Ćwiczenia

16 3 5
                                    


Spałem niespokojnie, zresztą jak zwykle. Często miewałem koszmary, choć prawdziwym fenomenem był fakt, że nigdy ich nie pamiętałem. Kiedy się obudziłem, wydarzenia i przemyślenia minionego dnia były już bardzo odległe. Trochę wyblakły, tak jakby to nie były moje wspomnienia, a zupełnie obcej osoby.

Mieszkanie samemu ma bardzo wiele zalet. Co prawda wszystko musiałem robić sam, ale z drugiej strony sam wyznaczałem zasady. Mogłem na przykład wstać sobie wcześniej i nie budząc nikogo udać się długi gorący prysznic przed wyjściem.

Mogę się założyć, że kiedy w domu stałem pod prysznicem przez pół godziny moja matka była święcie przekonana, że walę tam konia. Ja natomiast uwielbiałem kontemplować nad zasadami rządzącymi wszechświatem kiedy gorąca woda spływała mi po plecach, co teraz mogłem czynić do woli. Wczoraj, kiedy wróciłem udało się prosto do spania, więc nie zdążyłem pomyśleć nad tym co się stało. Starałem się nadrobić to teraz pod prysznicem i jakoś przeanalizować swoje myśli, oraz wyciągnąć jakieś wnioski. Niespecjalnie mi szło więc po kilku minutach dałem za wygraną i skupiłem się na relaksie.

Po tym jak wyszedłem z łazienki było jeszcze bardzo wcześnie. Skoro czas mnie nie ścigał, to postanowiłem zrobić sobie dobre śniadanko. Nic zbyt wyświechtanego, ale coś co lubię. Jajecznicę z pomidorami i grzanki z masłem czosnkowym. Pora roku nie sprzyjała dobrym pomidorom, na szczęście miałem spory zapas w słoikach. Smakowały jak świeże letnie pomidory i tworzyły idealne połączenie z jajkami.

Kiedy zjadłem zacząłem się zastanawiać nad moim planem dnia. Była sobota. Ludzie w tym dniu zazwyczaj się uczą, albo snują po imprezach. Pierwszego nie lubię, a drugiego cóż... nie lubię. Uznałem, że to jeden z takich weekendów, kiedy nie uda mi się zrobić nic produktywnego. Dokładnie taki byłem – jak nie chce mi się nic robić, to nie będę nic robić. Bardzo utrudnia zwykłą pracę, ale za to bardzo służy pracy kreatywnej.

Miałem zamiar odpalić komputer i jakąś bliżej nieokreśloną grę na steamie, ale nagle zadzwonił telefon. Wyrwało mnie to ze stanu lekkiego otępienia. Mimo niechęci na kontakt towarzyszki odebrałem. Zostałem dosyć mocno zaskoczony. Kumpel z klasy zadzwonił, żeby przekazać mi interesujące wieści. Mianowicie nauczycielka oczekiwała mojej obecności na zajęciach. Alternatywą było oblanie przedmiotu.

Ciekawe. Tym ciekawsze, że była sobota. Wedle najlepszej mej wiedzy nie mieliśmy w sobotę zajęć, ale co ja tam wiem.

- Ja mógłbym teoretycznie ci nawet uwierzyć, że przespałeś całe dwa dni, ale coś mi mówi, że Ela tego nie zrobi – usłyszałem w słuchawce.

Dziwne. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Nie upiłem się, nie oberwałem w głowę, ale mimo to gdzieś zgubiłem dwa dni. Szkoda. Dwa dni to całkiem dużo czasu. Z drugiej strony skoro i tak miałem je zmarnować to może i lepiej.

Postanowiłem poszukiwania utraconych dni odłożyć na później, a póki co zebrać się szybko i polecieć do szkoły. Nie miałem ochoty powtarzać roku, przez jedną nieobecność. Udało mi się dotrzeć zaskakująco szybko. No może nie dla niej, ale ważne było że zdążyłem przed końcem zajęć. Poprosiła mnie o ćwiczenia do oceny. To miała być ocena ostatniej szansy. Nie miałem czasu na takie rzeczy, więc podałem jej ćwiczenia Asi.

Popatrzyła na nie chwilę, poprzeglądała. Zwróciła mi uwagę, że zapomniałem się podpisać. Nie miałem pojęcia po co jej podpis, skoro miała je tylko sprawdzić i ocenić na miejscu. Mimo to, wyciągnąłem długopis i szybko podpisałem kartkę u góry. Za późno zrozumiałem, że to pułapka. Zdecydowanie za późno.

Dowiedziałem, się że to nie moje pismo, oraz że dostaję kolejną ocenę niedostateczną. Poczułem niesamowitą wściekłość. Ze wszystkich nauczycieli tylko ta, prowadziła prawdziwe dochodzenie, odnośnie każdej pracy, którą otrzymywała. Ela patrzyła się na mnie, a we mnie narastało owo uczucie wściekłości.

Patrzyliśmy się na siebie przez kilkanaście sekund, po czym szybkim ruchem chwyciłem leżący w kubku cyrkiel i wbiłem jej z całej siły w rękę. Następnie kłułem jeszcze kilka razy, po czym podpisałem się z wykorzystaniem jej krwi. Napisałem też kilka niesamowicie uprzejmych zdań od siebie. Byłem z siebie niesamowicie zadowolony. Co prawda nie była to poezja, ale wyszło i tak całkiem niezłe dzieło. Moja ofiara patrzyła na mnie z przerażeniem, a ja raz po raz czytałem napisane przez siebie linijki i coraz głośniej się śmiałem.

Po chwili odwróciłem się w stronę klasy i zobaczyłem, że nikt się nie rusza. Mrugnąłem. Wszyscy patrzyli na mnie. Za sobą usłyszałem ponaglające kaszlnięcie. To Ela z triumfalnym uśmieszkiem czekała na moją odpowiedź. Dzisiaj miała przewagę, ale postanowiłem, że mimo to nie wygra. Nie zamierzałem na to pozwolić.

- To moje pismo i moje ćwiczenia. Uważam je za bezsensowne to fakt, ale zrobiłem je bo zamierzam zdać. Skoro poświęciłem swój wolny czas, by wykonać bezsensowne ćwiczenia, to nie dam się oblać, z powodu Pani widzimisię. Jeżeli podtrzymuje Pani swoją profesjonalną grafologiczną opinię, możemy się udać do dyrektora. Z pewnością ucieszy się, ze znowu mnie widzi i na pewno jeszcze bardziej, że jego nuda w gabinecie jest przerywana przez tak kluczowa sprawę, którą może się zająć.

Wiedziałem, że nie zaryzykuje. Nie bywała w gabinecie dyrektora za często, bo doskonale wie, że nienawidzi gdy mu się przeszkadza. Ja bywałem tam często, przynosząc dyplomy i inne nagrody dla szkoły. Wiedziała, że nie miałaby szans w tym starciu i wiedziała, że przegrała. Niechętnie wpisała mi dwóję i zamknęła dziennik.

Odwróciłem się i zszedłem z podestu. Zarzuciłem kaptur, tak że cień przysłaniał mi cała twarz. Gdybym był postacią z filmu pewnie błysnęłyby mi oczy. Postanowiłem olać resztę zajęć. Dzisiaj miałem za sobą już spory sukces, a przede mną sporo oczekujących przemyśleń, na które potrzebowałem czasu. 

Ostrze mojego nożaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang