One

14 2 0
                                    

- Danielu! Ile można cię budzić?

Donośny głos królowej rozniósł się po całej komnacie, gdy weszła do niej ze złością.

- Służba już drugi raz przygotowała ci kąpiel, a ciebie znowu nie ma. Nie mówiąc już o tym, że zostaje coraz mniej czasu do przybycia naszych gości. Danielu?! Nie lekceważ mnie!

Podeszła do wielkiego łóżka stojącego na środku pokoju i zerwała kołdrę z leżącego na nim wybrzuszenia, które okazało się Danem. Ten skulił się z zimna i spojrzał na matkę ze złością.

- Czy nie mogłabyś obudzić mnie inaczej, a nie od razu zdzierać ze mnie kołdrę jakbym miał 6 lat?

- Nie mogłabym. Będziesz traktowany tak, jak się zachowujesz. A tylko sześciolatek mógłby nie zdawać sobie sprawę z wagi dzisiejszego dnia. Wstawaj, i to już. Za 5 minut mam cię widzieć na korytarzu kierującego się do mycia.

Królowa rzuciła kołdrę obok Dana i wyszła z pokoju szybkim krokiem. Gdy tylko zniknęła za drzwiami, chłopak chwycił pościel i z westchnieniem ulgi podciągnął ją sobie pod brodę. Poranki w zamku nie należały do najcieplejszych, zwłaszcza te marcowe, dał sobie więc jeszcze trzy minutki na ogrzanie się. Tym razem miał zamiar wstać, ponieważ w odróżnieniu od tego, co myślała jego matka, Dan nie spał już od dwóch godzin. Przez całą noc wiercił się w łóżku i dopiero nad ranem udało mu się pogrążyć w sen na jakieś trzy godziny. Nadal czuł nieprzyjemne skurcze w żołądku na myśl o dzisiejszym dniu i o tym, jaka przyszłość go po nim czeka.

W końcu usiadł na łóżku. Nie miał ochoty denerwować już matki i sam wiedział, że w gruncie rzeczy zachowuje się nieodpowiedzialnie. Nie mógł jednak stłumić w sobie resztek buntu, który, razem ze smutkiem i złością, stał się jego nieodłącznym kompanem w ostatnim miesiącu. Uczucia te przeplatały się w nim, tworząc chaos w jego głowie, który pozostawiał mało miejsca na radość. Zadrżał z zimna, stawiając stopy na kamiennej posadzce i poczuł, że kręci mu się w głowie. Rozejrzał się po swojej komnacie, swoim sanktuarium, w którym mógł ukryć się przed ludźmi. Kto wie, przez ile czasu będzie jeszcze mogła pełnić tę funkcję?

Wyszedł za drzwi i zaraz za nimi spotkał swoją matkę, która spojrzała tylko na niego i odwróciła się, prawdopodobnie spiesząc się doglądać kolejnych przygotowań. Nie były one niczym nadzwyczajnym w sytuacji, gdy mieli gościć tak ważne osobistości, ale Dan miał tego wyjątkowo dość. Dość tego, że nagle zamek wyglądał o wiele czyściej i piękniej niż zwykle, a wszyscy ludzie w nim zakładali maski uprzejmości, pod którą skrywały się zawiść i pogarda. Dość pokazywania się z jak najlepszej, nieistniejącej naprawdę strony. Zastaw się, a postaw się. A najgorsze było to, że był to dla niego dopiero początek grania wyuczonej do perfekcji roli.

Gdy zanurzył się w ciepłej wodzie, mógł się trochę zrelaksować. Jednak gdy jego ciało odpoczywało, jego umysł przetrawiał wszystkie informacje i odgrywał od nowa całą historię. To, co miało się dziś wydarzyć, było czymś, z czym powinien liczyć się już od dawna. Był przecież następcą tronu, a do tego miał 20 lat. Aż sam się dziwił, że tak długo pozwolono mu cieszyć się wolnością i karmić iluzją, że ma w życiu wybór. W końcu jednak musiał nadejść koniec jego złudnych marzeń.

Często wyobrażał sobie, że nie był księciem, który musiał kierować się wyższym dobrem, ignorując przy tym swoje życie. Wiedział jednak, że tak naprawdę nie było tu mowy o wyższym dobrze, lecz o chorych ambicjach króla Mervy, jego ojca. Z tego powodu wyobrażał też sobie, że był dla niego kimś innym niż tylko kartą przetargową.

Jego ojciec był królem sprawiedliwym, lecz surowym. Pragnął dobrobytu dla swoich poddanych i kontynuował długą tradycję zapewniania go im, lecz od jego poprzedników różniła go chęć wzmacniania swojej potęgi. Pragnął rozszerzać swoje wpływy i podbijać nowe terytoria. Gdy musiał, robił to siłą. Wysyłał swoje wojska, a one najczęściej wracały zwycięskie, zwłaszcza z terytoriów, które król nazywał „barbarzyńskimi". A teraz, gdy jego najstarszy syn dorósł, zobaczył w nim okazję do zawarcia korzystnej umowy. Długo szukał odpowiedniego królestwa, aż w końcu okazja pojawiła się w sąsiadującym z Mervą od wschodu Agontu. Król tego bogatego i dobrze prosperującego państwa zmarł, nie pozostawiając męskiego potomka. Wysunięto więc propozycję, która rozciągała przed królem świetlaną wizję przyszłości.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 27, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Like a Battlefield [dnp]Where stories live. Discover now