"Czy to serce pękło?" (9)

Zacznij od początku
                                    

-Basia, proszę - westchnął Alek.

-Nie! Ja prawdę mówię! - Tupnęła nogą.

Podeszłam tam, marszcząc brwi.

-Co się dzieje? Czemu krzyczycie? - Złapałam się za ramię, czując szybko bijące serce.

-Uspokój ją! Ona działa mi na nerwy! - krzyknęła Basia. - Nie kochasz jej! Przestań wreszcie kłamać!

-Nie mogę znieść jej narzekania - pomyślałam. - Gdzie jest jej smoczek, kiedy jest potrzebny? - Zacisnęłam usta w wąską linię. -Kochanie jej wydaje się być męczące. Więc chłopcze, po prostu się ze mną kochaj - westchnęłam i dalej słuchałam oszczerstw Basi.

-Ktoś mi kiedyś powiedział "nie ruszaj rzeczy, które nie są twoje! - Sapińska zacisnęła pięści, aż huczało.

Baczyński spojrzał na mnie zaciekawiony. Chciał mi coś podpowiedzieć. Czułam to.

Alek już miał się odezwać, ale mu przerwałam. To nie jego wojna.

-Ale czy on jest twój, skoro pragnął mnie tak mocno? - odezwałam się niepewnie.

Barbara zamarła.

-Zmęczony, smutny chłopiec wkroczył na moją drogę, trzymając za rękę dziewczynę. Niech ta prosta suka nareszcie odejdzie. Chłopcze, proszę. Po prostu mnie kochaj.* - Odeszłam smętnym krokiem.

-To było świetne! Zachowałaś się spokojnie, dojrzale i użyłaś dobrego zasobu słów! Jestem dumny. - Odezwał się Rudy, a Zośka kiwnął głową.

-Ale pewnie w myślach ją wyzywała od najgorszych - zaśmiał się Tadeusz, a my mu zawtórowaliśmy.

Podszedł do nas Alek, więc od razu spoważnieliśmy.

Patrzył na nas po kolei, bez uśmiechu.

Przełknęłam ślinę.

Czy on powinien mieć do mnie pretensje? A może nie? Jego wzrok mówi inaczej! Ale jednak nic złego nie powiedziałam! Czy on się obraził?

Nagle wszystkie złe scenariusze wyleciały, gdy się uśmiechnął.

-Wszystko w porządku. - Objął mnie, a mi kamień spadł z serca. -Nie wiedziałem, że lekcje z Krzyśkiem będą takie huczne! - zaśmiał się.

-Nie jesteś zły? - zapytałam niepewnie, bawiąc się palcami.

-Oj, jestem. I to bardzo. - Spojrzał na mnie.

Serce mi zabiło mocniej.

-Nie na ciebie, głuptasie! - parsknął śmiechem i mnie cmoknął.

Szturchnęłm go i zmarszczyłam nos.

-Co robimy? - Udzieliłam się.

-Jak to co? To, co zawsze! - Uśmiechnął się Rudy, pocierając rękoma.

-Ja idę na lekcje matematyki. Nie jestem z niej za dobry - westchnął Tadeusz.

-Ja i Apolonia też nie możemy - odezwał się zamyślony Maciek.

-Otóż nie. Możemy. - Zmarszczyłam brwi.

-Nie, nie możemy. - Dał nacisk na słowa.

Rudy popatrzył się na nas spod zmrużonych oczu.

-Coś dryblas knuje! I ja się tego dowiem! Inaczej nie nazywam się Jan Roman By... - przerwał mu Zośka, który zatkał mu buzię.

-A ja nazywam się Zofia Zawadzka i proszę cię Janeczku o zamknięcie niewyparzonej buzi! - Wywrócił oczami, a potem gwałtownie zabrał dłoń. - On mnie polizał! - Szybko zaczął wycierać rękę o spodnie.

-Ty parszywcze niemyty! Ja ci dam ty szczeniaku nieskrobany! - krzyknął Janek i zaczął okładać go pięściami.

Śmiałam się, a Alek już prawie leżał na ziemi.

-Kochanie, bo się zapowietrzysz. - Uśmiechnęłam się, gdy Dawidowski nie mógł złapać oddechu.

Ileż w tym chłopcu było energii!

-Nie mogę! No nie wytrzymam! - Klepnął się w kolano i wytarł łzę.

-Tylko dzisiaj! Dla was Zośka Blacharka i Rudy Kiep! - Ukłonił się Bytnar. - Ależ nie rzucajcie kwiatów! Bardzo proszę!

-Dla ciebie nie ma nic. - Tadeusz złapał jego głowę pod pachę i zaczął czochrać mu włosy.

-Nie! Wszystko, tylko nie moja piękna czupryna! - Wyrwał się Krokodyl i zaczął panicznie układać włosy. - Jeśli nie są zaczesane do tyłu, to zaraz ja ciebie zaczeszę do tyłu! - Wrzasnął zły Janeczek, a Zawadzki ze śmiechem zaczął uciekać.

Wybiegli za zewnątrz.

Rudy nawet w biegu zdjął buta i chciał "pobić" nim Tadka.

Poszłam za nim z aparatem w ręku.

Janeczek zatrzymał się i spojrzał na mnie w momencie, w którym robiłam zdjęcie.

Rozwalone włosy, krzaki w tle i przymknięte oczy zostały uwiecznione.

-Zrób jeszcze jedno. Zapozuję jakoś lepiej i Monia będzie mogła oglądać! - Ustawił się.

-Nie! Monia zobaczy te! - zaśmiałam się i zaczęłam uciekać.

-Wracaj tu, kiepie mały! - Ruszył w pościg za mną.

Szkoda, że mam krótsze nogi i gorszą kondycję.

-Maciek! Maciek! - wołałam i wbiegłam do budynku. - Bytnar chce mnie zabić! - Padłam na ziemię.

-Dawaj to! Już! - Wyciągnął rękę, siedzący na mnie Jan Rudy i wystawił język.

Nagle coś go podniosło za ramiona i odrzuciło.

To "coś'' nie pachniało perfumami  mojego Alka.

To "coś" zalatywało Niemcem. A raczej trzema.

Znowu?

Życie chyba lubi zataczać krąg.

~*~

* - Wiersz autorstwa Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Wiem, powstał w 1944, ale chciałam go umieścić teraz.

* - Kłótnia Apolonii i Basi na podstawie "Pacify Her" Melanie Martinez. Trochę zmieniłam treść.

LittlePsychopath2104

Zanim umrę za młodu || Maciej Aleksy DawidowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz