Rozdział jedenasty

2.7K 154 39
                                    

- Wszystko dobrze, Remus?- zapytałam z wzrokiem uważnie wpatrzonym w chłopaka.

Lupin wyglądał na zmęczonego. Jego oczy były podkrążone, twarz blada, a włosy mocno potargane. W nocy miała być pełnia i doskonale było to widać po chłopaku. Wydawać by się mogło, że przez tyle lat musząc przeżywać każdą pełnię chłopak powinien już się przyzwyczaić, jednak czasami wydawało się, że cały księżyc na niebie wpływa na niego dużo gorzej niż do tej pory. Lupin nigdy nie czuł się za dobrze w dzień kiedy jego likantropia dawało o sobie znać, jednak czasami wyglądał naprawdę źle. Wiedziałam, że zbliżająca się noc mocno go osłabia, więc wolałam się upewnić, że nic mu nie jest.

- Jest dobrze- powiedział lekko się uśmiechając.- Zaraz mi przejdzie.

Chciałam się odezwać, kiedy przerwał mi głośny huk, spowodowany uderzeniem drzwi w ścianę. Syriusz otworzył je z takim impetem, że jedynie prosiłam w duchu, aby w ścianie nie została dziura od klamki. Dziwiło mnie, że jak do tej pory ich ściana była w dobrym stanie, nawet jeśli chłopcy potrafili często uderzyć drzwiami w jej powierzchnię. James i Syriusz nie za często przejnowali się tym co robią, dlatego nawet się nie zdziwiłam, kiedy zamiast przejść obok łóżka, Black przeszedł po miękkim materacu. Zeskakując z niego zamienił się w czarnego psa, aby bez problemu wejść pod swoje łóżko.

Ze zdziwieniem spojrzałam na Remusa, jednak on również wydawał się nie rozumieć zachowania Blacka. Nie musieliśmy jednak długo czekać, bo do pokoju zaraz za nim wpadł Potter z całymi mokrymi ciuchami. Zaśmiałam się cicho, mając nadzieję, że James mnie nie usłyszy. Na szczęście chłopak był tak zajęty szukaniem Syriusza, że nawet nie zwrócił na mnie uwagii. Wystarczyło, że okularnik podszedł do łóżka, a duży, czarny pies skoczył prosto na niego, zamieniając się z powrotem w Syriusza. Obaj wylądowali na podłodze, a Black od razu zaczął się śmiać.

- Wygrałem- powiedział, wstając z podłogi i podając rękę przyjacielowi, aby pomóc mu wstać.

- Wiesz, że się zemszczę, prawda?- upewnił się James, jednak on również zaczął się śmiać.

- Oczywiście, że wiem. Przynajmniej chwilę mogłem się pośmiać. Zakładaj to- dodał i rzucił do chłopaka czarną bluzkę.

James zmarszczył lekko brwii, jednak mimo wszystko założył na siebie koszulkę, którą dostał od Syriusza. Spojrzałam na Blacka i od razu wiedziałam, że coś jest nie tak jak być powinno, jednak nie miałam pojęcia co. Chłopak uśmiechał się, chcąc na siłę powstrzymać śmiech. Strasznie mnie ciekawiło na co tym razem wpadł, jednak wiedziałam, że jeśli go zapytam, to przy okularniku nie mam co liczyć na odpowiedź. W milczeniu, nadal patrzac podejrzliwie na Syriusza, wstałam ze swojego miejsca i zbierając wszystkie swoje rzeczy ruszyłam do wyjścia z ich pokoju.

Stojąc w progu odwróciłam się w ich stronę, aby powiedzieć, że będę na nich czekała w pokoju wspólnym. Udało mi się bez śmiechu powiedzieć o co mi chodzi, jednak zaraz po zamknięciu za sobą drzwi nie byłam w stanie dłużej już się powatrzymać. Doskonale wiedziałam o co chodziło Syriuszowi, kiedy podawał Jamesowi koszulkę. Oboje posiadali na plecach duże napisy, które doskonale było widać. Syriusz miał na plecach biały napis ,,Właściciel pewnego jelenia", a James miał ogromy napis ,,Jeleń". Może nie był to jego najlepszy żart, jednak kiedy wie się, że James jest animagiem i zamienia się właśnie w jelenia, wszystko nabiera nowego znaczenia.

W pokoju wspólnym kanapa przy kominku była już zajęta przez Lily, wokół której leżało kilka grubych książek. Dziewczyna wydawała się wciągnąć w jeden z opasłych tomów i zupełnie nie zwróciła na mnie uwagii. Usiadłam obok rudowłosej i w ciszy zostawiłam swoje rzeczy na podłodze obok swoich nóg. Wyprostowałam się i oparłam plecy o kanapę. Nie chciałam przeszkadzać dziewczynie, więc miałam nadzieję, że chłopcy przyjdą jak najszybciej. Evans potrafiła zaczytać się w książce tak bardzo, że nie zwracała uwagii nawet na chłopaków, co wymagało dużego talentu, bo zazwyczaj byli bardzo głośni.

