Rzeczowy Bohater [31 styczeń 2017]

19 4 0
                                    

Do najdroższego Błądzącego

Kochałeś. W twoim sercu było na to wiele miejsca, w żołądku wiele na wszelakiej maści whisky, a wątroba... no cóż, nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Tak jak ja.

Wtedy nie liczyłem kolejek — ty z resztą też — w przeciwieństwie do Barmana, w końcu musiał być pewny, ile na tobie zarobi. Wciąż jestem ciekaw, po ilu rozluźniłeś uścisk... był tak delikatny, zupełnie jakbym był skórą twej ukochanej. Potem zacząłeś bezdźwięcznie ruszać ustami, jakbyś zastanawiał się, jak do mnie przemówić. Przyznam, że przez moment uznałem to za złudzenie spowodowane moimi nieidealnymi krawędziami, gdyż twoje drżące usta nagle zamilkły i częściej piły niż mówiły.

Przeskoczmy przez tę chwilę niezręcznej ciszy pomiędzy naszą dwójką: teraz już sunąłeś palcem po mojej krawędzi. Nic nie słyszałem... ty zapewne wręcz przeciwnie. Zgaduję, że przeniosłeś się wtedy umysłem do jednych ze swych wspomnień z kieliszkiem wina. Ten cudowny dźwięk wydobywający się spod twoich palców. Cieniuteńki, słodki, upajający. Słyszałem od kryształowych kieliszków, że niektórzy na was, ludzi, potrafią zagrać w ten sposób całe melodyjki. Niestety ja nie jestem z kryształu.

Twój dotyk w tak nietypowy dla mnie sposób był na tyle niespodziewany, że przyciągnąłeś moją uwagę. Skupiłem całe swe jestestwo na tobie. To trudne, w szczególności jak jest się bombardowany procentami, dobrze o tym wiesz. Twą zaczerwienioną twarz zdobiły senne i zagubione oczy. Kiedy tylko twoje palce zwalniały, nieobecne spojrzenie czegoś szukało, lecz znajdywało tylko mnie, a twe palce znów ze zdwojoną pasją lawirowały na krawędzi. Dlatego nazwałem cię Błądzący.

Przy twoich następnych wizytach uświadomiłem sobie, że nie jesteś przy barze nowym gościem. Potwierdzały to spojrzenia innych stałych bywalców oraz Barman sam w sobie. Mimo tego chyba jedynie ja dostrzegłem dziwaczną zmianę, która w tobie zaszła. Przysięgam bowiem, że zauważyłbym wcześniej, gdyby ktoś w tak nadzwyczajny (nie jestem pewien, ale zgaduję, że słowo "ludzki" idealnie by tu pasowało, ale wolę nie ryzykować, daleko mi do specjalisty w tych sprawach) sposób do mnie przemawiał. Popytałem szklanki, kieliszki, karafki — także cię znały. Mówiły, że nie powinienem zwracać uwagi na dziwne gesty, twierdzili, że ludzie są po prostu... dziwni.

A ja twierdziłem — i nadal twierdzę — że złamałeś komuś serce albo ktoś tobie. "Co ja mogę wiedzieć o łamaniu?", zapytasz. Załamanie światła to mój chleb powszedni (podobno tak mówicie... lecz ci chyba bardziej przypadłaby do gustu wersja "mój trunek powszedni", choć zapewne twoja wątroba na samą myśl o mnie cierpi).

Wracając do baru oraz liczenia...

Postanowiłem, iż przy następnych okazjach, kiedy akurat trafię w twe ręce, będę liczyć. Plan był dobry. Co z wykonaniem? Niestety nic nie odpowiem. Trochę wstyd przyznać, ale zyskałem do Ciebie tak ogromną słabość, że zaniechałem liczenia po trzecim napełnieniu mojego wnętrza.

Wtedy właśnie do baru wkroczyła Ona.

Daruj te ubogie nazewnictwo, w gruncie rzeczy nie znam zbyt wiele określeń na ludzi. Podobno dzielicie się na rodzaj żeński, męski i nijaki. Ten trzeci nie ma wstępu do miejsca mojej pracy. Drugi i pierwszy — do tych jest tyle synonimów, że ucho pęka! (Całe szczęście nie mam ucha, ale zasłyszałem od kufla, że to boli.) Z tej tyrady zbyt wiele nie zapamiętałem... żywię nadzieję, że nie zarysuje to twojej powierzchni lub czegokolwiek innego, co ulega u was pękaniu. (Paskudna sprawa.) U nas jest to znacznie okrojone. Kieliszki do whisky (ja!), kieliszki koktajlowe (ah, martini to coś... coś, za czym tęsknię, od kiedy Barman rozlał je w taki sposób, że i trochę mi przypadło), kieliszki tego pokroju, o których wspominasz, gdy myślisz o winach. Szklane, kryształowe... czasem metalowe dziwaki. A ja to który? Szklany... kwadratowy... jak twoja szczęka! Pamiętam, jak ci wysocy do wódki się nabijali, że jestem niski. Niski, ale jaki gustowny.

Wyrwane z kontekstuМесто, где живут истории. Откройте их для себя