Szklana Pogoda [13 luty 2018]

15 4 0
                                    

Biel przygniatająca opadłe liście rozluźniła swój uścisk. Ściółka odetchnęła głęboko, opatulając swą wilgocią konary. Niewzruszone i chłodne. Kolejny wydech. Ledwie ją widać... Pachnie ziemią. Stoi oczarowana nikłym smakiem mrozu. Po chwili rusza. Posuwa się dyskretnie. Powoli. Nieśmiało trąca cieniutkie gałązki, zostawiając na nich swą krystaliczną posokę. Idzie... niczym kochanka szukająca zimnych, lecz znajomych dłoni. Już czuć jej smak — zakurzona zima zdarta z kory. Popychana ku niemu przez bezbarwne palce, odnajduje go na skraju czarnoziemu. Tańczą nieśpiesznie na błotnistej łące. Nikt nie patrzy. Z łąki już od dawna nie spoglądały na nich rumianki. Obecnie widać jedynie ich samych, odzianych w mleczną prostotę. Teraz już biegną, szeleszcząc cichutko krzewami, trawą, która ledwo zdążyła wybujać do góry i krwawiąc na jej wpółzgniłą zeszłoroczną towarzyszkę. Zanim umrze, zostawiając delikatny mróz w samotności, onieśmielą razem chmury na niebie i ucałują niebo.

Znaczą drogę szronem, jakby bali się ją zgubić lub chcąc zostawić po swym tańcu kruchą pamiątkę... Zakochani aż po kres istnienia.

W swym milczeniu utopili wielu, dziś jednak tylko samych siebie... i ją. Dziewczynę, siedzącą pod lasem, pijącą piękno z ich porcelanowej elegancji. Mróz miażdży jej cierpliwość, a oblepiająca ją wilgoć, zdaje się wsiąkać w jej kości, a mimo to przez krótką chwilę zapomina o nich. Pociąga łyk mgły, której smak gilgocze płuca dziewczyny, a potem szczypie serdecznie.

Wyrwane z kontekstuWhere stories live. Discover now