rozdział 1

6 1 0
                                    

KOCHANY PAMIĘTNIKU!

Uczęszczam do nowej szkoły Notre Dame de Sion wraz z moimi przyjaciółkami. Poznałam tam nową koleżankę Lili, mamy wspólne zainteresowania i świetnie się dogadujemy.Na nauczycieli nie narzekam. W szkole jestem cichą myszką, niewiele się zmieniłam, nadal jestem typem emo. Zauważyłam, że jeden chłopak z mojej klasy na każdej lekcji przygląda mi się bacznie, trwa to już jakiś tydzień, czy on myśli że tego nie widać? Jest to trochę krępujące. OKAY OKAY... Jest niczego sobie, ale to jeszcze nic nie znaczy...

Ostatnio miewam bezsenne noce. Już nawet muzyka nie pomaga. Coraz częściej rozmyślam nad sensem życia, po co to wszystko? 

Siedziałam na podłodze oparta o łóżko. Wyjrzałam przez balkonowe okno i stwierdziłam że powinnam wyjść na spacer. Było około godziny 16. Wzięłam swój szkicownik, zarzuciłam na siebie czarną, skórzaną kurtkę i ruszyłam w stronę drzwi. Przed wyjściem poinformowałam domowników o moim wyjściu. 

Szłam powoli słuchając na słuchawkach jeden z moich ulubionych zespołów, Skillet. Właśnie leciała piosenka przy, której zawsze płaczę, ''Batlle Cry''.  Tym razem powstrzymałam łzy i i nieco przyśpieszyłam. Dotarłam do wieży Eiffla, często tu przychodziłam gdy chciałam porysować lub gdy czułam, że nie mam gdzie iść. Usiadłam na ziemi i przez chwilę patrzyłam się na zakochane pary, które robiły sobie zdjęcia i powtarzały w kółko, jak bardzo się kochają. Pogłośniłam muzykę na max i zamknęłam oczy pozwalając sobie odlecieć do krainy marzeń. Rozmyślałam o wszystkim, życiu, miłości, śmierci... 

Nagle poczułam, że ktoś stoi obok mnie i chyba się mi przygląda. Otworzyłam oczy i zauważyłam wysokiego bruneta w okularach. Wyjęłam słuchawkę z jednego ucha i czekałam, aż nieznajomy łaskawie się odezwie, lecz on tylko się na mnie gapił.

~Co się tak patrzysz?

*Chłopak*:Czemu siedzisz tu sama?

~Może, dlatego że lubię być sama?

*Chłopak*:Niemożliwe, nikt nie lubi być sam.

~Ja tak. Jeśli skończyłeś to możesz odejść?

*Chłopak*:Mam lepszy pomysł, przysiądę się do ciebie.

~Nie szukam towarzystwa, dzięki. (uśmiechnęłam  się sarkastycznie i chwyciłam mój szkicownik, po czym zamknęłam oczy i włożyłam z powrotem słuchawkę do ucha. Po chwili otworzyłam je i zauważyłam, że nieznajomy nadal siedzi obok mnie. Przewróciłam oczami, olałam go i zaczęłam coś szkicować. Po chwili chłopak zabrał mi jedną słuchawkę i wsadził ją sobie do ucha. Za kogo on się uważa?)

*Chłopak*:Też słuchasz Skillet! Jestem Logan.
(Milczę. Nie mam najmniejszej ochoty z nim gadać. Odłożyłam szkicownik na bok i wyjęłam telefon by poszukać jakiegoś cytatu.)

"Nie każdego dnia mam siłę, aby udawać, że wszystko jest dobrze."

Wstałam i podniosłam z ziemi mój szkicownik.

~Musze już iść.

*Logan*: Mogę chociaż wiedzieć jak masz na imię?

~Madison.

*Logan*: W takim razie do zobaczenia Madison (uśmiechnął się i odszedł.)
( Dziwny człowiek, a może to ja jestem dziwna? Przecież nawet tu nie pasuję. Ruszyłam w stronę domu. Zauważyłam że obok mojego rysunku było coś napisane.)                                                                                                           "Zawsze masz wybór. Możesz siedzieć i płakać, albo wstać i powiedzieć sobie, że będzie dobrze, że dasz radę, uwierzyć w to i zacząć działać ."                                                                              
"To mój numer telefonu. Gdybyś chciała z kimś o tym pogadać ;)- Logan"

(O co mu chodzi? O czym pogadać? Przecież on o mnie nic nie wie, nie zna mnie. Nie ważne...)

Chcę podziękować mojej przyjaciółce Wiktorii, dzięki niej postanowiłam znowu zacząć pisać. Dziękuję <3 

Love Me Till The Day I Die.Where stories live. Discover now