Mru.

3.5K 156 56
                                    


Doczekaliście się. 

***

Jeon z prędkością świata sięgnął po pudełeczko prezerwatyw, które spokojnie leżało sobie od samego początku na szafce nocnej. Drżącymi rękami wyjął jego zawartość, nie mogąc oderwać wzroku od swojej kici. Piękna, cała mokra od potu i patrząca na niego tak wygłodniale i błagalnie, a jednocześnie z najwyższym poziomem godności i elegancji, była najcudowniejszą mieszanką, jaką Jeon mógł dostać, na jaką kurwa nie zasługiwał, ale jednocześnie tak pożądał.

Przełknął głośno ślinę, rozrywając foliową paczuszkę. Lekko się wzdrygnął na zapach lateksu, za którym specjalnie nie przepadał, jednak bez zbędnego jojczenia w swojej głowie założył gumkę na swojego twardego i wilgotnego członka. Czuł się powoli jak pies ze wścieklizną na łańcuchu, miał ochotę coś rozszarpać i zniszczyć, byleby ta jebana frustracja, którą sam sobie zgotował, już poszła w niepamięć.

Tak też zrobił.

W mgnieniu oka złapał za skórzany pasek na twarzy chłopaczka, by rozpiąć knebel, bo po dłuższym (czyli pięciosekundowym) zastanowieniu stwierdził, że jednak chce dzisiaj słyszeć swojego kocura. Gdy ociekająca śliną kuleczka wylądowała niedbale w kącie pokoju, Jeon naprawdę był gotowy wybuchnąć od samego widoku seksownego Taehyunga. Bez zbędnych grzeczności złapał go silnie za biodra, wręcz wbijając paznokcie w jedwabistą, karmelową skórę. Nakierował swojego penisa na różowiutkie wejście, by wejść w blondynka całym sobą z takim impetem, że tamten od razu wygiął plecy w łuk i pisnął przeciągle.

- Meow! – jęknął otumaniony tak długo wyczekiwaną chwilą. Spojrzał spod przydługich rzęs na swojego wybawcę i oprawcę w jednym, koniuszkiem języka oblizując swoją górną wargę, na co Jungkookowi pojawiły się mroczki przed oczami z orgazmu estetycznego.

- Głośniej! Wszyscy sąsiedzi na dzielnicy mają słyszeć, kto cię rżnie, rozumiesz? – zapytał władczo, łapiąc chłopaczka za szyję i przyduszając go z odpowiednią delikatnością (czyli w cholerę mocno, zapewne do późniejszych sinych śladów w okolicy obróżki) – Jesteś tylko mój, Taehyung. Nikogo więcej – warknął i zaczął się poruszać. Nie wolno i zmysłowo, nie. To nie ten seks, to nie ta bajka, to nie ten Taehyung. Ten Taehyung był zbereźny, niegrzeczny i błagał o odpowiednie pieprzenie i zdewastowanie, a kim by był Jeon, gdyby mu tego nie zapewnić? Tak więc było mocno, głęboko i szybko. Jego penis atakował wnętrzne blondynka z największą siłą jaką tylko mógł, jego dłoń zaciskała palce na prześlicznej szyi i to wszystko emanowało taką miłością, a zarazem pożądaniem, że obu mężczyznom aż zakręciło się od tych doznań w głowie.

- H...um – blondynek naprawdę starał się coś z siebie wydusić, jednak nie było mu dane. Ręka bruneta była ciężka, duża i kurwa, taka pasująca do jego szyi. Jeon idealnie znał jego granice, dokładnie wiedział na ile może sobie pozwolić, by lekko uderzyć, ale jej nie przekroczyć.

Ponieważ Tae był jego najcudowniejszym aniołem, którego kochał i osobą, którą obserwował z największym zaangażowaniem, jakim tylko był w stanie. Każda pozytywna reakcja jego kocurka była błogosławieństwem, a o takie rzeczy się dba.

- Aish, chcę cię, Tae. Kurwa całego – zamruczał otumaniony przyjemnością mężczyzna, puszczając spoconą szyję swojego kochania i od razu padł, by zacząć ją całować, gryźć i ssać, byleby móc chociaż trochę spróbować swojego pysznego deseru.

Zmiana kątu pieprzenia nie tylko ciemnowłosemu się spodobała, bo wraz z tym Jungkook zaatakował najdelikatniejszy punkt w organizmie koteczka, na co tamten zaczął wierzgać i piszczeć na zmianę, wypychając biodra jak tylko się da do przodu, by jego Pan jak najmocniej atakował to właśnie miejsce.

