3. Trening rzecz święta

4.4K 148 72
                                    

Hejka misiaki!

O to trzeci rozdział, pierwszy z perspektywy Connora, dzięki czemu poznacie go trochę lepiej...

Uwaga! Ważne!!!!!!!

Taka mała pomoc dla was, bo wiem, że na początku można się trochę pogubić w tych numerkach.

Connor - Siódemka

Liam - Dziwiątka

Josh - Ósemka

Rhys - Dziesiątka

Matthew - Trzynastka

A teraz już - życzę miłej luktury!


Connor

Czy w sobotę po imprezie można było odpuścić trening?

Oczywiście, że nie.

Po pierwsze trener by nas ukatrupił, a po drugie sam bym mu w tym pomógł. Piłka była dla mnie najważniejsza, nie było nic co znajdowało się wyżej od niej. Nauka, dziewczyny, przyjaciele, a zwłaszcza imprezy znajdowały się daleko za treningami czy meczami i byłem pewny, że nigdy nic ani nikt tego nie zmieni. A szczególnie teraz, kiedy trwały mistrzostwa, a kolejny mecz zbliżał się szybciej niż Jedenka wpierdoliła ponad dwadzieścia cheesburgerów podczas ostatniej wizyty w McDonalds.

Wiedziałem, że nie wszyscy traktowali to poważnie. Rozumiałem to i nawet akceptowałem, ale nie tolerowałem odpuszczania, lenistwa i olewania. Byli w drużynie i nie obchodził mnie, jaki był powód dołączenia do niej. Mógł to być nawet przegrany zakład...

Gówno mnie to interesowało.

Graliśmy razem, więc i wygrywaliśmy razem, a by tak się stało, musieliśmy pracować. Ciężko i oni o tym wiedzieli. Dołączając do drużyny mieli świadomość, co ich czekało i wiedziele o możliwych wyrzeczeniach, których jak się okazało nie byli wstanie ponieść. Nie rozumiałem ich dzisiejszych min. Wyglądali, jakby pierdolone zgony, które mruczały podnosem jakieś ciche przekleństwa, bojąc się odezwać głośniej, ponieważ wiedzieli, jak na to zareaguje.

Tak jak zawsze, gdy przychodzili na trening w takiej a nie innej kondycji. Co zdarzało się ostatnio często. Za często.

To nie było pieprzone granie na podwórku z kolegami, więc musieli się w końcu ogarnąć

- O co chodzi panowie, co? - W końcu zapytałem, chociaż doskonale znałem odpowiedź na to pytanie. - Coś nie tak? - zapytałem z wyczuwalną ironią.

Kac. Cholerny kac i zmęczenie po nieprzespanej nocy. A kurwa mówiłem? No przecież, że mówiłem. Odradzałem im tę imprezę, a szczególnie picie...

Tak. Sam na niej się pojawiłem, co jak się okazało było największym błędem, ale to po długich namowach Dziewiątki i pod warunkiem, że on ani żaden z tych pajaców, którzy stali właśnie ledwo na nogach, nie zmuszą mnie do alkoholu.

- Przecież dobrze wiesz - sarknęła Dziesiątka. Rhys stał dosłownie obok mnie, więc tylko kątem oka na niego spojrzałem.

- Wiem, ale chciałem to usłyszeć. - Sam zadrwiłem, ponieważ nie mogłem się powstrzymać. Jeszcze raz rozejrzałem się po pomieszczeniu, utwierdzając się w przekonaniu, że byliśmy w dupie. - Kurwa, ogarnijcie się, bo inaczej nie będę już taki miły. - Spojrzałem na zegarek, dodając: - Macie pięć minut. Kurwa, pięć i ani minuty więcej. Później wychodzimy i zapierdalamy. Nie będzie mnie obchodzić, że...

Układ Where stories live. Discover now