Skoncz z tym poker facem mamo Ereri 1/2

2K 27 5
                                    

Ostatnio zdałam sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwsza, ze obiecałam coś napisać i totalnie zapomniała. Druga, ze nie mam pojęcia o tym co znaczą skróty większości shipow . Trochę roboty było, bo najpierw musiałam się odwiedzić kogo dotyczą, a w niektórych momentacg nawet kto to jest ale oto przychodzę do was z one shotem i obiecuje wstawić kolejne.

Przedstawiam wam rirem/ereri dla Nateq_senpaiXoX Smieszka_Chan MisiaChaan i każdego fana
( tu akurat wiedziałam o kogo chodzi )

Samochód zatrzymał się przed szkoła. Ciemne, wąskie oczy przyglądały mi się w tylnym lusterku.
- Idź po lekcjach poprawić matematykę i zjedz marchewkę - był jak zawsze zimny i oschły, kiedy chodzi o formalności.
Westchnąłem. Mógłby mi okazać trochę więcej czułości. Może to nawet lepiej, ze taki jest. Sprawianie, ze jego twarz ma jakikolwiek wyraz sprawia mi jeszcze większa przyjemność.
- Paniczu Eren...
- Wiem mamo. Uważaj na pasach. Nie rozmawiaj z nieznajomymi. Nie przeszkadzaj na lekcjach. Nie udawaj na wf, ze masz okres i boli cię brzuch. Coś jeszcze ? - spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się. Dzisiaj zrealizuje mój niecny plan.
- Zjedz marchewkę i popraw matematykę - powtórzył poważnie jak zwykle
- Mógłbyś się czasem uśmiechać mamo, masz wtedy takie słodkie dołeczki - odpiąłem pas pochyliłem się do niego i dałem mu buziaka w policzek. Jak zwykle go to nie ruszyło. - Przyjedź o 14:45. Pa Levi miłego dnia.
Wyskoczyłem z auta i pachałem mu, kiedy szedłem do szkoły. Nie odmachał tez zreszta jak zwykle.
Nie przeszkadzało mi to, przez ostatnie kilka lat zderzyłem dobrze go poznać.
Po wejściu do szkół od razu skierowałem się do automatu co z reszta robiłem codziennie. Przyzwyczajony do mojego nałogu Armin zawsze obok niego czekał. Z daleka dostrzegłem jego blond fryz na pieczarkę i przyspieszyłem. Opierał się o ścianę automatu i coś sprawdzał w telefonie.
- Siema mordo - wyszczerzyłem do niego ząbki i zabrałem się do kupowania zielonej herbaty w puszce. Po usłyszeniu spadającej reszty uznałem, że się zlituje i kupię tez colę dla Armina.
- Eren ty lśnisz... Znowu planujesz coś zrobić biednemu Leviemu prawda ? - wkurzony wpatrywał się we mnie
- No co ty... - podałem mu zimna puszkę
Blondyn podniósł brew.
- Wiedziałem. Kłamcy nie oszukasz! I jeszcze ta cola. Przecież ty mi szczędzisz paru chipsów sknero. - wyciągnął mi puszkę z ręki. Od razu ja otworzył i pociągnął kilka łyków jakby się bal ze mu ją zabiorę.
- Dramatyzujesz. - Po namyśle kupiłem jeszcze jedną puszkę herbaty i schowałem ją do plecaka. - Nie powinno już dzwonić ? - zdziwiłem się
- Dzwoniło zanim przyszedłeś, jest dziesięć po - odparł ze spokojem
- Armin ty głupku jest matma!
- No wiem - westchnął zrezygnowany - Idziemy gdzieś ?
- Co?! Nie! Levi kazał mi poprawić matme po lekcjach. Jak wejdziemy spóźnieni to ta głupia baba nas przepyta i da mi kolejną pałe, a ja chce tylko pałę Leviego
- To nie idźmy wcale - wzruszył ramionami i pociągnął kolejnego wyka coli
- Wtedy nie da mi poprawić. Błagam boże yaoi ześlij mi jakiś cud! - upadłem na kolana
- Ciszej po woźna usłyszy i jeszcze się podnieci - syknął blondyn
