11

1.5K 61 2
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne. Niemca nie było obok mnie. Nikogo nie było na górze, więc stwierdziłam, że pójdę się ubrać. Zabrałam z walizki białe spodenki z przetarciami i pudrowo-różową bluzkę na ramiączkach. Weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w czyste ubrania. Wykonałam poranną rutynę. Zrobiłam makijaż. Włosy związałam w kucyka. Na dole nikogo nie było prócz psa. Stwierdziłam, że pójdę się przejść z Pastorem. Zabrałam okulary przeciwsłoneczne, telefon, klucze od domu i smycz dla psa. Wyszłam z domu ze zwierzakiem. Zapięłam mu smycz, zamknęłam dom i wyszliśmy z posesji. Poszliśmy na jakaś łąkę.

***

Wróciliśmy do domu. Majki nigdzie nie było, tak samo jak psa Łupickiego. Wszyscy się zdziwili. Wybrałem numer Mantler, ale odezwała się cisza.

- Nie odbiera. - powiedziałem.

- Może jej się coś stało? - odezwał się Tande, który przed chwilą przyleciał do Polski.

- Rozdzielamy się i idziemy szukać. - zarządził Łupicki. Byłem w grupie z Norwegiem. Poszliśmy w stronę pobliskiego lasu. Wołaliśmy jej imię, ale nigdzie jej nie było. Boję się o nią. Bardzo.

***

Wróciłam do domu. Znowu nikogo nie było. Miałam kilkanaście nieodebranych połączeń od Andreasa, Daniela, Sylvii, Rema i reszty ekipy. Od razu wybrałam numer Niemca. Gdy nagle do domu weszła cała ekipa.

- Majka, gdzie ty byłaś?! - krzyknął zły, a zarazem szczęśliwy Wellinger. Przytulił mnie.

- Poszłam na spacer z Pastorem na łąki i przed chwilą wróciłam. - powiedziałam. Widziałam, że byli źli. Przez resztę dnia się do mnie nie odzywali. Siedziałam cały czas na górze myśląc. Obok mnie usiadł niebieskooki. Złapał mnie za rękę.

- Skarbie proszę zejdź ze mną na dół. - rzekł, a ja westchnęłam i kiwnęłam na tak. - Ale poczekaj, zwiążę ci przepaską oczy. - powiedział i to zrobił. Zdziwiłam się. Złapał mnie za ramiona i zaprowadził na dół. Zdjął przepaskę, a wszyscy wyskoczyli krzycząc " Sto Lat, Maja! ". Jestem taka głupia, że nawet zapomniałam o swoich dziewiętnastych urodzinach. Poczułam jak łzy ciekną mi po policzkach. Sylvia mnie przytuliła.

- Najlepszego moja kochana, siostrzyczko! Żebyś troszeczkę zmądrzała, zajebistych dzieci z Andreasem i spełnienia marzeń! - jeszcze raz mnie przytuliła i dała prezent. Każdy tak podchodził po kolei. Później zjedliśmy torta. Wieczorem poszłam na górę zacząć się pakować. Jutro mam lecieć z Andreasem do Niemiec, a za cztery dni wracamy do Polski do Wisły, gdzie skoczkowie stwierdzili, że urządzą mi imprezę.

***

Dolecieliśmy do Niemczech. Na parkingu ma czekać na nas jego siostra - Tanja. Przywitał się z nią, a później ona ze mną.

- Andreas dużo opowiadał mi o tobie. - chłopak zarumienił się, na co się zaśmiałam. - Co ty taki wstydliwy się zrobiłeś, buraczku? - złapała go za policzek jak babcia, a ja wybuchłam śmiechem. - Masz taką minę jak wtedy gdy pierwszy raz zsikałeś się na łóżko. - zaczęłam się śmiać jak opętana.

- Tanja, skończ. A my sobie porozmawiamy w domu. - zwrócił się do mnie.

- Jasne, Kapitanie Siusiu Majtku. - zaśmiałam się.

- Coś widzę, że się dogadamy, Maja. - puściła mi oczko, siostra Wellingera.

Dojechaliśmy do domu. Andreas zabrał walizki na górę, a mi kazał iść do salonu. Po chwili on sam się zjawił.

- Mamo, tato to Maja. Moja dziewczyna. - powiedział po angielsku, a jego mama rzuciła się na mnie dosłownie. Odwzajemniłam uścisk.

- Powiedz nam coś o sobie, kochanie. - powiedziała mama, Andiego.

- No więc pochodzę z Norwegii, ale aktualnie przebywam w Polsce. Mam dziewiętnaście lat.

- Masz jakaś pasję?

- Śpiewam. Lubię też fotografować. - uśmiechnęłam się.

Wróciliśmy do pokoju, bo jego rodzice i siostry mają gdzieś jechać. Usiadłam na jego łóżku, a on spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Próbowałam powstrzymać się od śmiechu, ale mi to nie wychodziło.

- Zapytam się Daniela albo Sylvii o twoje przypały, kochaniutka. Zobaczymy wtedy kto spali buraka. - posłał mi uśmiech.

- A tylko spróbuj! - warknęłam. - Zapytasz, a pożałujesz, że się urodziłeś.

- Oj, skarbie nic mi nie zrobisz. - chciał mnie przytulić, ale nagle do główki wpadł mi genialny pomysł, aby się z nim trochę podroczyć. Dla żartów. - Maja... - nie odezwałam się tylko usiadłam na fotelu i odblokowałam komórkę. Chłopak westchnął i wyszedł z pokoju.

***

Wzięłam prysznic. Założyłam czystą piżamę i wróciłam do pokoju Andreasa. Chłopak leżał na łóżku, już umyty w samych bokserkach. Bez słowa położyłam się na drugiej połowie łóżka. Westchnął i nachylił się nade mną. Patrzył mi w oczy, a ja głupia zaczęłam się śmiać.

- Ty małpo! Udawałaś! - zaczął mnie łaskotać. Po chwili przestał. - Maja będzie już grzeczna? - przytaknęłam.

One Last Time || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz