Perfekcyjny bohater #5 [jak przedstawić bohatera]

958 114 98
                                    

Jak przedstawić bohatera?

Kiedy zaczynałam współpracę z Nożycami, do głowy mi nie przyszło, że będę zajmować się pisaniem artykułów na tematy inne niż z zakresu edytorstwa i redakcji tekstów. Bo właśnie tym docelowo się tutaj zajmuję — jestem redaktorem. Niemniej jednak, gdy zobaczyłam jeden z tematów na liście z propozycjami, nie mogłam przejść obok niego obojętnie.

Dlaczego akurat ten temat sprawił, że zmieniłam swoje plany? Być może mam cichą nadzieję, że po tym artykule wattpadowi autorzy zauważą swoje złe nawyki.

Uwierzcie, nawet największego gniota da się przeczytać z zapartym tchem, jeśli przywiążemy się do głównego bohatera! Więc jeśli nie radzicie sobie z budowaniem fabuły, może chociaż te kilka wskazówek, które dla Was mam, pomoże w kolekcjonowaniu grona zagorzałych czytelników.

Uwaga! Nie będzie to tekst o tworzeniu bohatera ani też o tym, jak wprowadzić go do fabuły! Są to tematy tak obszerne, że zasługują na główną rolę w osobnym artykule. Tutaj zajmiemy się stricte przedstawianiem bohatera, którego już macie.

Poza tym uprzedzam, mimo iż często nazywana jestem przez znajomych "humanistą", mam myślenie typowego ścisłowca, dlatego też tekst ten jest konkretny i zwięzły. Nie oczekujcie po nim niezapomnianych wrażeń estetycznych.

Rozpoczynanie opisem bohatera

Na Wattpadzie jest plaga opowiadań zaczynających się tak:

Cześć! Mam na imię Wanessa i mam 16 lat. Mam długie blond włosy z niebieskimi pasemkami, zielone oczy i piegi na nosie, których bardzo nie lubię, ale mój chłopak mówi, że są urocze, dlatego jeszcze je toleruję. Mierzę 173 cm wzrostu, ważę 40 kg i mam miseczkę o rozmiarze C, czego bardzo zazdrości mi moja przyjaciółka, Naomi. Znamy się z Naomi od prawie zawsze. Jest fajna. Super umie angielski. Ja nie jestem dobra w języki, ale świetnie gram na fortepianie i mam malachitowy pas w balecie. Właśnie stoję przed moją szafą. Znów nie mam co na siebie włożyć! W końcu decyduję się na dżersejową bluzeczkę z takimi ćwiekami na mankietach i trzema cekinami przy dekolcie, do tego czarną mini i białe kozaczki...

Za każdym razem, gdy otwieram tego typu opowiadanie, już wiem, czego mogę się spodziewać, a że należę do osób z deficytem wolnego czasu — wychodzę w poszukiwaniu czegoś wyższych lotów.

Dlaczego nie kontynuuję czytania tego typu opowiadań?

Bo po co? Ostatecznie dowiedziałam się już wszystkiego. Główna bohaterka przy pierwszym spotkaniu mówi o tym, jak wygląda — pewnie jest pusta i zapatrzona w siebie. Wcale nie musi tak być, ale sami zastanówcie się, jakie byłoby Wasze pierwsze skojarzenie, gdybyście spotkali osobę przedstawiającą się w taki sposób? Nie znam tej Wanessy i w sumie jest mi obojętne, co założy. Ale... białe kozaczki, serio?

Powyższy przykład miał zobrazować problem. Zastanówcie się, czy chcecie budować więź czytelnika ze swoim bohaterem na podstawie wyglądu? Myślicie, że będzie to mocna więź, której pamięć zostaje w sercu czytelnika już na zawsze? Mam co do tego szczere wątpliwości. To jak tworzenie poważnego związku jedynie na wzajemnym postrzeganiu swojej atrakcyjności. Poza tym, co, jeśli nasz czytelnik ma inny gust? Jak nie ma nic innego, co łączyłoby go z głównym bohaterem, po prostu odejdzie do innego Autora, który zaspokoi jego oczekiwania.

Jak więc poinformować czytelnika, o tym, jak wygląda nasz bohater? Kiedyś gdzieś przeczytałam, że mimochodem i określenie to w pełni oddaje ideę dobrego pokazywania postaci.

Unikamy jak ognia długich opisów ze szczegółowym wyglądem bohatera. Jeśli podamy kompletny obraz postaci, czytelnik nie będzie miał swobody wyobraźni, nie będzie mógł dodać nic od siebie. Informacje o wyglądzie "przemycamy" do tekstu. Zofia ukradkiem muska palcem mankiet koszuli Henryka? To świetna okazja, by wspomnieć o jej smukłych dłoniach. Oczy małego Leosia zalały się łzami? Szybko, wspomnij, jakiego są koloru!

Nożyce tną [2019] - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz