Coś ukuło moje serce, gdy zielonowłosy poleciał na podłogę i przez zderzenie się z nią jeknął z bólu.

Poczułem wielką ochotę, by go przytulić, zapewnić, że wszystko będzie dobrze i obronić, ale przeszkadzały mi nadal związane kończyny. Chłopak leżał ciągle na ziemi, bojąc się pewnie ruszyć. Nawet nic nie powiedział, ale jego jednym spojrzeniem zrozumiałem wszystko, co czuł.

Dabi i reszta chyba się naradzała, bo nagle zrobiło się zupełnie cicho. Izuku miał uwolnione nogi, ale jak miałbym mu bez słowa przekazać, żeby zaczął uciekać?

I tak nie zdążyłem nawet odpowiednio zareagować, bo drzwi znowu się otworzyły, a do pomieszczenie wszedł blondyn i Dabi.

- Sprawa jest prosta - uśmiechnął się lekko czarnowłosy i podszedł przed krzesło, na którym siedziałem - Daje Ci telefon, dzwonisz do tatusia, mówisz, że chcesz przelew na konto, które zaraz Ci podam i nie wspominasz nic o żadnym napadzie, albo on... - mówiąc to wskazał na zielonowłosego, którego podniósł właśnie tamten mięśniak - Skończy bardzo źle.

- Co? - z moich ust wydało się ciche pytanie.

Cały czas skupiony byłem na czarnowłosym, który spoglądał na mnie z pogardą, ale zwróciłem gwałtownie wzrok na Izuku dopiero, gdy usłyszałem jego krzyk.

- Nie! Proszę, zostaw mnie! - zaczął krzyczeć przerażony chłopak, szarpiąc się i próbując odepchnąć mężczyznę, który popchnął go na kanapę i przygniótł ciężarem swojego ciała, siadając na jego udach.

Poczułem jeszcze większą furię, widząc bezbronnego Izuku, który nie mogąc się wyrwać, z przerażeniem w oczach krzyczał i bezskutecznie błagał mężczyznę, by przestał.

Ten jednak chwycił stanowczo za gumkę od spodni zielonowłosego, ale jeszcze zanim pociągnął je w dół spojrzał na mnie z szyderczym uśmiechem.

- CZEKAJ! - wydarłem się - Nie rób mu tego, błagam...

- Dlaczego, skoro mam taką ochotę? - zaśmiał się głośno i odwrócił wzrok na zapłakanego chłopaka, który cały się trząsł.

- Więc weź mnie zamiast niego! - krzyknąłem, gdy chciał już zacząć całować jego szyję. To było obleśne. Nie mogłem tak bezczynnie na to patrzeć. Nie dam nikomu go skrzywdzić!

- Ach tak? - zaśmiał się okropnie - Wybacz, ale on bardziej mi się podoba - prychnął i swoimi paluchami zaczął sunąć po biodrach chłopaka.

- Zrobisz co chcemy, czy nie? - warknął Dabi, podnosząc mój podbródek do góry i patrząc na mnie z gniewem.

- Nie rób tego Shoto! - usłyszałem zrozpaczony krzyk Izuku.

Nie mogłem patrzeć na jego cierpienie...

- Powiem wszystko, tylko niech on go zostawi! - powiedziałem szybko z bólem, a Dabi uśmiechnął się szeroko.

- Czekaj Muscular - powiedział czarnowłosy, na co blondyn niechętnie oderwał się od szyi chłopaka i spojrzał na niego z irytacją - Więc? Zadzwonisz grzecznie do tatusia i poprosisz o te pieniądze?

- T-tak... - westchnąłem, na co Dabi puścił mój podbródek.

Zerknąłem zmartwiony na Izuku, który ze łzami w oczach spoglądał na mnie.

- Nie rób tego... - powtórzył, na co przytrzymujący go blondyn znów się zaśmiał.

- Jaki ty szlachetny... Ale za dużo gadasz - prychnął, zdejmując ze swojej ręki chustę, którą związał na ustach zielonowłosego, mimo jego prób sprzeciwu.

Teraz nie mógł już się nawet odezwać, a ja bezradnie patrzyłem na to, jak się męczy.

Nagle do pokoju wrócił Dabi z moim telefonem w ręku i wybranym już numerem do mojego ojca...

- Spróbuj jakiegokolwiek numeru, to pozwolę Muscularowi go zgwałcić, a później strzelę mu w głowę. Będziesz na to wszystko patrzeć i w końcu Toga poderżnie Ci gardło - warknął groźnie, klikając w zieloną słuchawkę i przystawiając telefon do mojego ucha.

Powiedziałem wszystko zgodnie z tym, co mi podpowiadał. Ojciec nie był zbyt zadowolony, ale ostatecznie się zgodził, a gdy tylko się rozłączył, Dabi przerażająco się uśmiechnął i odrzucił mój telefon za plecy.
Usłyszałem jak uderza o podłogę i zapewne się rozbija, a zadowolony Dabi już po chwili wyszedł z pokoju.

Ja i Izuku zostaliśmy sami z tym oblechem, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Dlaczego też nie poszedł do cholery?!

- Idioci - zaśmiał się blondyn, a jego łapy znów wylądowały na lini spodni zielonowłosego.

- Miałeś go zostawić! - wydarłem się.

- Kto tak powiedział? - zaśmiał się, rozkładając nogi chłopaka i unosząc je do góry, na co ten zaczął się gwałtownie szarpać i próbował coś krzyczeć, ale uniemożliwiała mu to chusta, którą miał w ustach.

- Przestań! Nie taka była umowa! DABI! ZOSTAW GO CHUJU! - krzyczałem, szarpiąc się na wszystkie strony i czując przy tym jakby moje nadgarstki się paliły.

- Jeśli nie chcesz, to po prostu nie patrz i nie drzyj się, bo i tak nikt nie przyjdzie - powiedział wyraźnie znudzony Muscular, podwijając koszulkę zapłakanego Izuku do góry.

Gdy dotknął swoimi ustami jego skóry, pomyślałem, że coś zaraz we mnie wybuchnie. W życiu nie byłem tak okropnie wkurwiony, jak teraz.

- ZOSTAW GO! - krzyczałem nadal, nie poddawając się i próbując wyrwać swoje ręce z poluźnionego już znacznie węzła.

On jednak ignorował moje wołania oraz bez przerwy szamotającego się pod nim chłopaka, który ciągle coś niewyraźnie krzyczał i bezskutecznie chciał odepchnąć mężczyznę nogami.

Nie wytrzymałem jednak, kiedy łapsko blondyna wsunęło się pod materiał spodni zielonowłosego, który nagle przestał się szarpać oraz od razu zrobił się okropnie czerwony i zamknął oczy, z których nadal lał się strumień łez.

- Przestań! - zawołałem znowu.

Muscular drugą ręką zaczął rozpinać rozporek chłopaka.

- PRZESTAŃ! - wykrzyczałem jeszcze głośniej, znów szarpiąc mocno rękami i poczułem nagle, że sznur ustępuje.

Szarpnąłem nimi jeszcze parę razy i poczułem, że je uwolniłem...

Długo nie myśląc, zacząłem odwiązywać też swoje nogi, a gdy tylko to zrobiłem chwyciłem za nóż, który zostawiła na stole blondynka i bez namysłu rzuciłem się na mężczyznę.

Zdziwiony odwrócił się, gdy zauważył mnie kątem oka, ale było już za późno...

Wbiłem nóż prosto w jego szyję.

Co znaczy Kochać? |TODODEKUWhere stories live. Discover now