Tym razem nic się nie zmieniło. Chłopaków było już słychać jak zbiegali po schodach, a kiedy wbiegli do pokoju wspólnego ich głosy stały się dużo głośniejsze. Syriusz i James zaczęli biegać wokół kanapy starając się złapać jeden drugiego. Wyglądali jak wyrośnięte dzieci, które starały się złapać nawzajem w grze w berka. Obaj robili przy tym bardzo dużo hałasu krzycząc na siebie nawzajem. W końcu James przeskoczył przez oparcie kanapy, tuż nad moją głową co sprawiło, że miałam ochotę zacząć na niego krzyczeć, jednak wiedziałam, że nie przebiję się przez chłopaków. Postanowiłam, że zaczekam, aż skończą i wtedy odegrać się jakoś na okulaniku, albo przynajmniej na niego nakrzyczeć.

Nie musiałam długo czekać, bo Potter szybko złapał Syriusza i obaj zaczęli sobie dokłuczać, wbijając jeden drugiemu palec w bok. Dopiero Lily, która uderzyła chłopaków książką w głowy, uspokoiła ich i sprawiła, że obaj na krótką chwilę zamilkli. W normalnych okolicznościach pewnie zrobiłby to Remus lub ja, jednak z powodu pełni chłopak wydawał się zupełnie ignorować przyjaciół, a mnie nawet śmieszyło ich zachowanie, jednak kiedy tylko James usiadł obok mnie, zabrałam chłopakowi okulary i zahaczyłam je sobie o dekolt koszulki. Potter zawsze się denerwował, kiedy ktoś mu zabierał okularu, bo jego pole widzenia było mocno ograniczone.  Chłopak jak najszybciej starał się zabrać mi swoje okulary, jednak skutecznie go unikałam. Evans zaczęła się śmiać z chłopaka na co on zrobił obrażoną minę, a ja pokazałam mu język.

- Uspokój się Ruda, bo wiem gdzie masz pokój- zagroził James.- W najgorszym wypadku poproszę, żeby twoja siostra ci coś zrobiła, bo ona może wejść do twojej sypialni.

- Ale moja siostra nie jest w Hogwarcie- zdziwiła się Lily, będąc przekonana, że Potter zwraca się do niej.

- Nie wszystko kręci się wokół ciebie, Evans- powiedział Syriusz i zajął miejsce między rudowłosą, a mną.

- Ona jest mentalnie ruda- dodał Potter wskazując palcem na mnie.- Ty jesteś z wyglądu ruda, ale ona jest wredna, jakby jej mózg był rudy.

- Nazwij mnie jeszcze raz Ruda, a będziesz mógł pożegnać się z językiem. Zresztą jelenie nie mają prawa głosu.

- Ale ja mam rację. Prawda, Syriusz?- zapytał chłopak i równocześnie odwróciliśmy się w stronę Blacka.

- Wybacz, James. Ja i Lea jesteśmy dalego spokrewnieni, więc jestem po jej stronie- zaśmiał się chłopak obejmując mnie ramieniem.

Lily spojrzała na naszą trójkę jak na totalnych kretynów. Dziewczyna nas nie rozumiała, ale kiedy zwróciłam wzrok w stronę Remusa widziałam, jak chłopak lekko się uśmiecha z naszych raczej słabych żartów. Od kiedy staliśmy się animagami ten temat stał się bardzo dobrym powodem do żartów i dziwnych porównań. Syriusz uwielbiał mówić, że jesteśmy daleko spokrewnieni i czasami do tego wszystkiego dodawał jeszcze Remusa, bo każde z nas można powiedzieć, że należało do psowatych. Black zamieniał się czarnego psa, Remus był wilkołakiem, a ja stawałam się lisem. James od momentu w którym stał się jeleniem nie był w stanie zakończyć naszych głupich żartów, które nawiązywały do tego. Peter zamieniał się w szczura i musiałam przyznać, że było to bardzo przydatne. Jemu było najłatwiej się gdzieś ukryć.

- Zupełnie was nie rozumiem- odezwała się Lily.- Jesteście dziwni. Idę spać. Idziesz ze mną Lea?

Przytaknęłam lekko i wstałam ze swojego miejsca. Wychodząc z pokoju wspólnego odwróciłam się do chłopaków, aby puścić im oczko. Nie miałam zamiaru iść spać, jednak postanowiłam udawać, by nie wzbudzić podejrzeń. Zaraz po wejściu do naszego pokoju, usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam czytać książkę. Poszłam się umyć jako druga i od razu położyłam się na łóżku, aby udawać, że poszłam spać. Nie miałam pojęcia ile czasu minęło, aż w końcu wszystkie dziewczyny zasnęły. Wstałam ze swojego miejsca, szybko się przebrałam w normalne ubrania i pobiegłam do pokoju wspólnego, gdzie przy drzwiach czekali na mnie chłopcy.

Na szczęście zostało nam jeszcze trochę czasu, więc nie musieliśmy biec, tak jak już kilka razy nam się przytrafiło. Remus z każdą chwilą wydawał się być coraz słabszy, a ja w duchu prosiłam, żebyśmy dotarli na miejsce zanim Lupin przemieni się w wilkołaka. Byłam szczerze ciekawa, czy ktoś widział jak nocą przez błonia przebiega grupa zwierząt i chłopak, który z każdym krokiem coraz bardziej się zataczał.

Kłopoty przychodzą same Where stories live. Discover now