***
- Mmm przy okazji - odezwała się Rachel z buzią umazaną sosem pomidorowym - listonosz przyniósł to wczoraj wieczorem. - Wskazała na koperty na szafce. - Miałam ci dać, ale zapomniałam.
Wziąłem w garść list i otworzyłem go.
No niemożliwe. Dostałem właśnie zaproszenie na "spotkanie integracyjne" podpisane przez Luke'a Grace'a i Veronicę Lavelle. Oby nadal miała tak na nazwisko.
- Wy też macie?
Rachel pokiwała głową, ściągając na siebie karcące spojrzenie mojej siostry.
- Ja nie jadę - zakomunikowała po prostu Liv i wzruszyła ramionami.
Nie wierzyłem własnym uszom.
- Przepraszam, co to ma być "nie jadę"?
Rzuciła mi spojrzenie bazyliszka.
- Noo "nie jadę" znaczy mniej więcej tyle co "nie jadę". A "nie jadę" znaczy, że się tam nie pojawię. A "się tam nie pojawię" znaczy mniej więcej tyle, co nie będzie mnie tam. A z kolei "nie będzie mnie tam" znaczy tyle, co nie zobaczycie mnie tam. A "nie zobaczycie...
- JUŻ, JUŻ, DOTARŁO! - wydarł się Jason, któremu chyba podczas tej wypowiedzi przegrzały się zwoje mózgowe, bo minę miał bezcenną.
- Z tym, że właśnie nie dotarło - zaoponowałem, bo nie mogłem sobie wyobrazić, żeby blondynka nie odpowiedziała na zaproszenie od swojej najlepszej przyjaciółki. A może już nie?
***
*ZACH POV*
Obudziłem się wykończony. Chociaż w sumie to nie wiem, czy "obudziłem" to adekwatne słowo. Nawet nie chciało mi się otworzyć oczu. Przekręciłem się na drugi bok. Zaplątałem się w kołdrę. Schowałem głowę pod poduszkę, kiedy dotarło do mnie stłumione chrapanie Jacka. Chryste, ten człowiek jest niemożliwy.
Jeszcze bym tak pewnie długo rozmyślał nad tym, jak bardzo zepsute są drogi oddechowe mojego kumpla, ale wtedy mój wzrok padł na budzik na szafce nocnej. Serducho mi się zatrzymało. Jest na sali lekarz? Mamy dwa beznadziejne przypadki. Nie zdążyłem nawet testamentu spisać, a jestem zbyt zmęczony, żeby pamiętać, gdzie są kartki... Jedyna rzecz, jaką zrobię przed śmiercią, to uduszenie tego indywiduum na łóżku obok, które systematycznie, i niestety skutecznie, utrudnia mi sen.
Powinniśmy być przecież na nogach już od ponad pół godziny! Jezu, Jonah już dawno by nas powiesił. Dobrze, że go tu nie ma. Ale... A no tak, co się odwlecze, to nie uciecze. Ronnie na bank nas powiesi, jeśli spóźnimy się choćby dwie minuty.
Sturlałem się z łóżka, żeby odsłonić rolety i wpuścić trochę światła. Może słońce obudzi Jacka.
Przecierając oczy, skierowałem się do łazienki, ale kiedy tam wszedłem, ogarnąłem, że zapomniałem ciuchów. Wróciłem więc, półprzytomny, ale na wysokich obrotach, żeby nie spóźnić się więcej niż to konieczne.
- Jack! Wstawaj, do cholery! - rzuciłem w stronę Avery'ego, wciąż chrapiącego słodko na środku swojego barłogu. Koncertowo mnie zignorował, przewrócił się na drugi bok i zaczął chrapać dalej. Mam dość.
- Słuchaj mnie, ty leniwa... Osz kurwa mać!
Loczek zerwał się od razu. Łał.
- Co? Co się dzieje? Kto umarł? - i ryknął śmiechem.
- Zamknij się, baranie, tylko wstawaj - wycedziłem, skacząc na jednej nodze, a z drugiej ścierając sos pomidorowy.
Zapomniałem, że zostawiliśmy na podłodze pudełka po pizzy, które akurat teraz postanowiły o sobie przypomnieć. Widzicie, jak to jest. Normalnym ludziom życie rzuca kłody pod nogi. Mi - pudełka po pizzy.
- Wstawaj ty leniwcu, ale już!
Jack rzucił mi spojrzenie płatnego mordercy, zbierając się z łóżka. Poruszał się tak irytująco wolno, że miałem ochotę wziąć poduszkę i zacząć w nią krzyczeć. Albo w coś nią rzucić. Albo go nią udusić. Ta ostatnia opcja byłaby najlepsza, ale nie mam nawet czasu, żeby porządnie włosy ułożyć, a co dopiero pozbywać się ciała.
- Musimy wyjść z domu za dokładnie 17 minut! - uświadomiłem go, a jego zaspany wzrok w końcu spoczął na zegarku
- O, w dupę... - I pobiegł do łazienki.
Rzuciłem się za nim.
- Ej! Ja tam byłem pierwszy!
Odpowiedział mi stłumiony chichot złoczyńcy i środkowy palec wystawiony w kierunku okienka na górze drzwi. Zabiję go.
YOU ARE READING
The Unexpected || ZAKOŃCZONE
Fanfiction- Żartujesz sobie, prawda? Musisz sobie żartować. Haha mamo, wszystko super, ale już odpuść. Spojrzała na mnie z poczuciem winy. - Skarbie... Ale to nie jest żart... grudzień 2020 (coś dobrego w tym szatańskim roku😂❤️) #1 - zachherron #4 - whydont...
∆EPILOG∆
Start from the beginning
