31● Tak Luno.

17.7K 1.1K 29
                                    

MARATON 2/3

Cały dzień  spędziłam na dworze z Samanthą, Leanderem i Edwinem. Świetnie się bawiłam, mimo że po jakimś czasie Alfa zaczął narzekać.

Położyłam się spać dosyć wcześnie, żeby zdążyć pożegnać się z moim przeznaczonym. Jednak akurat tego dnia musiałam zaspać. Z tego co mówiły mi omegi, spóźniłam się o dziesięć minut.

Potem poszłam do Samanthy i razem wybrałyśmy się na spacer z psami.  Ogólnie cały dzień nie był zbytnio interesujący. 

Oglądałam filmy, spędziłam dużo czasu z Sam , a potem odrabiałam lekcje z Benem.

Położyłam się dosyć późno.

~

Budzę się  i gładzę ręką miejsce , w którym powinien być mój przeznaczony. Nie ma go. A jeszcze wczoraj pytałam się Edwina, który powiedział mi , że wróci około trzeciej  w nocy.

Marszczę brwi , szybko ubieram się i zbiegam na dół.

- Gdzie jest Leander?- pytam się Edwina , który rozmawia z Sam.

- A nie ma go? Może spotkanie się przedłużyło. Nie martw się.- wzrusza ramionami i powraca do rozmowy ze swoją przeznaczoną.

Postanawiam zachować spokój. Może są korki. Nie ważne , że tylko Alfy i główne bety mają samochody. Muszę się uspokoić.

Wołam psa i wychodzę na dwór. A co jeśli coś się stało Leanderowi? Porwali go i  wydłubali mu oczy? Albo odrąbali głowę? Nie , nie ,nie. Za dużo filmów, za dużo.  Uspokajam oddech .

~ Powinnaś zabronić mu jechać!~ warczy wilczyca. A ja już się cieszyłam, że siedzi cicho...

~ I tak by pojechał. Ale uspokój się , on na pewno niedługo przyjedzie. Obiecał.~ mówię, a raczej myślę.

Ona coś tam jeszcze marudzi , ale jej nie słucham.  Nie chcę martwić się na zapas.

Po spacerze wracam do domu i siadam na kanapie.

- Kath, śniadanie gotowe. Chcesz? - słyszę pytanie Sam.

- Nie jestem głodna , dzięki.

- Aż tak się martwisz?

- Miał być tutaj ponad osiem  godzin temu. Wcale się nie martwię. - mruczę pod nosem.

- I tak pozostało nam tylko czekać.- wzrusza ramionami i odchodzi do innego pokoju.

Ja jednak nie mam zamiaru czekać. Idę przed dom i zatrzymuję jakąś betę.

- Dowiedz się, kiedy przyjedzie Alfa.- nakazuję, a ona mruży oczy.

- Nie będziesz mi rozkazywać. - syczy.

- Jestem przyszłą Luną tego stada, więc z łaski swojej mogłabyś wykonać moje polecenie.- warczę. Dookoła nas zdążył się już zebrać tłum obserwujących.

- Gówno prawda , jesteś nikim!-wrzeszczy i rzuca się na mnie z pazurami. Ale ja jak na Alfę przystało , jestem dużo szybsza.  Nawet nie muszę przemieniać się w wilka.

Jednym, szybkim ciosem powalam ją na ziemię. Chwytam ją za gardło i unoszę do góry. Patrzę w jej oczy , które zachodzą mgłą. Jest przerażona.  Oto mi chodziło. Upuszczam ją na ziemię. Ta upada i stara się złapać oddech.

- Czy ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości?- pytam  spokojnie.

- Nie Luno.- odpowiadają chórem, a jedna z osób podbiega do leżącej bety.
Zatrzymuję ją gestem.

- Nie toleruję niekompetencji i braku szacunku. Ta tutaj .- wskazuję na dziewczynę ,która zdążyła się już podnieść.- Zasłużyła na karę i ją dostała. Jednak , by dobrze zapamiętała tę lekcję zabraniam się z nią jakkolwiek kontaktować do końca tygodnia. Zrozumiano?

- Tak Luno.- odpowiadają i wracają do pracy.

- Edwin , czy ktoś wie , co dzieje się z Leanderem?- zawracam się do bety.

- Nie Luno, ani Alfa ,ani strażnicy  którzy z nim pojechali nie odbierają telefonu.- mówi i spuszcza głowę.

- Od kiedy nie można się do nich dodzwonić? - pytam coraz bardziej zirytowana.

- Od  godziny po ich wyjeździe.

- Tak więc , dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?

- Myśleliśmy , że to brak zasięgu.-odpowiada niepewnie.

- Dobrze, macie natychmiast określić gdzie znajduje się Leander. Macie godzinę. - mówię starając się zachować spokój.

Postanawiam dać im tę cholerną godzinę  i pójść na krótki spacer.  Wychodzę przez bramę i idę w stronę lasu...

~

Po godzinie wchodzę do Domu Głównego.

- Edwin, czego się dowiedzieliście? - pytam.

- Luno ,to jest Lee, główny strażnik.- wskazuje na około czterdziestoletniego mężczyzne z wieloma bliznami na twarzy.

- Luno.- skłania głowę.- Wiemy, że Alfa nie dotarł na to spotkanie. Ktoś musiał zaatakować pojazd w czasie drogi. Podejrzewam Wygnańców. - mówi i pokazuje mi mapę.
- Te czerwone punkty, to największe ośrodki Wygnańców, Alfa na pewno jest , w którymś z nich.

Przyglądam się mapie. Zastanawiam się.

- Musimy sprawdzić wszystkie. Wyślij po trzech ludzi do każdego, gdy zobaczą coś niepokojącego wezwą pomoc. Wtedy uderzymy.

- Tak jest Luno.

~

Ale akcja!😂😂
Na ratunek Leanderowi!😂😂

~ zegartyka

Obóz 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz