Rozdział 11-Umrzesz prędzej czy później

167 6 0
                                    

*Wstałam bardzo wcześnie, ubrałam się i poszłam w stronę pralni gdzie czekał na mnie Haci aga*
Ja-Masz to o co cię prosiłam*Podeszłam do niego*
Haci-Tak mam tylko uważaj to jest silna trucizna*Podał mi fiolkę*
Ja*Wzięłam od niego trucizne i się uśmiechnęłam*Nie martw się, wszystko pójdzie zgodnie z planem
Haci-Ufam ci tak samo jak nasza Sułtanka i nas nie zawiedz*Spojrzał na mnie i odszedł*
Ja*Poszłam do kuchni gdzie Beynam aga kończył jedzenie dla Sułtana i Fary*Witaj jedzenie gotowe dla Sułtana?
Beynam-Gotowe gotowe*Uśmiechnął się i podał mi tace z jedzeniem*
Ja*Spojrzałam na talerz z przepiórkami*Przepiórki są dla Fary bo Sułtan ich nie lubi
Beynam-Księżniczka je polubiła i zażyczyła je sobie*Kiwnęłam głową gdy miałam już wychodzić Beynam aga zatrzymał mnie*
Beynam-A tak swoją drogą to dlaczego ty zanosisz jedzenie Sułtanowi skoro jesteś służącą Sułtanki Kosem?
Ja-A po co ci to wiedzieć?*Spojrzałam na niego*
Beynam-Pytam z czystej ciekawości
Ja-Jeśli Sułtan nie dostanie śniadania na czas to powiem mu, że mnie zagadałeś*Uśmiechnęłam się*
Beynam-No dobrze idz już*Wrócił do pracy a ja wyszłam z kuchni i szłam przez złotą drogę gdy się upewniłam, że w pobliżu nikogo nie ma wyjęłam fiolkę i dodałam trzy krople trucizny do przepiórek, schowałam fiolkę i poszłam szybkim krokiem do komnaty władcy*
~Komnata Sułtana~
*Zapukałam do drzwi od komnaty Sułtana*
Murad-Wejść!
Ja*Weszłam, lekko się ukłoniłam i zobaczyłam Sułtana i Farye jak siedzieli przy stole*
Farya-Wkońcu śniadanie przyszło, zrobiłam się już potwornie głodna*Murad spojrzał na ukochaną i się cicho zaśmiał*
Ja-Życze smacznego*Uśmiechnęłam się niewinnie i postawiłam tace z jedzeniem a następnie się ukłoniłam, wyszłam z komnaty i poszłam odrazu do komnaty Sułtanki*
Farya-Moje przepiórki*Zaczęła szybko jeść*
Murad-Powoli przecież nikt ci tego nie zabierze*Patrzał na Farye*
Farya*Przestała nagle jeść i złapała się za głowe*
Murad-Farya co ci?*Przesunął się do niej*
Farya-Źle się...*Straciła przytomność*
Murad-Farya! Straże medyka szybko!*Wziął ją na ręce i położył na łóżku*
Straże*Pobiegli po medyków*
Silathar*Wbiegł do komnaty Sułtana*Panie co się stało?
Murad-Ktoś chciał otruć Farye jestem tego pewien*Spojrzał na przyjaciela, w tym samym czasie przyszli medycy i zajęli się Faryą*
Silathar-Panie ale kto by chciał otruć księżniczke?
Murad-Nie...*Zastanowił się chwile i do głowy mu przyszła tylko jego matka*
Silathar-Panie?*Spojrzał na Murada*
Murad-Moja matka by chciała tylko śmierci Fary*Podszedł do medyka*Co z nią?
Medyk-Naszczęście zdążyliśmy ją uratować ale to była silna trucizna gdybyśmy nie zdążyli to bu zmarła razem z dzieckiem
Murad-Z dzieckiem?*Spojrzał na medyka zdziwiony*
Medyk-Tak, Farya hatun jest w ciąży gratuluje oby urodził się książke*Ukłonili się i wyszli z komnaty*
Murad*Szczęśliwy na tą wiadomość podszedł do Fary i pocałował ją w czoło*Zostań tu z nią Silathar a ja pójde rozmówić się z moją matką i z jej służącą
Silathar-Dobrze panie*Ukłonił się a Sułtan wyszedł z komnaty jak burza i czym prędzej popędził do komnaty matki*
~Komnata Sułtanki Kosem~
*Weszłam do komnaty zadowolona i ujrzałam swoją panią jak siedzi na ottomanie, pije kawe, podeszłam do niej i się jej ukłoniłam*
Kosem-I jak?*Spojrzała na mnie*
Ja-Jedzenie zostało podane Sułtanowi i Fary a jak wyszłam to chwile odczekałam za rogiem a potem usłyszałam jak Sułtan krzyczał by wezwać medyków widać, że jedzenie zostało zjedzone po części przez księżniczke mam tylko nadzieję, że już nie żyje*Uśmiechnęłam się szyderczo*
Kosem-Też mam taką nadzieję*W tym samym czasie Sułtan wpadł do komnaty Sułtanki wściekły i podszedł do matki dosyć blisko*
Murad-Jak mogłaś to zrobić?!
Kosem-Nie wiem o co ci chodzi*Odłożyła filiżanke, wstała i odeszła od syna na bezpieczną odległość*
Murad-O to, że chciałaś otruć Farye i moje nie narodzone dziecko!
Kosem-Dziecko?*Spojrzała na syna zdziwiona*
Murad-Tak ale naszczęście medycy zdążyli i ona razem z dzieckiem dobrze się czuje ale za to, że chciałaś ją zabić zostajesz wysłana do pałacu łez
Kosem-Nigdzie nie jade jedynie z tego pałacu może wyjechać mój trup!
Murad*Nie wytrzymał, podszedł do swojej matki i już chciał ją uderzyć ale szybkim krokiem ustałam przed Sułtanką i Sułtan mnie z całej siły uderzył*
Kosem-Saliha!*Spojrzała przerażona na syna a potem na mnie*
Ja*Upadłam na ziemię i trzymałam się za policzek*
Murad-Następnym razem cię nie obroni przedemną... jeszcze dziś masz wyjechać!*Wyszedł, trzaskając drzwiami*
Kosem-Nic ci nie jest?*Sułtanka pomogła mi wstać*
Ja-Nie martw się pani*Otarłam łzy*
Kosem-Mogliśmy to przewidzieć, że odrazu mnie oskarży*Usiadła na ottomanie*
Ja-Pani wybacz...to moja wina*Spuściałam głowe na dół*
Kosem*Wstała i wzięła mnie za podbródek potem uniosła ku górze i spojrzała mi w oczy*To nie twoja wina tylko tej Fary... trzeba obmyślić nowy plan ale tym razem bez twojego udziału, nie chce by się tobie coś stało*Uśmiechnęłam się na te słowa*
Ja-Prędzej czy później i tak ona umrze ale jednego możesz być pewna pani... umrze z naszych rąk*Sułtanka tylko uśmiechnęła się groźnie*
~Południe~
*Tak jak Sułtan nam kazał spakowaliśmy się i szłam z Sułtanką do powozu by potem pojechać do pałacu łez gdy szliśmy przez harem zobaczyłam dzieci Sułtanki w tym Bajazyda*
Kosem-Cieszę się, że was widze wszystkich*Podeszła po koleji do swoich dzieci a każde z nich ucałowało jej dłoń*
Gevherhan-Matko ja się nie zgadzam na decyzje Sułtana*Spojrzała na matke*
Kosem-Nic nie rób wbrew woli brata gdybyś go widziała dziś rano i jak potraktował Salihę*Spuściałam głowe bo nadal miałam czerwony policzek po uderzeniu*
Gevherhan*Spojrzała na mnie i się zmartwiła*Jak on mógł ją tak mocno uderzyć
Kosem-Tak naprawdę to ja miałam zostać uderzona ale Saliha stanęła w mojej obronke*Książęta wraz z Sułtankami spojrzeli na matke zszokowani*
Atike-Nie dziwie się mu bo jak chciałaś otruć jego ukochaną*Spojrzała na matke*
Kasym-Atike! Uważaj co mówisz gdyby Sułtan zabił matke to też byś tak powiedziała?!*Podszedł do siostry zdenerwowany na nią co powiedziała*
Atike-Nie krzycz na mnie!
Kosem-Uspokójcie się!*Gdy Sułtanka podnisoła głos odrazu się uciszyli*
Gevherhan-Nie martw się matko ja z Bajazydem zajmiemy się rodzeństwem*Spojrzała w stronę Bajazyda a on kiwnął głową*
Kosem-Dobrze wrazie co to pisz jak będzie się coś w pałacu działo*Uśmiechnęła się lekko do córki i poszła w stronę powozu*
Ja*Ukłoniłam się Sułtanką, książętą i poszłam za swoją panią*
~Przed pałacem~
*Szłam koło Sułtanki do powozu gdy ujrzeliśmy Kemankesa pasze i Halila pasze*
Kemankes-Pani*Ukłonił się i uśmiechnął się do Sułtanki*
Halil-Witaj pani*Ukłonił się i ukradkiem uśmiechnąnł się do mnie*
Kosem-Witajcie*Uśmiechnęła się do nich i spojrzała na Kemankesa*
Kemankes-Sułtan rozkazał nam byśmy wam towarzyszyli w drodze do pałacu a potem mamy was obserwować*Spuścił lekko głowe*
Kosem-Widać, że mój syn się boi o Farye słyszysz to Saliha?
*Odwróciła się w moją stronę*
Ja-Tak pani widać, że udało nam się wystraszyć władce*Zaśmiałam się lekko*
Kosem-Chodźmy już*Wzięła skrawek czerwonej sukni niczym krew i udała się do powozu*
Ja*Poszłam za nią i pomogłam wejść Sułtance do powozu a potem sama weszłam i po chwili ruszyliśmy a Halil i Kemankes jechali tuż za nami*

~Ciąg dalszy nastąpi~

Wspaniałe stulecie Kösem Murad IVWhere stories live. Discover now