Pomyśl!

156 3 0
                                    

Kilka godzin przed świtem obudził mnie Edmund wbiegający do mojego namiotu.

-Aslan nie żyje! Drzewa mówiły! Chodź musimy to sprawdzić!- krzyknął i wybiegł.

Włożyłam buty, a miecz i kamizelkę chwyciłam do ręki. Już chciałam wołać Sola, by podążał za mną, ale go nie było. Najprawdopodobniej był z Łucją, więc nie musiałam się o niego martwić. 

Biegłam pomiędzy namiotami zakładając w pośpiechu kamizelkę i przypinając do pasa miecz. Po zaledwie kilku minutach byłam na miejscu. Przed namiotem lwa stał Piotr i Edmund wraz z Oreusem, dowódcą centaurów. Wszyscy niepewnie spoglądali w kierunku schronienia Aslana. Nikt nie miał odwagi wejść i sprawdzić, czy wieści są prawdziwe.

Dobrze wiedziałam, że nie nikogo tam nie będzie, ale dla większej wiarygodności podeszłam do namiotu mijając stojącą trójkę. Odsunęłam kotarę i powoli weszłam do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w nadziei, że jednak dojrzę gdzieś tę złotą grzywę. 

Gdy nic takiego nie zobaczyłam, wróciłam do pozostałych i pokiwałam przecząco głową. Piotr patrzył na mnie z niedowierzaniem. Kręcił głową na boki idąc do przodu. Przepchnął się koło mnie i sam zajrzał do środka.

-Mówiły prawdę.- powiedział głośno do pozostałej dwójki.- Co my teraz zrobimy?- szepnął patrząc na mnie.

-Zaplanuj atak. Jadis już za długo pozwalała sobie na zbyt wiele.- powiedziałam kładąc mu rękę na ramieniu.

-Nie potrafię. Nie znam się na tym.- pokręcił bezradnie głową.

-Pomogę ci.- zapewniłam klepiąc go po barku.- Razem damy radę.

Skinął głową patrząc na mnie od dołu. Dałam chłopakom chwilę na otrząśnięcie się. Podeszłam do Oreusa i poprosiłam go, by zwołał kogo trzeba. Centaur skinął mi głową i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.

Kilka minut później staliśmy wszyscy wokół stołu z rozłożoną mapą. Edmund stał przyglądając się kartkom, a Piotr nieudolnie próbował ułożyć plan działania. Widziałam, że za każdym razem, gdy ktoś wypominał mu pomyłkę, chłopak denerwował się jeszcze bardziej. Stanęłam koło niego i przytrzymałam jego ramiona tak, by spojrzał na mnie.

-Piotrek, trzy głębokie wdechy.- gdy to zrobił spojrzałam mu w oczy.- Pomyśl, młody.- skrzywił się na to przezwisko.- Przyjrzyj się uważnie terenowi. Widzisz to? W tym miejscu łucznicy będą mieli najwięcej pola do popisu, a tutaj wojownicy mogą uciec w razie problemów. Nie zapomnij, że mamy też wsparcie z góry. Widzisz to wszystko?- spytałam wskazując odpowiednie miejsca na mapie.

-Tak widzę.- odpowiedział mi niepewnie.

-To teraz ułóż dobry plan.- po moich słowach, milczał przez chwilkę.

-Już wiem.- uśmiechnął się szeroko.

W następnych godzinach przygotowywaliśmy się do nadchodzącej wojny. Stałam z chłopakami w jednym namiocie i nawzajem pomagaliśmy sobie założyć narnijską zbroję. 

Gotowi wyszliśmy i wsiedliśmy na nasze rumaki. Musiałam powstrzymać śmiech widząc dostojnie wyglądającego Piotra na jednorożcu. Ten widok zdecydowanie poprawił mi humor.

Całą armią ruszyliśmy do miejsca potyczki. Wszyscy zajęli swoje pozycje. Z Piotrem i Oreusem stałam na małym wzniesieniu czekając na zwiadowcę. Minęło kilka chwil i usłyszeliśmy głośne okrzyki wojenne. Armia Jadis z całą pewnością była znacznie liczniejsza od naszej. Przez chwilę zrobiło mi się czarno przed oczami, gdy naprawdę dotarło do mnie, na co się porywam. W celu uspokojenia się położyłam rękę na rękojeści miecza. Widziałam lekki błękit świecący z pochwy. Wzięłam głęboki oddech i ze spokojem czekałam na dalsze wydarzenia.

Wounded Soldier // Narniaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن