*fly high

189 31 5
                                    

~°*rozdział zawiera krew, więc jeśli ta życiodajna ciecz sprawia, że źle się czujesz, lepiej tego nie czytaj.*°~

Bora wyszła ze szpitala chwiejnym krokiem, starając sie nie wywrócić. Przeszła przez ulice i tak naprawdę nie wiedziała, co zrobić.
Nie miała gdzie iść. Wszędzie były bolesne wspomnienia i ludzie, którzy je powodowali.

Szkoła- miejsce, gdzie została upokorzona. Gdzie Siyeon zrobiła z niej pustą dziewczyne, która leci na słodkie słówka.
Właśnie tam ludzie mają ją za idiotke. Za nic nie wartą lalke, w którą można pakować wyzwiska, kiedy jest potrzeba wyżycia sie.

Dom- tam spotykała sie z Yoobin. Bawiły sie. Spędzały razem czas. To tam Sua uczyła czytać Dami, kiedy ta miała 4 lata. Te miłe, jak i smutne, wspomnienia z świąt, które też zazwyczaj spędzała z Yoobin.
Jak mogła być tak głupia i ślepa, aby nie zauważyć tego, jakim uczuciem daży ją mała żabcia? Żałowała tego jeszcze bardziej, o ile to możliwe.

Każde miejsce przyprawiało ją o chęć jak najszybszego skończenia z miłością, nauką, uczuciami, emocjami. Skończenia z życiem.

Czuła tą pustkę. Tak cholernie bolesną dziure w swoim sercu, która przy każdym kroku rozrastała sie coraz bardziej i bardziej, aż w którymś momencie Bora padła na kolana. Brakło jej tchu, czuła, że powietrze jej ucieka, jakby była w kosmosie, wśród gwiazd, o których tak bardzo marzyła wraz z Dami, gdy były małe, a młodsza przychodziła na noc, żeby Sua opowiadała jej bajki.
Te wspomnienie zostawiło po sobie gorzko słony smak, co było widoczne na jej policzkach. Zpływały po nich stróżki łez. Ale ona tego nie czuła. Nie wiedziała, co sie dzieje.

Wstała na równe nogi, otrzepała kolana, a raczej leginsy, których nie zdążyła zmienić po telefonie mamy młodszej, po którym tak chaotycznie wyleciała z domu, niczym strzała, czy rakieta pośród chmur.
Zrobiła jeden krok. Zgrzyt w sercu. Drugi. Ukłucie w płucach. Trzeci. Myślała, że upadnie ponownie. Lecz szybko zerwała się do biegu, po chwili zmęczenie ją dopadło i szła truchtem, a to tylko po to, żeby zrobić jedyną rzecz, na jaką zasługuje.
Ukarać się.

Gdy udało jej się otworzyć drzwi od domu trzęsącymi rękami, co nie było wcale takie łatwe, zamknęła je od środka, lecz wyciągnęła klucz, tak, aby jej mama mogła normalnie wejść do domu.

Zciagnela buty i bluzę, i skierowała się do swojego pokoju.
Wręcz zatrzasnęła od niego drzwi, gdy się tam znalazła.

Chwyciła ten jeden, mały, błyszczący i niebezpieczny przedmiot w dłoń.
Obiecała Dami, że więcej tego nie zrobi, że będzie dobra dla siebie, że nie zniszczy swojego ciała. Ale co jeśli jej psychika była zniszczona świadomością, że zabiła Yoobin? To przez nią żabka leży w szpitalu, nie przytomna i prawdopodobnie nie przeżyje. Przez nią Dami zapragnęła śmierci. To jej wina.

Ten mały głos w głowie mówił jej, że powinna zniknąć. Że ma zrobić to jak najszybciej i jak najbołeśniej. Że ma zrobić sobie niewyobrażalną krzywdę tu i teraz.
Pod wpływem emocji nawet nie zwróci uwagi na wibrowanie telefonu, wręcz rzuciła nim o ścianę, bo po co telefon martwej osobie? Zaraz zaraz, przecież Bora żyła. Owszem, ale to było ostatnie chwile jej życia, a przynajmniej tak myślała.

Wyciągnęła lewe przedramie i zrobiła jedną kreskę.
-To za danie Siyeon manipulować sobą.
Z rany zaczęła leniwie sączy się krew.
Zrobiła drugą, tylko że o wiele głębszą.
-To za wykorzystanie Dami.
Ponownie czerwona ciecz spłynęła po jej ręce.
Cięła się tak i na głos wymieniała powody tych cięć.
-A ostatnie cięcie jest za stanie się potworem.
Całe ręce, nogi i brzuch były pocięte, a pokój do okoła ubolewającej dziewczyny był w czerwonych śladach niczym z horroru.

Ostatecznie postanowiła zrobić ostatnie, finale cięcie.
Odchyliła głowę na prawo i w miejscu gdzie szyja i głowa się łączyły, ciągle patrząc w lusterko, wyciela małe serduszko.

                  « '  *~°•'''•°~*  ' «

nie wiem dlaczego tak postąpiłam w tym rozdziale. jakieś emocje, impuls zaczął mną kierować, ale mniejsza.
nie wiem czy podoba wam sie to, że chce uśmiercić obydwie bohaterki, aczkolwiek chyba tak zrobię.
ten rozdział powstał dzisiaj, ponieważ

1) znowu zostałam zastraszona, tym razem przez kurdupla
ale i tak lowe
czemu moi znajomi tak przeklinają halo

2) bardzo miła osóbka (Gisukiey) pochwaliła mnie czy tylko wyraziła swoją opinię, aczkolwiek i tak było mi bardzo miło, bo aż mi ciepło na serduszku do teraz

Hoppsan! Denna bild följer inte våra riktliner för innehåll. Försök att ta bort den eller ladda upp en annan bild för att fortsätta.

2) bardzo miła osóbka (Gisukiey) pochwaliła mnie czy tylko wyraziła swoją opinię, aczkolwiek i tak było mi bardzo miło, bo aż mi ciepło na serduszku do teraz. dziękuję!

plus, to chyba najdłuższy rozdział, co też zawdzięczam kurduplowi.

alone in the cityDär berättelser lever. Upptäck nu