- Mon Dieu! Jesteś obłąkany! - wykrzyknął zaskoczony atakiem Evalończyk pojękując z bólu.
- Odpowiesz w końcu, czy mam kontynuować? - Martin uniósł nóż do góry. Był coraz bliższy wpadnięcia w szał.
Dragon dyszał ciężko charcząc, z rany powoli leciała krew.
- Robimy przegrupowanie - wysapał - Król zmienił zdanie co do planowanej dalszej ekspansji.
- Gdzie będzie to przegrupowanie?
- Na północnych pograniczach lasu południowego.
- Ile czasu są przed nami? I dlaczego wy zostaliście?
- Z pół dnia drogi, może trochę więcej. Mieliśmy złapać i ukarać sabotażystów i pełnić straż w mieście. W razie czego.
- Ilu jeszcze zostało, oprócz was czterech?
Dragon zamilkł. Martin poprawił chwyt na nożu i przygotował się do kolejnego zamachnięcia.
- Sześciu - odezwał się nagle, spostrzegłszy co chłopak ma zamiar zrobić. - Dwóch Dragonów i czterech rycerzy.
Strzelec zawiesił na nim wzrok. Pusty, bez wyrazu, czy wcześniejszej furii. Po dłuższej chwili opuścił rękę, po czym odrzucił nóż w kąt. Ukłonił się przed więźniem mówiąc:
- Pięknie dziękuję - rzekł sarkastycznie. - Ode mnie to by było na tyle. Już nie będę panu przeszkadzał.
Skończywszy wyprostował się i jak gdyby nigdy nic po prostu wyszedł. Zszokowani młodzieńcy spojrzeli za nim, następnie na półprzytomnego Dragona, po czym pobiegli dowiedzieć się, co to miało znaczyć. Sam odwrócił się w progu zerkając jeszcze raz na więźnia. Ruszył po apteczkę.
Martin był przy swoim posłaniu, gdzie skrzętnie pakował swoje sprawunki do tobołka.
- Co to miało znaczyć?! - Jako pierwszy wbiegł Garry, chwycił chłopaka za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Hmm? Nie rozumiem. - odrzekł nieco oburzony strącając rękę towarzysza z ramienia.
- Czego nie rozumiesz? Człowieku, dźgnąłeś go nożem i po prostu się patrzyłeś!
- A co miałem zrobić? Miał rację, nie dałoby się go zastraszyć, a trzeba było od niego wyciągnąć cokolwiek.
- Ale to nie był powód, żeby patrzeć jak cierpi. To nie jest ludzkie zachowanie.
- Jakoś wam to nie przeszkadzało.
Garry ściszył głos.
- Bo myśleliśmy, że wiesz co robisz.
- Gdzie jest Sam? - Martin zmienił nagle temat, wracając jednocześnie do pakowania.
Sebastian wychylił się przez próg. Westchnął głęboko.
- Opatruje Dragonowi ranę. Przynajmniej on jeden zachował się przyzwoicie z naszej czwórki.
- Przyzwoicie? Czyli nam nie wolno zadawać Evalończykom cierpienia? A gdy oni robią to nam? - burknął Strzelec zawiązując materiał tobołka zdecydowanie za mocno, lniana szmatka zatrzeszczała sygnalizując, że zaraz się rozerwie.
- Myśl racjonalnie, każdy zasługuje na drugą szansę. Dlaczego się pakujesz?
- Wynoszę się stąd. Nie mam już po co zostać.
- I gdzie pójdziesz?
- Dalej, przed siebie. Tak jak miałem zamiar od początku.
- Ja cię nie będę zatrzymywał, w końcu musisz kiedyś dojść do celu podróży. A ty Garry? - Sebastian spojrzał na towarzysza.
CZYTASZ
Strzelcy-"Rewolta"
AdventureFalcons zostało zaatakowane. Martin zmuszony do ucieczki udaje się na zachód - w stronę gór. Królestwo pomimo zaciekłego oporu powoli traci siły, a nadzieja na pokonanie wroga staje się coraz odleglejsza. Dodatkowo nadchodząca zima nie pomaga w walc...