2. Burza w środku zimy

1.2K 54 6
                                    

Majka Posłaniec powoli przemieszczała się ulicami Warszawy mijając ludzi pędzących gdzieś w pośpiechu, każdy w swoim kierunku. Przyglądała się wybitym szybą u fotografów, tramwajom oraz różnym osobą wypełniających codzienne obowiązki z życia zwykłego warszawianina pod okupacją. Dziewczyna leniwym spojrzeniem przeszła przez ulicę witając się z jakimś Niemcem. Nie chcesz kulki? Nie chcesz więzienia? Witaj się, a może dożyjesz, ale jakim cudem żyła Majka, tego nie wie nawet jej matka. Ciemne włosy jak i oczy uznawane są za oznakę Żydowskiej krwi w rodzinie, co równa się z tym, że dana osoba od razu jedzie do obozu. Majka jeszcze biega po Warszawie niczym pies po wsi w okresie letnim. Ale w mieście nie było lata. Śnieg delikatnie przysypywał ulice, nadając miastu uroku. Majka rozejrzała się stając na placu. Zmarszczyła swoje brwi pokazując zniesmaczenie i dokładnie zaczęła lustrować pobliskie budynki wzrokiem detektywa. Na placu było niesamowicie mało ludzi... Nagle, zanim dziewczyna zdążyła zareagować wbiegło w nią dwóch delikwentów, wywracając dziewczynę. Mieli oni wielkie worki na plecach, a z jednego wystawała czerwona tkanina. Dziewczyna nie pytała, o szczegóły. Po prostu podniosła się z podłoża i gniewnym wzrokiem zmierzyła dwóch młodzieńców. Mogli być w jej wieku, ewentualnie starsi o kilka lat, ale to na pewno była drobna różnica. Obaj blondyni, obaj niebieskoocy. Obaj wyżsi od dziewczyny, przez co ta poczuła się jakby była małą dziewczynką

-Coś się mówi, prawda?-odezwała się po chwili Majka, unosząc obie brwi ku górze. Młodzieńcy spojrzeli na siebie, jeden z nich uniósł brew

-Ale to ty stałaś na środku jak kołek- mruknął niższy blondyn. Dziewczyna zaśmiała się gorzko; No tak, najlepiej zwalić na kogoś winę, pomyślała Majka

-Ale to wy we mnie wbiegliście lecąc jak dziki! -krzyknęła dziewczyna czerwieniąc się ze złości. Chłopcy na ten gest spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami. Nagle z oddali słychać było krzyki

-Zośka! Zośka mamy! Zośka! -krzyczała dwójka chłopaków stając po chwili obok Majki. Dziewczyna zmierzyła ich badawczym spojrzeniem. Chłopcy, kolejni blondyni, mieli podobne worki do swoich kolegów. Maja uważnie im się przyjrzała. Uniosła swój palec wskazujący i wskazała piegowatego blondyna

-Kolega od gazu- zmarszczyła brwi i spojrzała na jego towarzysza. Uśmiechnęła się delikatnie chichocząc- "Tylko świnie siedzą w kinie" -roześmiała się dziewczyna. Chłopcy zdziwieni spojrzeli na siebie.

-A no tak -odezwał się piegowaty blondynek i przewrócił oczami - Panna "Nie pal teraz albo się podziel"- sarknął cicho spoglądając na kolegów

-Czyli wy się... Znacie?-zagarnął najwyższy z chłopaków

-No tak... Mały sabotaż -uśmiechnęła się dziewczyna- Wy robicie zamieszanie, ja korzystam -zachichotała Posłaniec spoglądając na rozmówcę. Miał jasne, niebieskie oczy i delikatnie dziewczęcą urodę -Ciebie też ostatnio widziałam. Trzymałeś tego Niemca, któremu podwędziłam dwie dyszki -uśmiechnęła się delikatnie

-Złodziejka -uniósł brew niebieskooki. Maja na tą informację przewróciła oczami

-To samo mogę powiedzieć o was -wskazała na worki z materiałem -Flagi? Ambitnie, nie ma co-dodała po chwili. Chłopcy ponownie spojrzeli po sobie

-Skąd o wszystkim wiesz?-zagadnął jeden z chłopaków

-Powiedzmy, że chciałam się dostać, ale mnie nie chcą... Wasze dowództwo to gnidy i tyle- dziewczyna prychnęła oburzona, na co trzech chłopców zaśmiało się. Jak ktoś nie chciałby pomocy w tak krytycznych sytuacjach? Niebieskooki blondyn zmarszczył tylko brwi

-Wielkie dzięki -przewrócił oczami. Maja spojrzała na niego unosząc brew

-A więc mamy pana wielkiego harcerzyka... -odparła znudzona Majka spoglądając na pozostałych

-Tadeusz Zawadzki...- odezwał się ponownie chłopak

-Znany jako Zośka- wysyczała młoda Posłaniec. Spojrzała na resztę. Wskazała na piegowatego blondyna -Ty to Rudy, twój kumpel to Alek, a ty zaś...- odwróciła się do ostatniego chłopaka marszcząc brwi

-Paweł - odezwał się cicho chłopak. Dziewczyna przewróciła oczami

-Imię dziku- zaśmiała się ironicznie. Chłopak nagle jakby oprzytomniał i spojrzał na dziewczynę

-Kazimierz -odparł pewniej. Dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka

-Maja Posłaniec- odezwała się po chwili uśmiechając się szeroko. Alek zmarszczył brwi.

-Hermes... -wymamrotał pod nosem. Majka zakryła ma usta swoją czerwoną z zimna dłonią

-Tylko dla Żydów, rozumiesz? -wysyczała mu w twarz patrząc głęboko w oczy. Chłopak pokiwał powoli głową

-Dlaczego?-odezwał się Zośka z miną jakby ktoś strzelił mu kulkę w piszczel

-Co dlaczego?-odpowiedziała Majka udając nie do wiarę.

-Dlaczego "tylko dla Żydów"?- dodał chłopak. Majka przewróciła oczami i rozejrzała się w około. Nie było widać żadnego Niemca, żadnej żywej duszy. W głowie dziewczyny huczały kolejne myśli; Mówić? Nie mówić?

-To nie jest wasz interes -odparła cicho po chwili. Uśmiechnęła się do chłopców złośliwie. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w swoim kierunku. Usłyszawszy za sobą odbiegających chłopaków przyśpieszyła. Młoda Posłaniec była świadoma na jak wielkie ryzyko naciągnęła chłopów rozmawiając z nimi na środku placu. Naraziła ich, siebie i ich załogę. Dziewczyna pokręciła głową wzdychając cicho. Mogła się spodziewać tego, że oni wrócą, będą chcieli wyjaśnień. Co ona wtedy zrobi? Co im powie? Nic z tych rzeczy. Prychnęła cicho przyśpieszając kroku

Kamyczki NadzieiWhere stories live. Discover now