Rozdaiał XIII

Zacznij od początku
                                    

- Ty serio wczoraj piłaś ?

- Tak trochę. – powiedziałam odwracając od niej wzrok. Proszę, niech nie pyta z kim i skąd go miałam.

- Dlaczego się ze mną nie podzieliłaś ? I skąd w ogóle go wytrzasnęłaś ? – cholera ! Cóż, w tej sytuacji chyba najlepiej będzie wymiga się pół-prawdą.

- Ciebie nie było, a przynajmniej ja cię nigdzie nie widziałam. A alkohol wzięłam od Doriana, w porządku ? – w końcu uniosłam oczy na przyjaciółkę, która miała jednocześnie rozbawioną jak i zmartwioną minę.

- Okej, wczoraj byłam trochę zajęta. Najpierw Felipe, później rozstanie                 z Ian’ em, no, a później znów Felipe. – pokiwałam głową, a ona zrobiła dłuższą pauzę i nad czymś głęboko myślała – No, a tak w sumie to od kiedy ty i Ian nie skaczecie sobie do gardeł ? – no i teraz jak ja mam jej niby wytłumaczyć  tą nagłą zmianę ? Nawet sama nie do końca jestem w stanie to pojąć, a co dopiero objaśniać nasze relacje. Wczorajszy dzień tylko przyniósł więcej znaków zapytania, aniżeli odpowiedzi, wszystko jeszcze bardziej się pokomplikowało, a to, że nie mam nad tym kontroli strasznie mnie dołuje, jednocześnie buduje we mnie wściekłość, którą ledwo powstrzymuję.

- Posłuchaj… wczoraj potrzebowałam odreagować. Wszystko. Już po prostu nie wytrzymuję tego, że mój brat całkowicie się ode mnie odciął choć… mieliśmy utrzymywać kontakt ! Miałam do niego dzwonić chociaż raz                  w tygodniu i robię to, ale on albo nie odbiera, albo zbywa mnie jednym zdaniem – jestem zajęty lub nie mam teraz czasu. Na miłość boską, tak trudno znaleźć choć dwie minuty w ciągu tygodnia na rozmowę z własną siostrą ?! Jedyną osobą z mojego dawnego życia, która utrzymuje ze mną kontakt jest Sylvia i ona jako jedyna mnie wspiera. Matteo i Chiara odcięli się ode mnie, raz do nich zadzwoniłam, ale to było tak, jakbym rozmawiała z obcymi ludźmi, a nie jak z kimś kogo traktowałam jak rodzeństwo. Matka stara się sama nie wiem co zrobić pisząc mi sms-y typu „U nas wszystko dobrze, jak              u ciebie ?”. Po co ? Jakby nie mogła mi wcześniej wyznać prawdy. Jeszcze dochodzi sprawa z Lucą, z którym się wczoraj całowałam i nie wiem czy to był dobry wybór oraz Dorian, którego już prawie, że całkowicie nie mogę pojąć. Dodatkowo te pieprzone wizje, przez które nie mogę spokojnie spać, które sprawiają, że mam dosyć wszystkiego. Nie mogę tego kontrolować, nie potrafię nikomu pomóc, zrobić niczego pożytecznego z tej wiedzy, którą przynoszą mi te obrazy w mojej głowie ! Czuję się jakbym wariowała. –           w końcu wyrzuciłam z siebie to co mi ciążyło na sercu. Czułam się, jakby ciężar spadł z moich ramion, jednocześnie obawiając się, czy aby z moich ust nie padło zbyt wiele słów. Bo czy naprawdę dobrze zrobiłam dzieląc się z Sofii choćby minimalnymi informacjami o moich wizjach. To nie tak, iż jej nie ufałam, lecz przysięgłam coś Dorianowi i teraz odczuwałam to jak złamanie obietnicy. Może tylko w niewielkim stopniu, ale jednak. Oczywiste było, że nie cofnę swoich słów i teraz pozostało mi jedynie czekać na reakcje przyjaciółki.

- Oh, Li ! Czemu mi wcześniej tego nie powiedziałaś ? Przecież wiesz, że bym spróbowałam coś zrobić, cokolwiek. Wiedziałam, iż coś nie gra, ale to – powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo. Wyrzucała z siebie słowa tak szybko, że ledwie ją rozumiałam. – tego się nie spodziewałam. Opowiedz mi wszystko jeszcze raz, od początku. Tylko pomału i bardziej szczegółowo. – no i zaczęłam jej mówić o mojej ostatniej rozmowie z bratem, o tym co wtedy postanowiliśmy i jakie szczęście czułam, kiedy zakopaliśmy topór wojenny. Streściłam jej też co postanowiliśmy z Teo i Chiarą po tym jak zobaczyłam ich razem w łóżku. O tym jaki mam żal do matki, bo nie powiedziała mi co oznacza przyjazd tutaj i to kim mogę być. Skończyłam na tym jak wczoraj piłam razem z Dorianem, oczywiście pomijając pewne szczegóły, których po prostu nie mogłam jej zdradzić, a także jak w holu złapał mnie Luca i jak to się skończyło. Wyjaśniłam jej moje obawy jakie się z tym wiązały, a ona to mnie pocieszała, to służyła jakąś uwagą czy radą. W pewnym momencie wyciągnęłam zapomniane żelki Jelly Belly i razem z Sofią opróżniłyśmy znaczną część słoiczka dobrze bawiąc się przy obstawianiu jaki każda z nas wzięła smak i oddalając od siebie ponure myśli. W pewnym momencie myślałam nawet, że S. zejdzie na zawał, kiedy po jej rozwodach nad sukienką na bal świąteczny, powiedziałam jej, iż nie wiem o czym mówi. Tak dowiedziałam się, że tradycja szkoły od lat jest bal odbywający się na dwa dni przed wigilią. Po jego opisie mogę stwierdzić, iż jest to bardziej dystyngowana impreza od tych w normalnych szkołach. Poza tym wszystko to co u było u mnie – tańce, picie i chwalenie się sukienkami. Naszą sielankę przerwał głos wiadomości na naszych telefonach. Ja dostałam sms-a od Midori, a Sofii od Liv z pytaniem dlaczego jeszcze nie ma nas na śniadaniu. Spojrzałyśmy na siebie w tym samym momencie orientując się, że za niecałe półgodziny zaczynają się lekcje, a my nadal jesteśmy w piżamach. Poszłam wziąć szybki prysznic rozmyślając dlaczego Luca, tak jak obiecał wczoraj, nie wpadł po mnie, kiedy S. przygotowywała nam stroje na dzisiaj. Po jakiś pięciu minutach wyszłam owinięta miękkim ręcznikiem z łazienki i potruchtałam to swojego łóżka, na którym miałam przygotowane ubrania. Zaczęłam się już ubiera, kiedy zobaczyłam co trzymam w rękach.

Trujące WizjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz