30

632 33 1
                                    

16.11.18r., Wisła

Inauguracja sezonu 2018/19 rozpoczyna się dzisiaj o godzinie osiemnastej. Natomiast o trzynastej mam lot do Katowic, skąd pojadę autokarem do Wisły. Aktualnie myję zęby, ponieważ za chwilę jestem umówiona do fryzjera, a żeby tam dotrzeć muszę wyjechać wcześniej. Śnieg spadł, a nawet dużo śniegu. Dolarowi się chyba to podoba, bo praktycznie co chwilę chce wychodzić na zewnątrz, aby się turlać w śniegu. Ubrana w kurtkę, szalik i buty zimowe wychodzę z domu, zamykając go na klucz. Wsiadam do auta, kieruję się w stronę lokalu fryzjerskiego. Postanowiłam na jakąś zmianę w sobie, a przy okazji zaskoczę Andreasa, który od dwóch dni jest już w Polsce. Po chwili jestem na miejscu. Siadam przed lustrem. 

- Co robimy? - pyta mnie fryzjerka z uśmiechem. 

- Coś szalonego. - uśmiechnęłam się również. Zasłoniła lustro, aby i ja miała niespodziankę. W salonie przesiedziałam koło półtorej godziny. W końcu fryzjerka odsłoniła lustro. Miałam krótkie różowe włosy. 

- Ten kolor zmyje się po kilku myciach, więc niech pani się nie martwi. - zaśmiała się Niemka. - Podoba się?

- I to bardzo, dziękuję. - powiedziałam, dając jej pieniądze. Wróciłam do domu. Za chwilę muszę jechać na lotnisko, a właściwie to Julia zaoferowała się, że mnie zawiezie. Sprawdziłam czy wszystko spakowałam do walizki. Nie wiem czemu się tak stresuję, skoro lecę tam na cztery dni. Usłyszałam dźwięk klakson'a. Wiedziałam, że to blondynka. Zabrałam walizkę, ubrałam się, zamknęłam dom, a następnie wsiadłam do auta siostry mojego chłopaka.

- Co to za zmiana, Majka. - uśmiechnęła się blondynka. Odjechała spod domu mojego i Andreasa. - Zaszalałaś z tym różowym.

- Za jakiś czas zejdzie i wrócę do blondu. - odparłam. Wyciągnęłam klucze z torebki i podałam Julii. - Masz pilnuj, Dolara. - zaśmiałam się.

*****

Jestem już w Wiśle. Po dwudziestu minutach kłótni dostałam klucze do pokoju, w którym mieszka tymczasowo Niemiec. Blondyn z tego co mi wiadomo ma jeszcze trening na siłowni. Rzuciłam się na łóżko, zmęczona po podróży. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Po chwili zauważyłam Andreasa ze zdziwioną miną. Przyglądał mi się tak jakiś dłuższy moment. 

- Maja zgłupiałaś? - tyle padło z jego ust. - Nie mówię, że mi się nie podoba, bo wyglądasz bardzo seksownie, ale oszalałaś chyba.

- Z miłości do ciebie. - uśmiechnęłam się. - Ale to już jakiś czas temu. - dodałam. - Idziemy na obiad, bo trochę głodna jestem. - mężczyzna kiwnął głową na tak. Zeszliśmy do jadalni. Zajęliśmy miejsce przy stoliku Niemców.

- Co ty zrobiłaś z włosami? - zadał mi pytanie, Eisenbichler.

- A co ślepy jesteś? - zaśmiałam się. - Przefarbowałam.

- Nudzi ci się chyba bardzo w Niemczech. Dolar cię wcale nie pilnuje! - podsumował Markus.

- Ciebie Stephanie też nie i jakoś żyjesz. - uśmiechnęłam się wrednie.

- Od kiedy ty taka wredna, co Maja? - wtrącił się Richard.

- Chyba Wellinger jej nie...- Eisenbichler nie dokończył, bo Andreas mu przywalił otwartą dłonią w tył głowy. - A to za co?

- Lepiej pilnuj swojego niewyparzonego języka. - warknął blondyn. Po obiedzie razem z narzeczonym postanowiliśmy iść na krótki spacer po Wiśle, a później pójść od razu na skocznie, gdzie mają odbyć się kwalifikacje do pierwszego konkursu Pucharu Świata.

Usiedliśmy na wolnej ławce przed którą znajdowało się jezioro, które aktualnie było zamarznięte. Wszystko dookoła było zaśnieżone. Moje rozmażanie przerwał Andreas.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że niedługo będziesz już w końcu panią Wellinger. - uśmiechnął się blondyn. Oparłam głowę o jego ramię. - Ten czas tak szybko mija. Pamiętam jak niedawno poznałem ciebie, a ty byłaś dla mnie wredna.

- Nie prawda. - mruknęłam. - Po prostu denerowowałeś mnie, a ja tego nie ukrywałam.

One Last Time || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz