Gra się rozpoczęła, a każdy z nas posyłał sobie 'złowrogie' spojrzenia. Przez 3 minuty nikt nie wbił piłeczki do żadnego kubka, jednak po moim trafieniu gra się zaczęła na porządnie. Barrdzo mało zabrakło nam do wygranej, jednak drużyna przeciwna wygrała. Chłopaki podeszli do nas i pogratulowali. 

- Brawo, brawo, dzięki za grę, ale ale, przegraliście. -powiedział Jonah i złapał mnie jak w tango nad basenem. 

- Jonah nie rób tego! Nawet o tym nie myśl! -krzyczałam i złapałam chłopaka najmocniej jak mogłam za białą koszulę, tak aby wpadł razem ze mną. Jednak chłopak nie przejął się tym za bardzo i podniósł mnie jak pannę młodą i wskoczył do wody ze mną. Wszyscy zaczęli się śmiać i krzyczeć, a później Daniel wrzucił Corbyna, Daniela wrzucił Jack, Jacka wrzucił Zach, a Zacha jakiś chłopak z koszykarzy. Wszyscy byliśmy w wodzie i ze względu na to, że wszyscy dookoła się śmiali, zaczęliśmy chlapać wodą do okoła. Po 5 minutach już wyszliśmy, bo zaczęło się robić zimniej, ale bawiłam się jak nigdy wcześniej. Spojrzałam na Jonaha morderczym wzrokiem, a on 'wystraszony' udawał, że znowu mnie wrzuci. Teraz chłopak wyglądał niesamowicie seksownie. Miał mokre włosy i białą prześwitującą koszulę, trochę rozpiętą, oczywiście całą mokrą. Reszta chłopaków jakby się rozpłynęła, bo nigdzie ich nie było. Postanowiłam, że pójdę po ręcznik, ale brunet nie pozwolił mi iść samej. 

- Wiesz co? -powiedział chłopak z głupim uśmieszkiem na twarzy. - Zrobiłem tak, że jesteś mokra bez zdejmowania ci ubrań, a nawet za dużego dotyku. -zaśmiał się chłopak, a ja go walnęłam w ramię i zarumieniłam się. 

Weszliśmy na górę, gdzie nie było za dużo osób, a raczej były tylko osoby naprute w trzy dupy, które ledwo chodziły, albo już 'zezgonowały'. Weszliśmy do łazienki, a chłopak zamknął za mną drzwi i od razu przywarł do moich ust. Oparłam jedną rękę na jego bicepsie, a drugą na klatce. Jonah złapał mnie w talii i posadził na jednym z blatów,  przez co ja oplotłam go w biodrach nogami. Pocałunek mógł dla mnie trwać jeszcze 3 godziny. Chłopak na prawdę dobrze całował. Jednak w pewnym momencie odsunął się i uśmiechnął się. 

- Tak długo na to czekałem. -mówił brunet próbując wyrównać oddech. 

-Jonah, jak to możliwe, że ja tu siedzę, przed największym ciachem szkoły? -mówiąc to chłopak uśmiechnął się i poruszył dwuznacznie brwiami. 

- Jak to możliwe, że znalazłem taką dziewczynę jak ty? -odpowiedział pytaniem na pytanie, przez co oczywiście wyszedł ze mnie burak. 

Wyszliśmy z łazienki po kolejnych 20 minutach dyskusji, kiedy z tym wyjdziemy na jaw, a bardziej z naszą relacją, bo praktycznie i teoretycznie nie jestem jego dziewczyną. Zeszliśmy na dół i zaczęliśmy się bawić dalej. Spotkaliśmy chłopaków i podaliśmy im ręczniki, które przynieśliśmy dla nich. Nagle jakiś nie znany mi chłopak wbiegł do domu i wykrzyczał:

- Buldogi tu jadą!!! Wynoście się póki możecie!!! 

