Jak ja kocham poniedziałki.
Wyłączyłam budzik i usiadłam na łóżku. Założyłam kapcie, wstałam
i podeszłam do szafy. Z wieszaka wzięłam luźną, zieloną koszule
a z półki obcisłą, czarną sukienkę przed kolano na ramiączkach.
Z szuflady wzięłam stanik i poszłam do łazienki. Umylam twarz, pomalowałam rzęsy i przejechałam po ustach błyszczyka a włosy wyprostowałam. W pokoju odsłoniłam rolety i otworzyłam okno. Ze szkatułki wyciągnęłam bransoletkę i naszyjnik od Pea. Założyłam kapcie
i poszłam do kuchni. Nalałam do miseczki mleko i wsadziłam do mikrofali, aby się trochę podgrzało. Gdy mleko uzyskało odpowiednią temperaturę, nasypałam płatki
o smaku czekoladowym i zaczęłam konsumpcję. Będąc w połowie posiłku, do kuchni wszedł tata.- Jak się spało? - spytał nalewajac sobie kawy.
- Nawet dobrze - przełknęłam porcje mleka - A tobie? Jak się spało?
- Strasznie - zaśmiał się - Bywało lepiej. Podwieźć cię do szkoły?
- Jeśli chcesz - wzruszyłam ramionami wkładając miseczkę do zlewu.
- Tylko się przebiorę - puścił mi oczko i poszedł do swojego pokoju.
Zasunęłam krzesło i poszłam do siebie do pokoju. Zeszyty i piórnik włożyłam do czarnej torebki typu tote. Wzięłam ją w dłoń i ruszyłam do kuchni.
Z blatu wzięłam kluczyki od auta taty i poszłam na korytarz gdzie założyłam na stopy czarne trampki przed kostkę. Otworzyłam auto i wsiadłam od strony pasażera. Po chwili przyszedł tato i wyjechał na główną ulice. Przez całą drogę do szkoły milczeliśmy, co było trochę niezręczne.
Auto zatrzymało się na parkingu szkoły i z niego wysiadłam, uprzednio żegnając się z tatą. Weszłam do szkoły i ruszyłam do swojej szafki gdzie czekała już na mnie Betty, która przywitała mnie przytulasem.- Co ci się stało w nos? - zmarszczyła brwi - I w wargę? - zapytała.
- No cóż - wyciągnęłam z szafki książki i ją zatrzasnęłam - Miałam wczoraj mały wypadek.
- Dlatego nie wróciłaś na bal?
Uśmiechnęłam się lekko kiwając głową na tak. Dziewczyna pogładziła dłonią mój policzek.
- Mogłaś chociaż zadzwonić - upomniała i spojrzała za mnie - Idę do łazienki.
- Cześć Cam - Veronica stanęła za mną z grymasem na twarzy - Betty ci już powiedziała?
- O czym miała mi powiedzieć? - uniosłam brew.
- Głupio się z tym teraz czuje - jęknęła.
- Mów - oparłam się bokiem o szafki i spojrzałam wyczekująco na czarnowłosą.
- Wczoraj, w trakcie balu, podeszła do nas Cheryl i zaprosiła do siebie do domu na imprezę - westchnęła poprawiając swoje perły - Graliśmy w siedem minut w pikekle, no i musiałam iść z rudzielcem do szafy.
- Czekaj - poprawiłam włosy - Czy ty się z nim przelizałaś?! - krzyknęłam szeptem.
- Miało do niczego nie dojść, ale wyszło jak wyszło - mruknęła.
- Dobrze wiesz, że Archie podoba się Betty - zbeształam ją.
Spojrzałam na nią od dołu do góry
i ruszyłam do damskiej toalety. Wszystkie kabiny były otwarte oprócz ostatniej, w której siedziała blondynka.- Betty - zapukałam - To ja, otwórz.
Po chwili dało się słyszeć zgrzytanie zamka i otwieranie drzwi. Gdy ujrzałam zapłakaną dziewczynę, coś we mnie pękło. Weszłam do kabiny
i zamknęłam za sobą drzwi. Uklękłam przed dziewczyną i położyłam dłonią na jej kolanach.- Veronica mi przed chwilą powiedziała - otarłam jej łzę
z policzka - dlaczego mi nie powiedziałaś?- Moja mama - pociągnęła nosem i na mnie spojrzała - Powiedziała abym zerwała kontakt z Veronica, Archie'm i Cheryl.
- A co na to ty? - uniosłam brew masujące jej kolana.(XDDD musiałam)
- Powiedziałam mu, że mimo wszystko chcę, abyśmy byli przyjaciółmi. Nawet jeśli mnie nie kocha - otarła twarz chusteczką na co westchnęłam.
- Betty - uderzyła się dłonią w czoło.
______________________________________
Wybaczcie tą długą nie obecność. Jak się podoba rozdział?
CZYTASZ
Life is sad || Sweet Pea/porzucone
Romance"Do miasteczka Riverdale przyjeżdża dziewczyna, o imieniu Camilla. Dziewczyna zainteresuje się Wężami, będzie próbować dowiedzieć się o nich jak najwięcej." #1 w ghule #4 w węże #6 w serpents #7 w sweetpea #11 w archieandrews #13 w jugheadjones