I

487 12 4
                                    

Obudziłam się jak zwykle bardzo wcześnie i ruszyłam prosto do szafy. Nie musiałam się długo zastanawiać, co założyć, bo idę tylko do szkoły. Z mebla wyjęłam czarną, materiałową spódniczkę i krótką, kremową bluzę z długim rękawem. Pomalowałam się starannie i poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki sałatkę owocową, przygotowaną wczorajszego wieczora. Po skończonym posiłku spakowałam się do szkoły, założyłam białe trampki i wyszłam z mieszkania. 

Droga do szkoły minęła dość szybko na pieszo, a ze względu na to, że dopiero zaczyna się nowy rok szkoly, nie rozpoznawałam wielu osób w budynku, tak na prawdę nie rozpoznawałam wszystkich. No tak, nowa szkoła. Podeszłam do swojej nowej szafki i stałam przy niej nie wiedząc, co mam teraz zrobić. Próbowałam ją otworzyć, ale nie do końca mi się to udawało. Nagle zza siebie usłyszałam ciche chichoty. Odwróciłam się nie pewnie i ujrzałam za sobą dwóch bardzo wysokich chłopaków, nawet bardzo przystojnych. Szybko zlustrowałam ich sylwetki i przeanalizowałam bez słowa. Jednen z nich, blondyn, miał bardzo schludne i modne ubrania za niemałą cenę. Drugi, brunet, był wyższy od swojego kolegi i dużo wyższy ode mnie, a ja jak na dziewczynę jestem na prawdę wysoka. Miał na sobie bardzo dobrze dopasowane ubrania. Oboje mieli bardzo jasne oczy i pełne usta, jednak brunet był lepiej zbudowany. 

- W czymś panience pomóc? -zapytał szarmancko brunet basowym głosem. 

- Może otworzyć szafkę? -dopytał blondyn i uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów. 

- Poproszę. -odpowiedziałam nie pewnie i odsunęłam się, a blondyn zaczął siłować się z szafką.

- Jestem Jonah. Jonah Marais, a ty śliczna? -spytał chłopak na co ja tylko pocichu się zaśmiałam.

- Anna. Anna Hazel śliczny. -powiedziałam, a cała nasza trójka zaczęła się śmiać. 

- Jonah chodź tu i mi pomóż do jasnej cholery, a nie już zarywasz do nowej. Stary daj jej wybór. -mówiąć to blondyn zaczął przybierać śmieszne pozy, niby, modela. - Poza tym Corbyn Besson jestem. -dokończył chłopak i podał mi rękę, którą potrząsnęłam i uśmiechnęłam się miło do nich. Może ta szkoła nie jest taka zła. 

Jonah podszedł do szafki i jednym sprawym ruchem ją otworzył, kiedy my z Corbynem męczyliśmy się z nią. Spojrzałam na niego wielkimi oczami, a on uśmiechnął się pokazując szereg równych zębów. 

- Wiecie może gdzie dają plany lekcji? -zapytałam korzystając z okazji, że jeszcze nikogo nie odstraszam.

- Wiemy, ale ciekawiej będzie jak się dowiesz, że jesteśmy razem w klasie. -odpowiedział Corbyn i uśmiechnął się. 

- O to warto wiedzieć. -powiedziałam i zaczęłam rozpakowywać się do szafki. Oczywiście kilka rzeczy mi po upadało, więc schylałam się po nie w spódniczce, co chyba za mądre nie było. 

- Dobra na początku to musisz wiedzieć, że u nas w klasie nie jest zbyt ciekawa sytuacja. Powiem tak, żeby mieć spokojne życie trzymaj się bliżej nas i będzie git. -uśmiechnął się Marais, na co ja tylko uniosłam jedną brew ze zdziwienia. - Dobra tłumaczę. Klasa dzieli się na grupy. Butelki, czyli dziewczyny puste i plastikowe, chyba wiesz jakie i oczywiście ich chłopaki, musisz mi uwierzyć, że nie chcesz tam być. Druga grupa to chłopaki i dziewczyny na jedną noc, i mimo że cię za długo nie znam to chyba nie ty, ale nie wiem nie wchodzę w szczegóły. -zaśmiał się brunet. - Później są takie osoby, które pachną serem, to już sama zdecydujesz i my sportowcy. 

- Chwila są tu jakieś kluby sportowe? -zapytałam zszokowana.

- No oczywiście, ja gram w kosza, Jonah w baseball, a ty? -spytał Corbyn.

- Siatkówka. -odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaków. 

- To idealnie, bo są nabory do drużyny. -powiedział Jonah i zaczęliśmy iść środkiem korytarza. 

- Coś jeszcze powinnam wiedzieć? -zapytałam niezręcznie i złapałam rękaw swojej bluzy.

- Jesteśmy wolni. -odpowiedział Jonah i puścił mi oczko. - I z chęcią oprowadzimy Cię po szkole i poznamy z resztą sportowców. 

- Dziękuję bardzo. -uśmiechnęłam się do nich. 

- Teraz dość już o nas, opowiedz coś o sobie. -powiedział Corbyn i szturchnął mnie łokciem.

- Wyprowadziłam się od rodziców, mieszkam samemu, mam 19 lat, urodziny w sierpniu i gram w siatkówkę. Coś więcej? 

- Chyba nie. -odpowiedział Corbyn i udawał, że jeszcze nad czymś myśli. Rozmawialiśmy dalej na tematy poznawcze i ponieważ jeszcze było trochę czasu przed pierwszą lekcją poszliśmy do nauczyciela WF'u i zapisałam się do drużyny. Byłam z siebie tak naprawdę dumna, że to zrobiłam. Chłopaki zaprowadzili mnie pod klasę i podeszli do jakiejś grupy osób, zgaduję sportowców. Zostałam z tyłu i bawiłam się rękawem od bluzy. Nagle usłyszałam swoje imie mówione przez kogoś. Rozejrzałam się do okoła i zobaczyłam Jonaha, który macha do mnie ręką w znaczeniu, żebym podeszła. Wyprostowałam się i podeszłam do grona osób. 

- No więc to jest nasza nowa dzikuska. -powiedział Corbyn i uśmiechnął się do mnie. W tym samym czasie Jonah obiął mnie ramieniem i jakby oparł się na mnie. Corbyn zaczął przedstawiać mi wiele osób siedzących do okoła nas, a ja ledwo zapamiętałam imiona tej dwójki. 

Zaczynamy z nową zabawą kochani. Rozdziały jak zawsze w weekendy. Mam nadzieję, ze isę spodoba. 

xo Karola

I'm falling for you | Jonah MaraisWhere stories live. Discover now