę? – spytała
- Nie – odparła sucho. – Właśnie wracam z tajnej akcji. – skręciła na światłach w lewo.
- Nie było jej w FBI? – spytała
- Niestety – odparła – Ktoś nas wyprzedził?
Dojechała na miejsce.
- Wiesz kto to mógł być? – spytała
- Nie – odparła – ale jak znajdę wypruję mu flaki.
- Macie znaleźć tą płytę! – ryknęła.
Sygnał został przerwany.
Revy wyszła z samochodu i zdenerwowana trzasnęła drzwiami Bentleya. Weszła sprężystym krokiem do biura. Na biurko Benny'ego położyła słuchawkę.
- Dzwoniła Balalaika – zaczęła – zwinęłam opierdziel.
Opadła na łóżko.
- Do diabła, kto to może być? – spytała.
Benny zapalił papierosa i zaciągnął się.
- Naprawdę nie wiem. – odparł.
- Gdzie jest Masahiro i Dutch? – spytała.
Usłyszała naciśnięcie spłuczki w toalecie i po chwili pojawił się mężczyzna o ciemnej karnacji.
- I co z płytą?
Wzruszyła bezradnie ramionami.
- Nie ma jej. – odparła. – Przeszukałem cały pokój przesłuchań i jej nie było. Bonusem był opieprz od Balalaiki.
Westchnęła i położyła się na łóżko.
- Jeżeli się ktoś dowie, co planujemy od lat – pokręcił głową Dutch – to wiesz, co z tego może wyniknąć, prawda?
- Nie, cholera, nie wiem – odparła zirytowana. – Też chcę odnaleźć tą płytę!

                                                       ***

Masahiro nie mógł uwierzyć, że zginął jego najlepszy przyjaciel z FBI, który pomógł mu uratować Rocka. „Zginął przez tą cholerną płytę". – pomyślał. Ktoś nie chciał, żeby się dowiedział, co na niej jest, więc musi być na niej coś ważnego. Nowy zamówił sobie motel o nazwie Masashi, zapłacił za pokój i wszedł do obskurnego pomieszczenia. Farba ze ścian odchodziła, znajdowało się duże łóżko, telewizora w ogóle nie było, ani stolika nocnego, gdzie mógłby położyć broń, laptopa czy nawet komórkę. Była także łazienka. Kran przy zlewie był zardzewiały, a zlew zakurzony, była także wanna trochę niezanieczyszczona, ale nie było tak źle. Ściany i podłoga były zrobione z kafelek. Masahiro nalał ciepłej wody do wanny. Po chwili się rozebrał i wszedł do wany. Zakręcił wodę i zanurzył się cały z twarzą w wodzie, żeby spokojnie pogrążyć się w rozmyślaniach. 

Dead men tell no talesWhere stories live. Discover now