Przegra wojnę głupi malarz. (1)

Start from the beginning
                                    

-Co ty robisz!? Zaraz zjawią się tu szkopy, musimy uciekać! - wrzasnął, przy tym gestykulując dłońmi.

-Jeszcze momencik! - odkrzyknęłam, kończąc napis. - Siekiera, motyka, piłka, alasz! Przegra wojnę głupi malarz! Siekiera, motyka, piłka, nóż! Przegrał wojnę już, już, już!* - zaczęłam bardzo głośno śpiewać i walić puszką w tablicę.

-Apolonia! Chcesz na nas ściągnąć śmierć?! Lecimy! Ale już! - złapał mnie boleśnie za rękę i chciał odciągnąć do schodów, którymi wchodziło się w podziemia, ale ja się nie dawałam.

-Hier sind Sie! (Tutaj są!) - zwołał wszystkich niemiecki żołnierz, a po nim pojawiło się czterech.

Wytrzeszczyłam oczy i zaczęłam biec w kierunku wyjścia.

-Jesteś z siebie zadowolona!? - krzyknął Maciek, dotrzymując mi tempa.

-Nie spodziewałam się takiego efektu! - wydyszałam i skręciłam w jedną z alejek.

Podparłam się o kolana i uformowałam oddech. Tak bardzo parował, jakby się we mnie paliło.

Uśmiechnęłam się.

-A w ogóle co tam napisałaś?

Zaśmiałam się i odeszłam do zebrania Buków.

Alek nawet nie miał pojęcia.

Niemcy mogli podziwiać piękny napis "Pawiak pomścimy".

~*~

-To była akcja! Ja wtedy łup! A Apolonia bum! A potem było zium! I trzech Niemców na ziemi! - Alek znów żywo gestykulował.

-Uwaga, moi Harcerze! - krzyknął Orsza.

Wszyscy zebrali się w jednym rzędzie i przyłożyli dwa palce do skroni.

-Z napisów, zamieszek i uprzykrzaniu Niemcom życia, przechodzimy na coś większego. Mianowicie. Do tego cudeńka. - Pokazał nam puszkę, która miała zatyczkę. - Jutro pójdziemy do naszego kina, które jest teraz zajęte przez Niemców. Nie pozwolimy im zabrać naszego państwa! - Uniósł pięść z zaciśniętą puszką, a wszyscy mu zasalutowali. - Na dzisiaj koniec. Czuwajcie!

~*~

-Ale Tadek! Proszę, oddaj mi ją! - krzyknęłam na Zawadzkiego, stając na palcach. - Zaraz spóźnię się do szkoły przez ciebie! - jęknęłam i podskoczyłam.

Zośka zaśmiał się i jeszcze wyżej uniósł rękę.

Mój wzrost a jego, to jak porównywać mysz do strusia emu.

-Buziaka w polika chcę! - Nadstawił policzek.

-Hej! Poleczka tylko mnie może całować! - Alek wyrwał książkę Lechowi Pomarańczowemu.

-Pobawić się nie dasz - burknął blondyn i obrażony założył ręce pod piersi.

-Dziękuję. - Cmoknęłam Maćka w policzek, a Tadeusz wyrzucił ręce zdruzgotany do góry.

-A ja nigdy nic nie dostaję! - wywrócił oczami.

-Dobra, lecimy. Jak zaraz zamkną nam drzwi od szkoły to będzie problem - udzielił się Aleksy, poprawiając moją czapkę i szalik.

-Zajdziemy jeszcze po Rudego - uprzedził Zośka, wiążąc buty.

Wyszliśmy z domu Alka.

Tyle się działo w tym domu...

Warszawa, rok 1939

Siedziałam z moim kolegą Maciejem w jego pokoju, a on tłumaczył mi matematykę.

-No więc, jeśli masz minusa, to po prostu... - przerwał swoją wypowiedź, gdyż usłyszeliśmy walenie do drzwi.

Szybko wstaliśmy i spojrzeliśmy się po sobie.

Jako 13-latka byłam dosć płochliwa, więc od razu się zaczęłam cofać.

-Siedźcie, dzieciaki. Ja pójdę sprawdzić - wyszczerzył się pan Dawidowski.

Byli tacy podobni. Ta sama, płowa czupryna, niebieskie oczy, żywa gestykulacja i wieczny uśmiech na twarzy.

-Kto tam? - rzekł i już zamierzał otwierać drzwi.

-Polizei! (Policja!)- wszyscy stanęliśmy osłupieni.

Pan Aleksy zatrzymał się w połowie łapania za klamkę.

Spojrzał kątem oka na nas, a ja wtuliłam się w starszego kolegę.

Bałam się. Pierwszy raz czułam prawdziwy strach.

Młody Dawidowski pogłaskał mnie pocieszająco po włosach.

Chwilę później do mieszkania wpadły szkopy.

Gwałtownie oderwałam się od przyjaciela, a mój oddech momentalnie przyśpieszył.

Złapali tatę Macieja i go wywlokli.

I ja to widziałam. Na własnie oczy.

Potem jeden z nich spojrzał się na nas.

Blondyn schował mnie bardziej za siebie.

Niemiec podszedł do niego i przyłożył lufę pistoletu do jego brzucha.

Łzy pojawiły się w moich oczach.

Aleksy wolno przeniósł wzrok z pistoletu na szkopa.

-Strzelaj pan - rzekł spokojnie, patrząc mu głęboko w oczy. Niemiecki szpicel spojrzał na niego zaskoczony. - Strzelaj pan! - powtórzył i powoli tracił cierpliwość.

Niemiec odszedł i razem z innymi żołnierzami zabrali tatę Maćka.

-Alek...

-Apolonia! Słuchasz nas w ogóle?! - zaczepił mnie Tadeusz.

-Przepraszam, zamyśliłam się - uśmiechnęłam się.

Nawet nie zauważyłam, kiedy doszedł do nas Bytnar.

Po chwili dostrzegliśmy napis "Gimnazjum im. Batorego".

~*~

* - piosenka nie napisania przeze mnie!

LittlePsychopath2104

Zanim umrę za młodu || Maciej Aleksy DawidowskiWhere stories live. Discover now