Ponownie nastała martwa cisza, w której siedzieli przez następne dwie godziny. Nagle niespodziewanie do pokoju wpadła matka Luke’a. W jej oczach widać było ogromne przerażenie, a ona cała zaczęła drżeć.

- Musimy jechać do szpitala! – krzyknęła.

Na jej słowa Luke zerwał się z miejsca, jakby ktoś wylał na niego wiadro lodowatej wody. Wiedział, że coś się stało. Bał się usłyszeć to co miała mu zaraz powiedzieć jego mama.

- Co się stało? – odezwał się Ash, również wstając z miejsca i ze zdezorientowaniem spojrzał na panią Hemmings.

- Chodzi o Ann. – kobieta powiedziała, po czym zakryła usta dłonią a z jej oczu wypłynęło kilka łez. – Musimy jechać, natychmiast.

Luke wybiegł z pokoju jako pierwszy. Pokonał schody dosłownie sekundę, a po chwili już stał na dworze czekając aż jego matka wyprowadzi samochód z garażu. Był przerażony. Nie wiedział czego ma się spodziewać, ale obawiał się najgorszego. Gdy auto znalazło się na podjeździe razem z Ashton’em pospiesznie wskoczyli do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Pani Hemmings zawsze jeździła zgodnie z przepisami, jednak w tej sytuacji musiała przekroczyć dozwoloną prędkość, by jak najszybciej dotrzeć do celu. Gdy dojechali na miejsce, Luke ponownie jako pierwszy wysiadł na zewnątrz i z zawrotną prędkością zaczął biec do windy, która miała zawieźć go na trzecie piętro. Wciskał przycisk ze strzałką, a drzwi nadal się nie otwierały. W końcu zaczął walić ręką z całej siły w zielony guzik, a po chwili winda przyjechała. Wszedł do środka nie czekając na matkę i Asha, nacisnął trójkę i czekał aż drzwi ponownie się otworzą. Kiedy znalazł się już na zielonym korytarzu, pod drzwiami do sali numer siedem zastał płaczących rodziców Ann. Czym prędzej podbiegł do nich.

- Co się dzieje?! – wykrzyczał zdyszany przez wcześniejszy bieg.

Pani Hastings podniosła wzrok, spojrzała na chłopaka i pokręciła głową, podczas gdy z jej oczu mimowolnie zaczęły wypływać rzeki łez.

- Jej serce się zatrzymało. – odezwał się siedzący tuż obok ojciec Ann, wiedząc, że jego żona nie była w stanie wypowiedzieć tego na głos. Luke otworzył szeroko oczy i usta, nie dowierzając w słowa, które właśnie usłyszał. – Lekarze reanimują ją w tej chwili. – mężczyzna dodał, spuszczając głowę w dół i ponownie wbijając wzrok w podłogę.

Luke podbiegł do drzwi i zajrzał przez niewielką szybkę, chcąc dowiedzieć się co się dzieje. Pierwsze co zobaczył, to monitor, na którym widniała pozioma kreska, oznaczająca, że serce Ann nie zaczęło bić. To, czego tak bardzo się obawiał właśnie zaczęło się dziać. Wokół dziewczyny stało kilku lekarzy i pielęgniarek próbujących wszystkiego, by tylko przywrócić brunetkę do życia. Luke nie mógł dłużej na to patrzeć. Szarpnął za klamkę i bez ostrzeżenia wtargnął do środka. Był tak zdesperowany, że sam nie wiedział co robi. Chciał pomóc, choć wiedział, że nie może.

- Proszę stąd wyjść! – jedna z ubranych na biało pielęgniarek złapała go za rękę i wyprowadziła z pomieszczenia. Gdy wychodził, zobaczył leżące w bezruchu ciało swojej dziewczyny, które prawdopodobnie było już martwe.

Na korytarz dotarli już Ashton wraz z matką jego przyjaciela. Siedzieli w ciszy, nie wiedząc co mają powiedzieć. Luke podszedł do stojącego pod drzwiami krzesła, usiadł na nim, po czym schował twarz w dłoniach. Nie wierzył, że to co właśnie się działo, działo się naprawdę. Pragnął, by był to tylko kolejny koszmar, który ostatnio nawiedzał go każdej nocy.

Upłynęło niecałe pięć minut a z pomieszczenia wyszedł jeden z lekarzy, patrząc po kolei na każdego, kto znajdował się na korytarzu.

- Udało nam się przywrócić puls. – powiedział po czym odetchnął z ulgą, posyłając wszystkim pocieszający uśmiech.

Amnesia » Luke Hemmings ✔Where stories live. Discover now