Podskoczyłem, kiedy usłyszałem dzwonek, a potem jeszcze jeden i kolejny.
- Pożar! Kocham cię o wszechmocny geju! Zrobię ci jakiś ołtarzyk czy coś.
Armin tylko zrezygnowany pokręcił głowa. Jego brat był psychoanalitykiem i blondyn z doświadczenia widział, ze nic mi nie pomoże. Nic oprócz paly Leviego. Wstałem z kolan w idealnej chwili, zaraz później na korytarz wbiegła masa uczniów.
Wtopiliśmy się w tłum i wybiegliśmy na dwór. Na dziedzińcu znaleźliśmy większa grupkę osób z naszej klasy. Przywitałem się z nimi u udawałem, ze zawsze tam byłem. Po jakimś kwadransie zdyszana i spocona rodzyna od matmy ustawiła nas w dwuszeregu.
Kiedy dostrzegła mnie, stojącego dla bezpieczeństwa dwa metry od Armina, lekko się skrzywiła.
- Eren może i nie sprawdziłam obecności ale jestem pewna, że nie było cię w klasie.
- Bardzo się cieszę, ze pani tak uważa - posłałem jej mój rodzinny biznesowy uśmiech, któremu zawdzięczamy fortunę - To oznacza, ze moje staranie w nie przeszkadzaniu pani na lekcjach się powiodły
- Faktycznie byłeś niewidoczny jak duch - uśmiechnęła się zadowolona
- Mógłbym poprawić dzisiaj na zajęciach dodatkowych ostatni sprawdzian? - z mojej twarzy nie znikał uśmiech
- Oczywiście, przyjdź do sali 213 o 14.
Odwróciłem się, za mną stał Armin.
- Nie wiem czy to ty jesteś taki przekonujący czy ona taka głupia - zaśmiał się
- Raczej to pierwsze. Inaczej rozmawiał byś teraz z innym idiotą.
Dzień minął mi szybko. Dostałem tylko jedna uwagę i w dodatku nie od buca od wf, który przyłapał nas na fajce, tylko od naszej wychowawczyni. Gruba baba od hiszpana wkurwiła się, ze rozmawiam na lekcji nie po hiszpańsku. Jeszcze kilka lat temu przykładałem się do nauki języka, bo chciałem wyrwać gorącego Latynosa ale potem poznałem Leviego i mi się odwidziało.
Sprawdzian napisałem w dwadzieścia minut z telefonem na kolanach. Kujony, które przyszły na dodatkowe zajęcia z matematyki, bały się na mnie donieść, a rodzyna była nimi za bardzo zajęta żeby przejmować się mną. Specjalnie napisałem poprawę na nie wyższa ocenę niż 4+, wszyscy wiedza, że na więcej bym się nie nauczył.
Wyszedłem z sali o 14:20 i udałem się na parking na który powinien przyjechać Levi. Bardzo się zdziwiłem kiedy zobaczyłem, ze już tam stoi. Podbiegłem do samochodu i sprawnie się do niego wgramoliłem.
- Czemu tak szybko przyjechałeś ?
- Wiedziałem, ze skończysz w dwadzieścia minut. Zjadłeś marchewkę ? - odpalił auto i ruszył.
- No jasne, że tak mamo - wyszczerzyłem się do niego - Miałem dzisiaj próbę pożarowa
- Pewnie się cieszysz, bo nie miałeś jakiejś lekcji - nie odwrócił się do mnie tylko patrzył na drogę.
- Rozgryzłeś mnie staruszku - zaśmiałem się - Jak minął ci dzień ?
- Spokojnie
- Co na obiad ? - odchyliłem głowę do tylu i zamknąłem oczy
- Smażony łosoś i pieczone ziemniaki. Zrobiłem tez deser - mimo powagi w jego głosie czułem, ze chciał być życzliwy
- Miło z twojej strony
Chwile później wjechaliśmy do garażu. Brunet nie wyglądał na pirata drogowego ale zapierdalał jak szalony. Nie wiem dlaczego rodzice zgodzili się żeby zawoził mnie do szkoły. Wczoraj wyjechali na tydzień na jakaś egzotyczna wyspę swoich znajomych i zostawili nam wolna chatę. Levi jeszcze nie wie co ciekawego dla niego przygotowałem.

YAOI | one shoty fanfiction [+18]Where stories live. Discover now