Rozdział 24

619 38 9
                                    

Lily po raz kolejny otworzyła złą szafkę i warknęła z irytacji. Dziwnie było mieszkać w domu kogoś innego, pomimo, że reprezentował sobą bardzo wysokie standardy. Jednak teraz, gdy James zachorował, a Harry zaczął okazywać umiejętność płaczu, tęskniła za swoim domem. Tam zawsze mogła znaleźć wszystko. Teraz była wyczerpana fizycznie i psychicznie. Prawie wcale nie sypiała i nie miała czasu by się najeść. Fruzia bardzo jej pomagała, ale szczerze Lily nie ufała jej na tyle by pozwoliła jej się zajmować Harrym.

W tym momencie Evans szukała jakiejś miski lub garnka, ponieważ jej mąż od rana czuł silne mdłości.

- Accio miska - zawołała zirytowana do granic możliwości. Ku jej zaskoczeniu naczynie poszybowało do niej z pierwszego piętra, a nie kuchni.

- Lily co ty robisz? - Usłyszała z góry słaby głos swojego męża.

- Cholera - przeklęła i chwyciła miskę, którą dała Jamesowi już pół godziny temu, ale ze zmęczenia o tym zapomniała.

Rozległo się pukanie do drzwi. Lily, która leżała na kanapie z mokrym ręcznikiem na czole, spojrzała w stronę holu i westchnęła. Wstała i biorąc różdżkę podeszła do drzwi. Spojrzała przez wizjer i zobaczyła Syriusza.

- Cześć Łapa - westchnęła i wpuściła go do środka.

- Cześć Ruda. Jak sobie radzisz z dwójką dzieci w domu?

- Jest strasznie. Gdyby nie Fruzia to bym chyba dostała kolejnego zawału.

- To teraz masz jeszcze do pomocy mnie! - zawołał z uśmiechem.

- Jak ty tu będziesz to będzie trójka dzieci, którymi trzeba się będzie zająć - powiedziała sarkastycznie. Black udał obrażonego.

- Wypraszam sobie. Jak byłem mały to musiałem się zajmować moim młodszym bratem, gdy rodzice wykorzystywali skrzata domowego, żeby im gotował lub sprzątał okruszki, które zrzucali na podłogę.

- No i zobacz co z tego wyszło?

- No cóż. Nie wszystkich da się dobrze wychować - zażartował.

- Jak zaczniesz wychowywać Harry'ego to zrobisz z niego Huncwota - powiedziała, przechodząc do salonu.

- Lily dobrze wiesz, że on i tak nim będzie - rzekł Syriusz poważnym tonem.

- Ehhh no dobrze... Nie mam nawet siły się z tobą kłócić. James jest w starym pokoju Alfrida.

- Wiem Lily - powiedział, kładąc jej rękę na ramieniu. - Jak się tu wprowadziliście trzy miesiące temu to też tak było.

- Przepraszam Syriuszu. Jestem zmęczona.

- To ty się połóż i pośpij, a ja się wszystkim zajmę - stwierdził Black z ciepłym uśmiechem. Potter położyła się na kanapie i nakryła czoło mokrym ręcznikiem.

- Dzięki Syriusz.

- A nie ma za co pani Potter - zawołał, wchodząc po schodach.

                                      ><

Lily poczuła jakiś słodki zapach i zerwała się z kanapy. Zasnęła, ale nawet nie wiedziała kiedy.

- Na Merlina Harry - pisnęła i już chciała się rzucić biegiem na górę, gdy w drzwiach kuchni pojawił się Syriusz.

- O wstałaś już.

- Łapa? Co ty tu... - zaczęła, ale po chwili sobie przypomniała. Black wybuchnął śmiechem.

Huncwoci - Koniec [UKOŃCZONE]Where stories live. Discover now