- Meow, meow, meow! – piszczał cieniutkim głosem, przytulając się do zagłębienia szyi Jeona, by poczuć jak najwięcej przyjemności i bliskości. Bo bliskość w tym momencie była najważniejsza. Każdy głupi potrafił kogoś sadystycznie pieprzyć, każdy. Jednak mało kto potrafił to robić i jednocześnie okazywać swojemu aniołkowi bezpieczeństwo. Bo Tae wiedział, że Jeon mógł mieć oczy przepełnione wkurwem, złością, szałem czy chęcią zrobienia armagedonu z jego ciała, ale zawsze, absolutnie zawsze w jego oczach znalazł też pokłady ogromnej miłości i czułości. Dlatego chłopak był pewien, że ten mężczyzna nigdy go nie skrzywdzi i zawsze będzie mocno kochał, cokolwiek by sie nie działo. Ich serca biły tylko dla siebie.

- Głośniej powiedziałem – rzucił szybko starszy, zaciskając swoje zęby na skórze chłopaka, a jego dłoń szybko wymierzyła porządnego klapsa prosto w udo chłopaka, po czym ponownie je chwyciła, jeszcze mocniej o ile się to w ogóle dało – Boże, kocham cię – jęknął, starając się zgrać swoje tempo bioder, z tymi od blondynka, a gdy po chwili mu się to udało, zaczął sam sapać i napawać się dziką... No właśnie, czym? Słowo przyjemność to było za mało. Przyjemnością była poranna kawa albo masaż w spa, a ten rodzaj zgranego i cudownego tańca z Kocurkiem był... Był nieziemskim doznaniem? Boskim prezentem prosto z niebios? Czy w ogóle w ich języku było takie słowo, które określałoby, jak bosko i dobrze czuł się teraz brunet, dziko i mokro posuwając swoją kicię? Która kurwa miauczała? MIAUCZAŁA?

- Mrrr...Och... Aić – Tae był obezwładniony rozkoszą i władczością Jungkooka. Niczego więcej nie pragnął, niczego więcej nie potrzebował niż właśnie tej chwili. Ich dwóch, najbardziej zbliżonych kochanków wszechświata.

- O tak, słodziutki. Właśnie tak – Jeon uniósł lekko chłopaka za biodra, by znajdować się dosłownie kilka centymetrów nad materacem, ale cholera, jaka to była trafna decyzja. Bo w sztuce najważniejsze są szczegóły, drodzy państwo.

A szczegóły robią robotę oraz doprowadzają słodkie kicie do eksplozji.

Właśnie dlatego Tae nie wytrzymał długo, gdy wilgotny i gruby penis jego Pana naciskał jego prostatę pod tak idealnym kątem, i z tak wszechobecną siłą, że chłopak jęknął nagle na całe gardło, rozlewając ciepłą ciecz między swój brzuch a ten Jungkooka. Nie miał siły myśleć o czymkolwiek, mroczki przyjemności, jak i drgawki rozkoszy zawładnęły jego organizmem, a jedyne co słyszał w swoim wyczerpanym doznaniami mózgu, było imię jego właściciela wyśpiewywane przez własny głos.

Jungkook uśmiechnął się zwycięsko widząc owe wydarzenie, jednak tryumf nie potrwał długo, bo gdy ciasne mięśnie kochanka zacisnęły się na jego członku, tamten prawie niemęsko pisnął i sam doszedł, z sapnięciem imienia swojej kici na ustach.

Udało się. Byli spełnieni, byli ze sobą i kochali się jeszcze mocniej niż to było możliwe.

Idealnie.

- Meow – mruknął cichutko Kocurek, wtulając się w mokre i ciepłe ciało swojego Pana, na co tamten opadł bez sił. Dyszeli ciężko, starając się pozbierać puzzle swojej przyzwoitości i wrócić do realnego świata, jednak było to mocno utrudnione przez to, co przed chwilą ich spotkało.

I każdy normalny człowiek poszedłby teraz spać, jednak nie oni. Przyjemność jaką doznali wywołała stanowczo za dużo adrenaliny i poruszenia emocjonalnego serca, by tak to teraz zostawić.

- Tae... Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało – szepnął cichutko mężczyzna, całując delikatnie uszko swojego aniołka, a potem leniwie zaczął majstrować przy jego obroży. Zasada była prosta, wraz z jej zdjęciem Tae znowu ma prawo głosu, a Jungkook tak cholernie chciał usłyszeć znów parę słów z tych słodziutkich usteczek.

Nie poszło mu to super sprawnie, ale finalnie się udało i obróżka spoczęła gdzieś za ich głowami, a Taehyung uśmiechnął się delikatnie, biorąc głębszy oddech.

- Kocham cię, Jungkook.


***

Ehem... Jakby to...GDZIE JEST DZIEWCZYNA OD ZAKŁADÓW?! jK ZAMOCZYŁ, DAWAJ MOJE ŻELKI!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 18, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zrób to dla mnie...Załóż uszka! I TaekookWhere stories live. Discover now