*RONNIE POV*
Telefon zadźwięczał znowu, ale nawet nie próbowałam go sprawdzać. Od kilku dni dręczy mnie ten tajemniczy numer. Na początku myślałam, że naprawdę ktoś się pomylił, ale okazuje się, że niestety nie. Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale to serio trudne, bo wiadomości robią się coraz gorsze.
Komórka znów wydała odgłos. Westchnęłam głośno i przewróciłam się na łóżku, chowając głowę pod poduszkę. Już chciałam z powrotem zapaść w sen, ale...
Osz kurwa...
Wstałam tak gwałtownie, że zrzuciłam kołdrę na podłogę. To przecież mój budzik od pół godziny prosi się o uwagę.
Ogarnęłam się w tempie ekspresowym. Nie wspominam już o tym, że znów ledwo zdążyłam na autobus i Olivia znów się ze mnie śmiała. No nic, zdarza się. Co mamy dziś pierwsze? Biologię? Ehh świetnie...
***
- Tak, tak - przerwałam, żeby wysłuchać, co ma do powiedzenia. - Nie no, jestem w szkole, ale mam długą przerwę. Nie słyszysz ludzi?
Siedziałam na korytarzu z wyciągniętymi przed siebie nogami i gadałam z Danielem przez telefon.
Nagle poczułam jak coś zaczepiło o moje nogi i po korytarzu poniósł się huk.
- Jezus Maria Luke mógłbyś uważać trochę, na litość boską!
- Bosz co tam się stało? - spytał Seavey.
- To? Aa, Luke fiknął. Swoją drogą - spojrzałam na rozciągniętego na podłodze blondyna - mógłbyś łaskawie ostrzegać następnym razem. Prawie zawału dostałam.
- No to dobrze, że nic się nie stało - wymamrotał z przekąsem chłopak. - Kto tam by się mną przejmował, przecież przed chwilą tylko prawie zabiłem się o twoje giry...
***
- Co tak długo?
- Zamknij się i ciesz, że jej nie ma.
Od kilkunastu minut siedzieliśmy znudzeni w sali od hiszpańskiego, bo pani gdzieś wsiąkła.
W pewnym momencie weszła przez drzwi, a za nią do pomieszczenia wślizgnął się smukły, opalony chłopak.
Dziewczyny wokół mnie wydały z siebie tyle westchnień, że spokojnie mogłyby posłużyć za napęd do balonu.
Wyprostowałyśmy się w ławce, żeby lepiej widzieć. Już wiedziałam, czemu koleżanki aż tak zareagowały. Koleś faktycznie wyglądał jak jakiś pieprzony grecki bóg. Zaraz co? Ogarnij się kobieto, jesteś z Danielem! upomniałam się w myślach i dałam sobie mentalnie w twarz. Ale kurczę... Nawet jeśli, to faktycznie było na co popatrzeć.
- Jestem Max - przedstawił się z lekko zawadiackim uśmiechem. Dobrze, że dziewczyny siedziały, bo założę się, że momentalnie zmiękły im kolana.
- Wow - wydusiła Liv koło mnie. Ona też siedziała wgapiona w tego nowego, a ja przyznam szczerze, że musiałam się bardzo powstrzymywać.
- Może powiesz coś o sobie? - zaproponowała nauczycielka, na co chłopak skinął głową.
- No to, jak już mówiłem, mam na imię Max, przeprowadziłem się niedawno z Hiszpanii i teraz będę chodził z wami do klasy - zakończył troszkę łamanym francuskim, błyskając nienormalnie białymi zębami i odgarniając ciemne włosy, które wpadły mu w jeszcze ciemniejsze oczy.
Kuźwa no, dlaczego ten nowy nie mógł być jakąś paskudą, zesłaną na skaranie świata? Jakimś ogrem z bagien, na którego oczekuje w chacie z błota równie tragiczna żona i małe ohydne stado zielonych dzieciątek?
Ale nie, musiał nam się trafić jakiś cholernie przystojny wysoki brunet. Hiszpan do tego! Za dużo jak na jeden dzień.
***
*JONAH POV*
- Ufff - Otarłem pot z czoła. - Nie sądziłem, że Daniel aż tak zacznie ćwiczyć...
