Rozdział 31

Beginne am Anfang
                                    

- Zamknij się Peter -usłyszałam zmęczony głos Derek'a, który zmusił mnie do spojrzenia w jego stronę. Jego nagie ramię prawie dotykało mojego - to przez ciebie tu jesteśmy. 

- Wypraszam....

Rozległ się szczęk zamka i otworzyły się drzwi, przez które wszedł facet, który podał to świństwo Derek'owi. Do środka wpadło nieco więcej światła. Teraz zauważyłam stolik, na którym leżały nasze komórki, wszelkiego rodzaju noże, kleszcze i inne narzędzia tortur. Super. Nie, no w sumie to zajebiście. Muszę przyznać, że zawsze o tym marzyłam.

- W co ty nas wpakowałeś? - syknęłam do Petera.

Moje słowa zawisły w powietrzu, nie doczekawszy się odpowiedzi. Facet stojąc obok stolika zaczął wciskać jakieś przyciski. Chwilę później po moim ciele przeszedł nieznośny ból. Poczułam się jak wtedy, gdy jako dziecko wsadziłam widelec do kontaktu. Zaczęłam panikować. Elektryczność uniemożliwiała przemianę i znacznie osłabiała, co nie wróżyło nam zbyt dobrze. Zacisnęłam zęby i spojrzałam na Derek'a, który z wściekłością patrzył na faceta bawiącego się prądem. Szturchnęłam go łokciem. Spojrzał mi w oczy i jego wzrok złagodniał. Na chwilę wszystko ustało. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie starając się uspokoić oddechy. Peter z pewnością przewracał oczami za moimi plecami ale miałam to gdzieś. Zanim moje tętno powróciło do normy przetoczyła się kolejna fala prądu.

- Czego od nas chcecie? - zapytałam chrapliwym głosem. Nic. Żadnej odpowiedzi. 

W dalszym ciągu byliśmy rażeni prądem na zmianę z kilkusekundowymi przerwami. Kilkanaście pierwszych razy było znośnie, chociaż niezbyt przyjemnie. Następnie zaczęło się robić coraz gorzej. W każdej przerwie pomiędzy falami elektryczności z coraz większym trudem starałam się  uspokoić oddech. Mimo to Derek sprawiał wrażenie, że w ogóle go to nie rusza. Starał się nie pokazywać słabości, choć wiem, że dla niego też nie było to leżenie na hamaku. Za to Peter zachowywał się jak mała, zrzędząca dziewczynka.

- Widzicie cały ten sprzęt? - facet nagle się odezwał - Bardzo stary, bardzo niestabilny, więc trudno ustawić prawidłowe napięcie prądu. Widziałem, jak niektórzy z was połamali sobie zęby. Inni nie przestawali się trząść, nawet kiedy ich serca już dawno przestały bić. 

Chciał nas nastraszyć? Proszę bardzo. Już tak naprawdę gówno mnie obchodziło co miał do powiedzenia. Bez możliwości przemiany i regeneracji mój organizm zaczął się męczyć. Facet wyłączył prąd.

- Więc może powiecie mi w końcu, gdzie jest la loba?

- Nigdy nie słyszałam o kimś takim - odparłam. 

Wymieniłam z Derekiem spojrzenia. Nie mógł mówić o Corze. Niemożliwe....

- La loba. Gdzie ona jest? Nie udawajcie, że nie wiecie.

- Nie wiemy o czym mówisz - powiedział chłodno Derek, uprzednio spojrzawszy na mnie.

Może przetniemy jedno z was na pół i zobaczymy czy pozostała dwójka zacznie mówić. 

- Przecinanie ludzi na pół mieczem nie jest trochę przestarzałe? - zaczął wymądrzać się Peter. Oboje z Derek'iem spojrzeliśmy z niesmakiem w jego stronę. 

- A kto mówił o mieczu? - facet parsknął śmiechem. Do pomieszczenia wszedł drugi, trzymający piłę mechaniczną. Wściekła spojrzałam na Petera. 

Teen Wolf || FF || Emma WoodWo Geschichten leben. Entdecke jetzt