21. Lubię Connora

Start from the beginning
                                    

Obie ze sobą rywalizowałyśmy i... zazdrościłyśmy. Mimo to nasza przyjaźń trwała w najlepsze, może dlatego, że byłyśmy takie same. Tak samo zepsute przez naszych rodziców.

– Jasne... Nie wmówisz mi tego, Aggie. Wiem, jak jest. Mam tylko nadzieję, że to chwilowa dyspozycja.

– Jutro już będzie lepiej. Mecz i potem wolne.

– Yhym. – Przełknęła ślinę. – Właśnie. Powiedz mi, jak Siódemce udało się cię namówić do przyjścia? Dokonał chyba pierdolonego cudu. Ty jeszcze nigdy nie byłaś na meczu Lwów, a jesteśmy w ostatniej klasie – dodała. – Nigdy nie przyszłaś mnie dopingować, mimo że nieraz cię przekonywałam. Wystarczyło jednak jedno słowo jakiegoś chłopaka i do tego piłkarzyka, a ty... – kontynuowała ze śmiechem.

Piłkarzyka.

Najbardziej paradoksalne było to, że tak właśnie od zawsze określała sportowców, a teraz sama z jednym się umawiała. Dobra, kręciła, bo ich relacja była na etapie statusu na Facebooku "to skomplikowane".

– Jasne, śmieszne – sarknęłam. – Dobrze, że wiesz idę, bo... – Podniosłam palce, robiąc nimi cudzysłów: – plan tego wymaga. Connor nie dałby mi spokoju, gdybym się nie zgodziła.

– No przecież wiem. A jak sprawa z Trzynastką? Poszło coś do przodu.

Pokiwałam przecząco głową.

– Aggie, jak chcesz coś zdziałać, musisz przełamać...

– Problem w tym, że nie wiem, czy jeszcze chcę – mruknęłam pod nosem, odwracając wzrok od dziewczyny

– Co? Jak to?

– To chyba nie ma sensu Cure. Anne prawie odpuściła. Zaraz da spokój.

Miałam wrażenie, że tym co robiłam jeszcze bardziej ją nakręcałam. Gdybym się nie wychylała to już dawno, znalazłaby inny cel.

– Chcesz odpuścisz?

– Sama przecież mówiłaś, że to głupi pomysł.

Przecież mi to odradzała...

– Tak, bo obie wiemy, że to szalone. Poza tym nie ufałam do końca Siódemce. Ale już zaczęłaś. Podjęłaś decyzję, więc czemu masz ją teraz zmieniać? Doprowadź to do końca.

– Cure...

– Przecież ty nie łamiesz obietnic, mimo że nie mają żadnego pokrycia prawnego.

Rodzice zawsze nam to powtarzali, więc nawet nie dziwiło mnie to jej stwierdzenie.

– Ale czuję się, z tym co robię źle...

– Jeśli tak... – mruknęła, wzruszając ramionami. Upiła łyk napoju. – Ale na pewno chcesz wystawić Connora? Wiesz to jest układ, dwie strony...

– Wiem, ale kto tu powiedział o wystawianiu? To, że zrezygnuje ze swojej części, nie oznacza, że dalej nie będę pomagać Connorowi. Umówiłam się przecież z nim na coś, więc nie chcę złamać obietnicy. Nie spojrzałabym sobie w lustro, gdybym kogoś tak oszukała.

Szczególnie jego.

– Poza tym nie chciałabym, żeby przeze mnie stracił miejsce w drużynie. Wiem, ile to dla niego znaczy. Piłka to całe jego życie Cure, więc byłam cholerną świnią, gdybym go wystawiła w tym momencie. I w sumie...– zawahałam się, ale w końcu dodałam ciszej: – Polubiłam go tak szczerze, więc...

– Polubiłaś? – przerwała mi.

– Co w tym takiego dziwnego? – zapytałam pewnie, chociaż przez chwilę pożałowałam, że powiedziałam to na głos.

Układ Where stories live. Discover now