- Chce się podobać twojej siostrze - zarechotał wrednie Jack, ściągając na siebie mordercze spojrzenie bruneta.
Corbyn tymczasem przepchnął się do pierwszego rzędu naszego pochodu.
- Będziecie się kłócić później, na razie wróćmy do domu i się ogarnijmy, bo nie wiem jak wy, ale ze mnie można wyciskać...
***
Władowaliśmy się do domu i Zach od razu poleciał pod prysznic. Po chwili dobiegł nas wysoki pisk, a sekundę później Herron wyskoczył z łazienki w samym ręczniku nadal drąc się jak mała dziewczynka, potrząsając włosami i opryskując nas lodowatą wodą.
- Co jest? - Corbyn odsunął się na bezpieczną odległość. - Nie umiesz sobie ciepłej wody odkręcić?
- Otóż umiem - odparł Zach z godnością. - Jednakże, drogi kolego, jest kuźwa zimna i już.
Jack minął nas w drzwiach.
- Ja sprawdzę. Znając życie Zach myślał, że ciepła woda to ta niebieska - skomentował już z łazienki, na co nas kumpel zareagował obudzonym prychnięciem. - O ja cię, faktycznie zimna - odezwał się po dwóch minutach lania wody.
Obejrzałem się na Bessona i Seavey'ego, stojących za mną. Obaj, tak jak my wszyscy, byli spoceni i zmęczeni po paru godzinach na siłowni.
- Jak mamy się umyć w lodowatej wodzie? - jęknął Zach.
- Jakoś musimy - stwierdziłem twardo. - Jutro z samego rana mamy wywiad. Nie możemy tak pójść, nie ma opcji. W ogóle, co tu tak ciemno? Niech ktoś pstryknie światło.
Corbyn podszedł do włącznika, ale nic się nie stało. Spróbował jeszcze raz z równie marnym skutkiem. Daniel poleciał jeszcze sprawdzić w innych pomieszczeniach, ale wychodziło na to, że nigdzie nie ma światła.
- O rany, no przecież - Corbyn doznał oświecenia. - Nie ma prądu - nie ma ciepłej wody.
- Cholera jasna. Dzwoń do Logana, jedziemy się umyć u niego.
- Halo? - Daniel odszedł kawałek. - No cześć, cześć. Słuchaj dzwonię z prośbą, bo mamy problem... Możemy się u ciebie umyć, bo u nas nie ma prądu i ciepłej wody? Co? No jak to u ciebie też? Jezus... Nie, dobra dzięki. No cześć. - Odwrócił się do nas. - Mamy przegwizdane koledzy.
***
*RONNIE POV*
- Haha dokładnie...
Po szkole poszliśmy we czwórkę do kafejki blisko placówki. Przez tych kilka lekcji okazało się, że świetnie dogadujemy się z Maxem (oczywiście pozostałe dziewczyny z miejsca nas znienawidziły), więc, jako że i tak byłyśmy już umówione z Luke'iem, zaproponowałyśmy Hiszpanowi, żeby wybrał się z nami.
Miałam lekkie wyrzuty sumienia, że tak fajnie spędzałam czas w towarzystwie bruneta, ale z drugiej strony nie mogłam tylko siedzieć pod kołdrą z lodami i wypłakiwać sobie oczy z tęsknoty.
Z Danim układało nam się cudownie, nawet jeśli mieliśmy ze sobą ograniczony kontakt.
Na razie moje pogmatwane życie wydawało się nieco wyprostować. Miałam genialnych przyjaciół i kochającego chłopaka, a w szkole szło mi całkiem dobrze.
Ding!
Sprawdziłam telefon i mój dobry humor zaczął się ulatniać.
unknown: nie martw się, ja już zadbam żebyś się odczepiła od Jonah i Daniela.
KAMU SEDANG MEMBACA
The Unexpected || ZAKOŃCZONE
Fiksi Penggemar- Żartujesz sobie, prawda? Musisz sobie żartować. Haha mamo, wszystko super, ale już odpuść. Spojrzała na mnie z poczuciem winy. - Skarbie... Ale to nie jest żart... grudzień 2020 (coś dobrego w tym szatańskim roku😂❤️) #1 - zachherron #4 - whydont...