Zaczął się jeden wielki popłoch. Wszyscy zaczęli biegać w tą i z powrotem. Każdy wychodził jak najszybciej mógł, nawet oknami. Ja stałam w miejscu i kurczowo trzymałam się ręki Jonaha. Rozejrzałam się po mieszkaniu, a jedynie kto został, to drużyny sportowe i niektórzy chłopcy, oraz zdarzały się dziewczyny, które wyglądały na złe i gotowe do akcji. Wszyscy wyszli przed dom ustawiając się na ulicy, a cała impreza stała z tyłu i czekała na rozwój akcji. Jonah podeszedł na sekundę ze mną do tłumu i kazał mi zostać w tym miejscu, nawet gdyby coś mu się stało. Przytaknęłam niepewna swojego zdania, a chłopak odszedł do swoich kolegów z drużyny. Kilka sekund później dało się usłyszeć warkot motorów, krzyki, śmiechy i race. Nagle z ciemności wyłoniła się grupa nastolatków. Wszyscy nosili fioletowe bluzy z wizerunkiem buldoga na plecach. Zobaczyłam też, że mają jakiś swoich przewodniczących. Wysoki, czarnowłosy chłopak, dobrze zbudowany z bardzo ciemnymi oczami, jednak był bardzo blady, a zaraz obok niego szedł opalony blondyn z śnieżnobiałymi zębami. Dwójka ta podeszła do kapitana koszykarzy, Ericka i Jonaha, który też był kapitanem. Wiedziałam, że to się źle skończy. Zaczęli o czymś rozmawiać jednak, niedługo później blondyn uderzył Erick i zaczęła się jedna wielka bijatyka. Gdy widziałam Jonaha, który dostaje od kogoś w twarz, a następnie komuś oddaje, myślałam, że zemdleje. Chciałam już podejść do niego, jednak ktoś mnie zatrzymał z tyłu, łąpiąc mnie za ramię. Spojrzałam, że za mną stał Daniel i trzymał mnie za łokieć. Wyrwałam mu się, a we mnie buzowała złość. Przysięgam, ktoś dziś przeze mnie oberwie.

Jonah pov.

Bójka trwała w najlepsze, a ja tylko miałem nadzieję, że Annie nic się nie dzieje. Nagle zobaczyłem czyjąś pięść przed moją twarzą. Nie zdąrzyłem zareagować w porę, ale następne uderzenia zadawałem ja. Gdy już nikogo przy mnie nie było spojrzałem w stronę tłumu, ale nie widziałem w nim Ann. Rozejrzałem się po 'polu bitwy' i zobaczyłem, jak Hazel uderza jakąś rudą dziewczynę. Zdziwiłem się bardzo, ale musiałem znowu odwrócić wzrok na kolejnego przeciwnika. Później podszedł do mnie ten czarnowłosy idiota Reed. Zaczęliśmy wymieniać ciosy, w między czasie dogryzając sobie. W pewnym momencie zacząłem się męczyć i poczułem, że leci mi krew z ust i brwi. Nagle Reed został obrócony o 90 stopni i dostał od kogoś porządnie prosto w nos. Chłopak zdziwił się, ale nie oddawał, tylko wyprostował się i uśmiechnął. 

- Cześć, my się chyba nie znamy. Reed Jolie jestem, a ty? -dopiero tedy zobaczyłem, że przed samym Reedem stoi Ann. 

- Anna, ale nie zamierzam Cię przepraszać. -odpowiedziała i uśmiechnęła się chamsko. Sam się zaśmiałem pod nosem na jej słowa. Muszę ją nauczyć pyskować. Teraz Reed był zajęty Anną, więc jednym ruchem podciąłem go i wyjądował na ziemi. Chłopak był widocznie zdziwiony, jak wszyscy do okoła, bo dosłownie, wszyscy się nam przyglądali. 

- Nie warto zadzierać z dobermanami. -wywrzeszczałem mu i zaśmiałem się. Spojrzałem na Ann i nie powiem wyglądała niesamowicie pociągająco, mimo że krew jej leciała z knykci i była cała poobijana. Wziąłem ją pod ramię, odszedłem od wciąż leżacego oraz zdziwionego Reeda i całej reszty buldogów w identycznym amoku. Podszedłem z nią do całego tłumu naszych dobermanów i wziąłem ją na barki. Wszyscy zaczęli wiwatować. Po kilku minutach nie było już śladów po buldogach, a ja stałem z najpiękniejszą dziewczyną między ramionami. Stwierdziliśmy, że bez sensu to ukrywać i wszyscy już wiedzieli, że jesteśmy razem. Mam niesamowią dziewczynę.

Akcja proszę państwa. Buldogi vs. Dobermany. No nieźle. Mam nadzieję, że się podoba. Chyba jest dobrze nie? Nie na długo...

xo Karola 

I'm falling for you | Jonah MaraisWhere stories live. Discover now