Looking for answers#20

3 0 0
                                    

Niki ziewnęła wpatrując się w posturę swej przyjaciółki. Nie rozumiała jej zachowania. Czy to tak źle że, chłopak pozna prawdę?

Dziewczyna zdążyła go poznać nie wyglądał na osobę która wyjawia cudze sekrety. Właściwie....dlaczego nie ogłosić by tego oficjalnie że, Melody jest przyszłą królową nimf a także chyba jedną z najsilniejszych osób na ziemi. Wszyscy traktowali by ją z szacunkiem, nikt by nawet nie pomyślał aby krzywdzić chłopaka który jest pod jej opieką, dlaczego mają trzymać swoje pochodzenie w sekrecie?

-Słuchasz mnie?!

-Nie.-powiedział dziewczyna zgodnie z prawdą.

Zawsze taka była, szczera do bólu.Miała w dupie fakt że, jej szczerość kogoś może zranić.

Melody westchnęła i usiadła obok Niki na łóżku.

-Powinnam mu powiedzieć prawdę, czy coś wykombinować?-zapytała chowając twarz w dłoniach.

-Zawsze możesz użyć "Mirwy"*.

-W sumie, ale wiesz jak ona dokładnie działa? Ile wspomnień mu zabierze? Po za tym aktualnie jest znane miejsce pobytu tylko jednej, czy powinnam ją teraz zużyć na Harrym?

-To Twoja decyzja. Zależy jak dużo Potter wypije. Jeśli dasz mu tylko kroplę wywaru z tego kwiatu powinien zapomnieć o wszystkim co miało miejsce 24 godziny wcześniej.

-Skoczysz do królestwa po kwiat?-zapytała Valentine uśmiechając się słodko.

-A co ty będziesz robić w tym czasie?

-Znajdę składniki potrzebne do wywaru.

-W skrócie. Pójdziesz do gabinetu nietoperka i poprosisz go o pomoc?-poruszyła sugestywnie brwiami.

-Co to miało znaczyć?Czy ty coś sugerujesz?

-Nie, ja?Skąd.-machnęła ręką.-Lecę.

Opuściła pomieszczenie, najchętniej teleportowała by się z pokoju ale te głupie zaklęcia uniemożliwiały jej to. Przy wyjściu ze szkoły, zastanawiała się jeszcze nad jedną rzecz.

Przyszła królowa nie powiedziała jej w jakim celu zmuszona była użyć pnącza, co poskutkowało odkryciem przez czarnowłosego tajemnicy. Coś ukrywała, a ona zamierzała się dowiedzieć co.

Zielonooki szedł obok Olivera, kierowali się na boisko gdzie kapitan miał pokazać chłopakowi jak łapać znicz a także wyjaśnić zasady gry.

-Quidditch, dość łatwo zrozumieć.W drużynie jest siedmiu graczy, trzech ścigających, dwóch pałkarzy, obrońca i szukający.-postawili skrzynie którą nieśli na ziemi.-Znaczy ty.-dopowiedział Wood.

Uklęknął na jedno kolano i otworzył skrzynie wyjął z niej jakąś rzecz i wstał, rzucił przedmiot do okularnika.

-Są trzy rodzaje piłek.Ta to kafel.Ścigający podają sobie kafla.Starają się przerzucić przez jedną z trzech pętli.-wskazał trzy koła majaczące w oddali.-Obrońca.-uśmiechnął się.-Znaczy ja.Broni ich.Nadążasz?

-Tak sądzę.-odrzucił piłkę.-A te do czego?-wskazał na skrzynie.

Oliver przegryzł wargę, schylił się i wręczył Harremu pałkę.

-Lepiej weź.

Ponownie się schylił, wypuścił piłkę która była przypięta do skrzyni.Ta wystrzeliła w powietrze, po chwili zaczęła opadać.

-Uwaga wraca.-powiedział Wood wpatrując się w mały punkt który z każdą chwilą był coraz bliżej.

Gdy piłka była wystarczająco blisko Potter zamachnął się kijem i odbił nadlatujący przedmiot.

-Całkiem, całkiem-mruknął zadowolony kapitan.

Czarnowłosy uśmiechnął się szczerze.

-Nieźle odbijasz.-powiedział obrońca, lecz jego mina nagle zrzędła.-Ooo.

Wyciągnął ręce i złapał piłkę która wróciła jednak z powodu prędkości z jaką leciał przedmiot, Oliver wylądował na ziemi.Z trudem nie wypuszczając piłki z dłoni, chłopak wsadził ją do skrzyni i zamknął.Zielonooki widząc to scenę wybuchnął śmiechem.

-Co to jest?-zapytał, jak się opanował.

-Tłuczek.-powiedział Wood uśmiechając się.-Nieźle daje w kość.-Otworzył kolejny schowek w skrzyni.-Ty jesteś szukającym.Ciebie interesować będzie tylko złoty znicz.-powiedział wyjmując kolejny przedmiot z skrzyni i wręczając go chłopakowi.

-Podoba mi się.-powiedział okularnik wpatrując się w znicz.

-Jest strasznie szybki i trudno go wyczaić.

-I co z nim zrobić.

-Złapać.-Harry odwrócił się słysząc za sobą głos Melody.

Odwrócił się a jego oczom ukazał się najpiękniejszy z uśmiechów.

-Zanim ten drugi złapie.Jak masz znicz, koniec gry.Złap go Potter to wygramy.-powiedział kapitan podnosząc skrzynię.

Potter wypuścił znicz z dłoni a ten wzniósł się w powietrze.Czarnowłosy nie krył że, przedmiot zrobił na nim duże wrażenie.Złapał znicz i oddał go obrońcy, ten schował go do skrzyni i wcześniej się żegnając odszedł.

-Co tu robisz?-zapytał zielonooki, spoglądając na Valentine.

Powiedział że, da jej czas, nie zamierzał, poruszać teraz tematu jej dziwnych mocy.

-Chciałam dopilnować, byś zbytnio nie wczuł się i nie spóźnił na zajęcia.-odparł, zbliżając się do niego.

-No wiesz, myślałem że, się za mną stęskniłaś.-zrobił minę zbitego psa.

-Nie przesadzasz odrobinę?Widzieliśmy się wczoraj.-powiedział, zawracając do szkoły.

-Właśnie nie widzieliśmy się dobę, wiesz ile to dla mnie?-udał że, trzyma się za bolące serce.

Stanął zamurowany gdy poczuł ciepłe wargi na jego policzku.Czuł że, twarz mu płomienie, spojrzał zamglonym wzrokiem na dziewczynę.

Uśmiechnęła się i przekroczyła próg szkoły.Harry podążył za nią, zajęli w klasie miejsca obok siebie.Potter siedział opierając się na ręce, wciąż czuł jak policzek go parzy.Przymknął oczy wpatrując się w dziewczynę siedzącą obok.

Doszła do niego pewna myśl.Czy on naprawdę ją kocha?Czy można miłością nazwać uczucie jakim ją darzy?Jak sama powiedziała są dziećmi...

-Całkiem jak ojciec.-usłyszał śmiech nauczyciela i reszty klasy.

Zarumienił się i zaczął słuchać tego co mówił nauczyciel.

Looking for AnswersWhere stories live. Discover now