Nożyce tną Wattpada #4 [okładkownie]

Zacznij od początku
                                    

Natknęłam się też na wycięte zdjęcia postaci i przedmiotów, czyli stocków na stronie deviantart.com. Tutaj jednak trzeba zwracać uwagę na wymagania użytkownika i stosować się do zasad. Ładne "dziękuję" i gotowa praca w komentarzu czasem wystarczą.

Cały proces od pomysłu do wyeksportowania zdjęcia może trwać u mnie od godziny do kilku dni.

Gdy już okładka jest gotowa, wysyłamy do zamawiającego i czekamy. W ankiecie, którą przeprowadziłam, pojawiło się pytanie o odpowiedzi i szczerość. Na ponad 140 odpowiedzi, tylko 36% jest całkowicie szczerych z grafikiem. Reszta wybrała opcję ,,czasami", a inni wolą nie dokładać pracy. Są też tacy, którzy po otrzymaniu niesatysfakcjonującej okładki machają na nią ręką i zwracają się do kogoś innego.

Oczywiście wolę, gdy praca jest dopieszczona i w pełni podoba się zamawiającemu (i uwielbiam, gdy dzieje się tak za pierwszym podejściem) niż gdyby moja praca miała się zmarnować.

Tutaj wchodzi kwestia premades, czyli okładek do wzięcia. Przyznam, że do tej pory z mojej okładki zrezygnowała jedna osoba i w tym wypadku wrzuciłam ją jako wolną do okładkowni, a nuż ktoś się skusi. Powiem, że wisiała rok, zanim znalazła dom.

Ankieta powiedziała mi, że poza osobami, które same robią okładki, tylko 11% korzysta z tych wolnych. Nie dziwię się. Nie mówię, że premades są brzydkie. Jest to trochę jak pożyczenie od kogoś długopisu. Piszesz nim i się sprawdza, ale dręczy Cię myśl, że gdzieś tam leży ten Twój jedyny i niepowtarzalny. Są też tacy, którzy nie swój długopis traktują jak własny. I już go nigdy nie zobaczysz. Tak jest właśnie z premades. Dlatego czasem, gdy mam chęć na stworzenie czegoś ładnego, nie wskakuję do Gimpa jak widmo na dziady, tylko otwieram okładkownię i przyjmuję nowe zamówienia. Wtedy zadowolę też kogoś poza sobą. Premades dobre są do ćwiczeń i początków, ale nie opierałabym na nich całej swojej twórczości.

Została jeszcze kwestia urwipołciów, którzy ustawiają okładkę na dwa dni, a potem czym prędzej zmieniają. Tak, zdarzyło mi się to i do tego była to praca, nad którą siedziałam kilka dni, później jeszcze kolejne, gdy zamawiająca przekazała mi swoje uwagi. To jest też jeden z powodów, dlaczego nie zajmuję się tworzeniem okładek do fanfiction o ,,Kamieniach na szaniec" czy serialach o podobnej tematyce. Siedem postaci to na jedną okładkę o wiele za dużo.

Rady, czyli jak założyć okładkownię

1. Przede wszystkim należy ustalić zasady i się ich trzymać.
Minimalny czas używania okładki, zastrzeżenia do tematyki (lub ich brak), hasło (dla pewności zapoznania się z regulaminem) i formularz zgłoszeniowy to niezbędniki.

2. Zanim: dużo ćwiczyć.
Korzystać z zamieszczonych na YouTube tutoriali, na początek zająć się mało wymagającymi zamówieniami znajomych, swoimi, spróbować swoich sił w premades i wystawić je do okładkowni (ponad 50% ankietowanych przy wyborze kieruje się przykładowymi pracami.

3. Bez żalu odrzucać zamówienia, na które nie ma się pomysłu.
Nie trzeba się na wszystko zgadzać. Wizja zamawiającego może zupełnie nie pokrywać się z naszą i czasem lepiej odmówić niż robić na siłę.

4. Zmieniać hasło co jakiś czas.
W ten sposób żaden spryciarz nie skopiuje go z poprzednich zamówień.

Rekomendacje

Wattpadowe poradniki graficzne:

Jak okiełznać Gimpa?oneyellowbee (Gimp)

guidehelpfulkatherine (Gimp)

Insomnia: Graphic Tutorialsmarvellooo (Photoshop i Gimp)

Nożyce tną [2019] - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz