5 Willow

5.7K 334 22
                                    

Może i dla ciebie jest gorąca, ale mnie stać na sto razy lepsze... Kurwa, serio myślisz, że o trzeźwych zmysłach wpakowałbym się jej do łóżka? Słowa Liama, niechciane, dźwięczą w mojej głowie od dobrych kilku dni. Na dodatek, zrobiłam coś, o co nigdy bym siebie nie podejrzewała. Pozwoliłam, aby ogarnęły mnie wątpliwości. Wiem, jestem żałosna. Dopóki nie usłyszałam kilku obraźliwych uwag z ust Liama Cavendisha, wygląd nigdy nie stanowił dla mnie problemu.

Zerkam w dół na różowe dresy i rozciągnięty podkoszulek z logo uniwersytetu Stanforda. Może rzeczywiście z moim poczuciem stylu daleko mi do panien z górnej elity Nowego Jorku, ale mam prawo nosić co tylko mi się podoba. Jeśli zaś chodzi o mój wygląd, jak dotąd nie narzekałam na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Co prawda nigdy nie miałam chłopaka, ale to był wyłącznie mój wybór. Ciągle pracując i ucząc się zwyczajnie nie miałam do tego głowy. Musiałam walczyć o stypendium i trzymać się z dala od kłopotów, jakie mogłoby stanowić złamane serce. 

Miałam plan – skończyć studia, odłożyć trochę pieniędzy i podbić świat. I co mi z tego zostało? Skończyłam studia z najwyższą średnią i kredytem studenckim do spłaty. Pracę dostałam tylko dzięki znajomościom ojca Alice, a pieniądze, które odłożyłam ledwie starczyły na opłacenie z góry półrocznego czynszu za mieszkanie w Nowym Jorku. A teraz wpycham w siebie ostatni kęs bułki cynamonowej i popijam spienioną latte, podczas gdy za ścianą Alice i Summer wyciskają z siebie siódme poty w domowej siłowni. Zdecydowanie powinnam była do nich dołączyć. Chude suki z nowojorskiej garsoniery na pewno nie zajadają się pustymi kaloriami.

Na szczęście jutro wracamy do Stanów, więc będę mogła zająć się czymś pożytecznym. Liam nie jest już dla mnie problemem i mam nadzieje, że nigdy więcej nim nie będzie. Dzień po naszej ostatniej rozmowie, wskoczyli z Ethanem na pokład prywatnego samolotu do Nowego Jorku i liczę na to, że upłyną przynajmniej kolejne dwa lata zanim spotkamy się ponownie.

– Robisz się żałosna – prycha na mój widok Alice, wchodząc do kuchni. Powiedz mi coś czego nie wiem myślę sobie, ogarniając wzrokiem jej smukłą sylwetkę odzianą w designerskie spodenki i pasujący do nich top. – Zachowujesz się dziwnie, od kiedy tutaj przyleciałaś. Co się z tobą dzieje? – pyta, wyciągając z lodówki butelkę wody.'

– Czy myślisz, że czegoś mi brakuje? W sensie... no wiesz... wyglądu? – pytam, zaskakując zarówno siebie, jak i Alice. Dziewczyna parska na podłogę wodą, której nie zdążyła jeszcze przełknąć i obdarza mnie zdziwionym spojrzeniem.

– Że co? Możesz wyjaśnić o co dokładnie pytasz?

– Wydaje mi się, że wyraziłam się dość jasno – prycham, nie mogąc powstrzymać się przed przewróceniem oczami. – Czy uważasz, że czegoś mi brakuje?

– W tej chwili, tak – odpowiada zdecydowanie. – Piątej klepki.

– Alice – jęczę z rezygnacją. – Pytam poważnie.

– Dobra, już dobra. Co prawda, nie jestem przekonana czy rzeczywiście powinnam traktować cię poważnie, ale to tak głupie pytanie, że muszę na nie odpowiedzieć. – Pociąga z butelki spory łyk wody i pyta: – Widziałaś się dzisiaj w lustrze? – Mówiąc to mierzy mnie wzrokiem od stóp do czubka głowy. Podążam za jej spojrzeniem i dochodzę do wniosku, że różowe dresy chyba rzeczywiście nie były najlepszym wyborem. – Jestem w stu procentach hetero ale potrafię docenić kobiece piękno. A ty – mówi, wskazując na mnie palcem – niedowartościowana suko, pod tymi szmatami skrywasz piekielnie seksowne ciało, nie wspominając już o twojej słodkiej buźce i włosach lalki barbie. – Podchodzi do mnie i zarzuca mi rękę na ramiona jednocześnie opierając o nie swoją głowę. – Powiesz mi skąd te wątpliwości?

Lovewrecked. Połączeni namiętnościąWhere stories live. Discover now