Mogłeś mnie zabić! [1]

1.8K 62 16
                                    

Kilka godzin temu, razem z tatą, przyjechałam do miasteczka Riverdale. Dlaczego tu? Przecież jest wiele innych ładniejszych miasteczek.
Osobiście to miasteczko mi się nie podoba, no ale cóż lepiej tu z ojcem, niż z matką.
Przyczepa w której będziemy mieszkać, z zewnątrz wydaje się dosyć duża a w środku okazała się mała.
Odwróciłam się do mężczyzny który jest moim ojcem, i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. 

- Nie mogłeś kupić normalnego domu? - jęknęłam siadając na skórzaną kanapę.

- Nie, bo jej nie kupiłem- powiedział kładąc moje trzy  walizki, a ja spojrzałam na niego pytająco - Kolega przechował mi od niej klucze, bo wiedziałem że kiedyś tu wrócę.

- Czyli mieszkałeś tu wcześniej?

- Tak.- odparł- Pójdziesz do Pop's?

- Wklepiesz mi to w mapkę? - spytałam podając mu telefon.

Szybko otworzyłam jedną z walizek i wyciągnęłam z niej katanę, zakładając czarne glany wzięłam od ojca telefon. Przechodząc obok pięciu innych przyczep, zauważyłam że koło każdej jest motor. Włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam "What About Us" P!nk. Wyszłam na główną ulicę aby przejść na drugą stronę, i  ktoś przejechał kilka centymetrów od mojej stopy. Zdezorientowana wyciągnęłam słuchawki, a mój wzrok spoczął na chłopaku który schodził z motocyklu a jego mina mówi sama za siebie. Jest wkurzony, i to bardzo.

- Gdzie ty masz oczy?! Mogłem cię potrącić! - krzykną a ja musiałam lekko podnieść głowę do góry, gdyż miał jakieś dwa metry wzrostu.

- Oo przepraszam, ale to nie ja jeżdżę dwieście na godzinę! Plus jeden punkt do twego mózgu, mogłeś mnie zabić! Nie potrącić! - podniosłam lekko głos po czym uśmiechnęłam się wrednie.- I nie życzę sobie, aby taka gnida jak ty podnosiła na mnie głos.

Chłopak zbadał moją twarz swoimi czekoladowymi oczami, w których można by się rozpłynąć, po czym sięgną do swojej kieszeni skórzanej kurtki. Nagle przybliżył się do mnie o krok bliżej, a nasze ciała się stykały. Wyciągnął rękę z kurtki a w dłoni miał scyzoryk, który otworzył i przyłożył do mojego policzka mocno, za mocno. Spojrzałam na niego przestraszona, kontem oka zauważyłam że ostrze lekko przebija mi skórę.

- Jeszcze jedno takie słowo to gnidą będziesz ty - syknął po czym jak gdyby nigdy nic, wsiadł na motor i pojechał.

Po około dwudziestu minutach stałam przed knajpą o nazwie Pop's. Zdezorientowana wydarzeniem z wielkoludem, i zaskoczona wyglądem knajpy. Będę w niej przesiadywać. Otwierane drzwi poruszyły małym dzwoneczkiem, rozejrzałam się po lokalu i podeszłam do kasy.

- Dzień dobry, przyszłam po zamówienie na nazwisko Finigan. - zwróciłam się do mężczyzny o ciemnej karnacji.

- Już podaje - powiedział, a po chwili przyszedł z torbą jedzenia -  22.34

Podałam mu kwotę i ruszyłam do domu, tym razem bez słuchawek. Wchodząc do domu zobaczyłam że niektóre rzeczy są poukładane. Przekraczając próg kuchni usłyszałam głos taty.

- Dlaczego nie było cię tak długo? - odwrócił się do mnie przodem - Co ci się stało w policzek?

Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki aby obejrzeć się w lustrze. Rozcięty policzek, a jutro szkoła. Zjadłam hamburgera, po czym wzięłam prysznic i położyłam się spać żeby być jutro wypoczęta.

_______________________________________

W pierwszej części było 409 słów, a teraz wyszło 486. Pozmieniałam trochę i moim zdaniem jest lepiej.

- Monitorowana

Life is sad || Sweet Pea/porzuconeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz