53*

11.2K 497 50
                                    

Katherine pov.

Dużo się zmieniło przez ostatnie lata. Świat się zmienił. Ja się zmieniłam. Obóz czwarty, Alex, Wygnańcy są już tylko bardzo odległymi wspomnieniami.
W końcu osiągnęłam względny spokój, mimo że mało kto mógłby tak właśnie określić moje życie.

Mam dużo więcej obowiązków, niż myślałam. Bycie Luną bynajmniej nie jest siedzeniem w domu i gotowanie obiadków. Czasami mam wrażenie, że mam do roboty więcej niż Leander, ale takie przemyślenia zawsze wiążą się z niemałą kłótnią, więc zazwyczaj zachowuję je dla siebie. Jestem autorytetem dla milionów osób. Muszę zawsze się pilnować, co przychodzi mi z trudem, bo przecież nigdy nie lubiłam trzymać się zasad.
Dlatego po wygranej bitwie wiele z nich zmieniłam. Pierwszą zmianą było równouprawnienie, co jest chyba oczywiste. Ludzie i wilkołaki nadal mieszkają razem, ale poddaństwo już nie istnieje. Nie ma lepszych i gorszych.
Zmianie uległy też warunki w Obozach, które teraz nazywają się po prostu Miastami. Ja z Leanderem mieszkamy oczywiście w Stolicy w nowym Domu Głównym. Ben mieszka w domku rodziców Leandera, który postanowiliśmy mu oddać. Czasami się o niego martwię, trochę się ostatnio pogubił, ale to już zupełnie inna historia.

- Mamusiu, kiedy śniadanie? - z rozmyślań wyrywa mnie pytanie Noah.
Tak, razem z Leanderem doczekaliśmy się dziecka. Muszę przyznać, że wychowywanie dziecka nie jest łatwe, ale posiadanie go to najlepsze co zdarzyło się w moim życiu. Może poza spotkaniem Leandera, bo kim byłabym bez niego?

- Zaraz, skarbie - głaszcze chłopca po blond czuprynie i uśmiecham się ciepło.
Pięciolatek odwzajemnia uśmiech i siada przy stole. Nie mogę się na niego napatrzeć. Przypomina mi Bena, gdy był mały.

- Katherine, przecież mamy służbę. Nie musisz gotować - słyszę głos mojego męża. Potem czuję jak obejmuje mnie w pasie i całuje w szyję. Uśmiecham się.

- Mamy, ale nadal nie rozumiem dlaczego - odpowiadam i spoglądam w jego oczy. Nadal nie umiem go rozgryźć. Nadal jest tak samo gburowaty i nieustępliwy. A ja nadal tak samo go kocham. Chociaż może nawet bardziej niż wcześniej.

- Mam cię pocałować czy ty to zrobisz? - unosi brew. Po jego słowach łącze nasze usta i wplatam palce w jego gęste włosy. On mruczy z zadowoleniem i przyciąga mnie bliżej do siebie.

- Po co wy to robicie? To wygląda bardzo dziwnie - komentuje Noah. Spoglądam na niego. Jest trochę obrzydzony całą sytuacją.

- Nie interesuj się, młody. Kiedyś ci wytłumaczę -odpowiada Leander, niezadowolony, że przerwałam pocałunek.

Śmieję się. On zawsze miał podejście do dzieci.

Leander pov.

Kath podchodzi do naszego syna i podaje mu naleśniki.

Zupełnie nie rozumiem tej kobiety. I od pewnego czasu myślę, że nigdy jej nie zrozumiem. Mamy teraz po trzydzieści lat, ale nadal nie nauczyliśmy się dogadywać. Na dodatek jest nam z tym dobrze.

Spoglądam na swoją obrączkę. Nadal nie mogę uwierzyć, że zgodziła się być moją żoną. Gdy uklęknąłem przed nią  i zadałem to nieszczęsne pytanie, byłem pewien, że odmówi. Nie dlatego, że mnie nie kocha, wiem że kocha mnie równie mocno jak ja ją. Bałem się, że nie zgodzi się tak dla zasady, a raczej dlatego, że lubi je łamać. Może zgodziła się tylko dlatego, że wiedziała już o ciąży? Nie mam pojęcia, ale nasz ślub był jednym z najlepszych dni mojego życia.

Byliśmy na nim sami. Tylko ja i Katherine w samym środku lasu, otoczeni ośnieżonymi drzewami. Wtedy pierwszy raz na głos wyznałem jej miłość. To było bardzo dziwne uczucie.

Teraz nadal nie odczuwam go za często. Zmieniłem się, ale nie aż tak diametralnie. Jednak nauczyłem się jej ufać. Wiem, jak ją to cieszy, bo musiała się starać o moje zaufanie przez parę dobrych lat. 

Teraz jest już dobrze. Mam ją, mam syna, mam dom, mam watahę. Mam nadzieję, że zostanie tak jak najdłużej...

~'~

Witajcie kochani :)

Nie miałam w planach nic tutaj wstawiać, ale daliście mi  najlepszy świąteczny prezent jaki mogłam sobie wymarzyć. Nie wiem jak i kiedy się to stało, ale to opowiadanie ma 500 tys. wyświetleń. 500 tys. razy ktoś tutaj zajrzał. Nawet nie wiecie, jak się cieszę z tego powodu.

Nie wiem, jak mam dziękować wam za waszą obecność tutaj. Może wy macie jakieś życzenia? Koniecznie mi o tym napiszcie.

A na koniec chciałabym wam już teraz życzyć wesołych świąt, bo nie wiem czy wstawię coś do Wigilii. Wszystkiego, wszystkiego dobrego wam życzę.

Wasza ( teraz bardzo wzruszona)
~zegartyka


Obóz 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz