inny świat

403 28 8
                                    

Pamięcią wróciłam do poprzedniego spotkania. Kiedy ja i Michael byliśmy w tym ogrodzie za domem. Teraz wydawał mi się jeszcze piękniejszy. Może to zależy od pory dnia albo.... cóż sama nie wiem od czego.
- Może usiądziemy?- Zapytał mnie kierując się w stronę podwieszanej ławki. Spojrzałam w górę na drzewa, które ją trzymały. Teraz zauważyłam jak pięknie kwitną. Zajęłam miejsce obok niego i pełna zdumienia wsłuchiwałam się w cisze. Michael wyglądał jakby rozumiał moje milczenie i nie psuł tutejszego spokoju.
- dziwnie tu jakoś- Wyszeptałam psując relaksującą ciszę. - Czy tu tak było ostatnim razem?- Michael uśmiechnął się pod nosem a jego uśmiech zdradzał, że wie co jest powodem tak dziwnej atmosfery.
- Faith...... -Zaczął a moje serce z niewiadomo powodu przyśpieszyło - Możesz zapytać mnie o co tylko zechcesz.- Nie bardzo rozumiem te słowa. Przecież właśnie zadałam mu pytanie. A może mogę zapytać go o co tylko zechce ale nie o to? Czasem ta jego tajemniczość przeraża mnie w jakimś stopniu.
- kim ty jesteś?- Zapytałam chyba zbyt dosadnie. Michael zamyślił się przez chwilę. A cisza w około mnie zaczęła mi przeszkadzać. W skupieniu wyczekiwałam na jego słowa.
- a kim chciałabyś bym był?- Tego się nie spodziewałam. Wpatrzony w moje oczy oczekiwał na odpowiedź.
- chyba sobą.... najlepiej- palnęłam przy czym wkrzywiłam twarz w grymasie, który mówił,, o co ci człowieku chodzi???!!" Michael spóścił wzrok po czym przygryzł wargę i w uśmiechu wrocił do mojego spojrzenia. Trochę ciężej zaczęło mi się oddychać.
- a więc będę sobą- Odparł. Poprawił się na ławce wywołując przy tym lekkie huśtanie również w moim żołądku i z wyczekującym wyrazem twarzy czekał na moje dalsze pytania.
- często spędzasz tu czas?- Zadałam proste nieco mniej krępujące pytanie.
- tak, tutaj zawsze mogę zebrać swoje myśli do kupy. Czasem wpadam na tekst jakiejś piosenki.
- jakiej?- Urywam mu w połowie zdania. Znów się uśmiechną.
-,, Kochać cię ". Na te słowa serce zabiło mi mocniej. Michael wpatrzony we mnie przyglądał się mojej reakcji i mam wrażenie, że z lekkim rozbawieniem. Wzięłam głęboki wdech stu kilowego powietrza i zatrzymałam go. Ta atmosfera robi się coraz dziwniejsza. Co mogłam odpowiedzieć mu na to?
- Może ty masz jakieś pytania do mnie?- Oczywiście subtelna zmiana tematu. Michael rozbawiony całą tą sytuacją starał się utrzymać powagę, ale nie zbyt mu się to udawało. - co?!!- Zażenowana staram się udać, że mnie też to bawi.
- nic- Wybuchnął śmiechem.
- okay chyba już pora na mnie.-Tak naprawdę poziom żenady osiągnął zenitu.
- nie! -Krzyknął wciaż mając przerywniki na śmiech. - proszę zostań!- Co mogałam zrobić? Przecież gdybym wyszła byłoby jeszcze gorzej.
- ehhhhh Michael- Westchnęłam i nie patrząc na niego odczekałam chwile aż się nie uspokoi.
- okay, już jest dobrze- Oznajmił. - słyszałem, że piszesz książki.
- tak, jestem pisarką.
- piszesz teraz jakąś. Zapytał z zaciekawieniem i nie zchodzącym uśmiechem z ust. Spojrzałam na jego usta z poirytowaniem. One są takie denerwujące.
- tak, romans- Ciarki przeleciał mi po plecach na samą myśli o tym badziewiu.
- oh, a o kim piszesz?- Zaciekawił się jeszcze bardziej. Tym razem to ja miałam pałeczkę i mogłam się odegrać. Spojrzałam głęboko w jego cholernie irytująco hipnotyzujące oczy i najbardziej delikatnym, nieśmiałym ale poważnym tonem odparłam.
- o tobie- Nie spuszczając z niego wzroku patrzyłam jak poważnieje. Ha! Mam go. Patrzyłam z satysfakcją jak biedny się męczy.
- okay, okay 1:1- Roześmiał się. On chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że ja wcale nie żartowałam, cóż nie będę wyprowadzać go z błędu. Ja jednak posmutniałam. Już nawet nie byłam zła z powodu tego, że muszę pisać jakiś romans. Właśnie teraz doszła do mnie wiadomość, że stracę pracę. Nie mam już nawet jakichkolwiek nadziei na to, że to napisze, cóż nie ma się co łudzić. -coś sie stało?- Zapytał. Fuck zauważył.
- nie, jest ok- Jednak sądzę, że jemu nie da się kłamać. Chwycił mnie za rękę wywołując kolejny raz te głupie uczucie. Jak Boga kocham kiedyś zabronie mu mnie dotykać!
- słabo się znamu wiem- Zaczął. - ale odkąd cię zobaczyłem... Przerwał jakby szukał odpowiedniego słowa. A ja zastygłam. - czuję jakbym znał cię od zawsze- Co za wyznanie....
- oh... miło mi- Odpowiadam ale nie pewnie. Moje ciało się spięło i zapewne wyglądałam jakbym miała kij w dupie, ale nic nie poradzę nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Michael nagle się uśmiechnął jadnak nie tak jak zawsze. Jego uśmiech przybierał charakter podstępu.
-więc- Ciągnął dalej. - bez żadnych oporów mogę zrobić to!!- Nagle rzucił się na mnie i zaczał mnie łaskotać. Odrazu zaczełam się śmiać mimowolnie zgiełam się w pół i jeszcze bardziej spięłam. To było uwłaczające moją godność. Choć w sumie jej nie miałam. Z bólu brzucha wywołanego śmiechem skłoniłam się do błagania o zaprzestanie takich działań.
- przestań błagam!! Krzyczę próbując jednocześnie złapać oddech. Michael roześmiał się i przestał wpatrując się wemnie jakoś inaczej.
- co?!- Pytam wciąż łapiąc powietrze, które stawało się coraz to bardziej cięższe.
- nic- Odparł a jego dziwne spojrzenie wciąż wypalało mi dziury. Niespodziewanie nachylił się. Odległość miedzy nami stała się nikła. Wstrzymałam oddech. Wiatr, ptaki wszystko jakby ucichło. Spojrzałam mu w oczy. Było w nich coś dziwnego. Coś czego nigdy bym się nie spodziewała po Michaelu, coś co obudziło wemnie motyle, które teraz dosłownie obijały się o mnie i obudziło we mnie coś jeszcze. Przestraszyłam się. Poczułam pożądnie, którego nigdy wcześniej nie czułam. Strach napierał w mojej głowie.
- Przepraszam muszę zająć się moją pracą- Wyduszam z siebie. Szybkim ruchem wstaje i zostawiam Michaela samego.

Może romans? Where stories live. Discover now