20 Willow

3.5K 228 23
                                    

Gorzki posmak żółci w moich ustach przybiera na sile, gdy Liam zatrzymuje samochód przed drzwiami budynku, w którym mieszkam. Dopiero nieznośna cisza, jaka panuje pomiędzy nami od czasu wylotu z Las Vegas, pozwala mi dostrzec mieszczący się tam znak zakazu postoju. Ile rzeczy jeszcze przegapiłam? Zaledwie kilkadziesiąt godzin temu udekorował moje mieszkanie milionem kwiatów, a teraz zostawia mnie w tym samym miejscu bez choćby słowa wytłumaczenia.

– Wszystko w porządku? – Przełamuję krępującą ciszę, chcąc usłyszeć jakiekolwiek słowa wytłumaczenia. Cokolwiek, byleby uciszyć szalejący we mnie niepokój.

– Tak. Wyskoczyło mi coś załatwienia i trochę mi się spieszy. – Chwytam aluzję, więc walcząc ze łzami, sięgam do klamki. W końcu nic takiego się nie stało. Nie jesteśmy parą. Poza Alice i minioną nocą nic nas nawet nie łączy. Nie bądź żałosna, Willow. Nie pokazuj mu, jaką ma nad tobą władzę.

Powstrzymuję łzy, jednak nie jestem w stanie powstrzymać głośnego burczenia w moim żołądku. Policzki mnie palą, chociaż wiem, że to żaden wstyd. Jeszcze nic dzisiaj nie zjadłam. Las Vegas opuściliśmy w pośpiechu. W samolocie skierował mnie do sypialni, proponując, abym odespała zmęczenie i właściwie nie dając mi żadnej alternatywy, wepchnął mnie do pokoju i zamknął za mną drzwi. Przez cały lot nie zmrużyłam oka, jednak nie miałam też na tyle odwagi, aby wyściubić nos za drzwi. Prycham rozbawiona, kiedy mój żołądek odzywa się po raz drugi.

– Przepraszam – mówię, chwytając się za brzuch i jednocześnie palcami drugiej ręki zacieśniając uścisk na klamce. Przez moment mam wrażenie, jakby jego twarz przeszył bezmiar bólu, jednak wrażenie to szybko znika, zastąpione przez maskę obojętności. No cóż... – wzdycham. – Pójdę już.

– Willow... – Głos Liama sprawia, że zatrzymuję się z jedną nogą na chodniku i czekam. On jednak nie mówi nic więcej. Kiwam głową, po raz kolejny łapiąc aluzję. A przynajmniej tak mi się wydaje. Bo zabijcie mnie, jeśli w ten sposób nie próbuje mnie spławić? – Twój bagaż.

– Jasne – Przełykam gulę w moim gardle, a twarz zaczyna palić mnie, jakbym właśnie dostała mocny policzek. Nienawidzę siebie za to, że nie potrafię zapanować nad reakcją własnego ciała. Nie zrobiłam nic złego, więc dlaczego czuję wstyd? – Pamiętam.

Otwieram drzwi do końca i w momencie, kiedy mój tyłek odrywa się od fotela, samochód budzi się do życia.

– Dzięki – szepczę na pożegnanie i zamykam drzwi.

Oddycham z ulgą, kiedy samochód Liama znika z horyzontu. Unoszę dłoń i ścieram zbłąkaną łzę, zanim zdąży spłynąć na policzek. Nie chcę płakać. Nie mam ku temu powodu. Niczego nie oczekiwałam. Zrobiłam to, na co miałam ochotę i oboje mieliśmy z tego przyjemność. A może... a może właśnie tak nie było?

– Willow. – Głos Morgan za moimi plecami i ciepło jej dłoni na moim ramieniu przynoszą mi nieopisaną ulgę. – Wszystko w porządku?

– Tak... chyba tak – wzdycham, odwracając się w jej stronę.

– Twój... ten chłopak... – zaczyna ponownie. – Twój znajomy cię tutaj odstawił? – Znajomy. Właśnie tym dla siebie jesteśmy. Znajomymi.

– Tak, miał coś ważnego do załatwienia. – Wzruszam bezradnie ramionami, starając się ukryć, jak potężnym ciosem było dla mnie podrzucenie mnie pod drzwi mojego mieszkania, zaraz po tym, gdy oddałam mu swoje dziewictwo.

– Chcesz, żebym zadzwoniła po Alice?

– Nie – prycham, wyobrażając sobie, jak wyjaśniam Alice, szczegóły mojej znajomości z Liamem. – Chodźmy na górę, zrobię coś do jedzenia – mówię i ruszam, nie czekając na reakcję przyjaciółki.

Lovewrecked. Połączeni namiętnościąWhere stories live. Discover now