Looking For Answers#16

2 1 0
                                    

Severus wziął nimfę na ręce i zaniósł ją do najbliższego domu.Za pomocą zaklęcia wyważył drzwi i położył Melody na kanapie w salonie.Stanął i począł nasłuchiwać czy ktoś nie idzie zaciekawiony hałasem, gdy nikogo nie dojrzał ani też nie usłyszał odetchnął z ulgą, rad że, właścicieli nie ma w domu.Wziął krzesło stojące w kącie i przystawił je do łóżka, usiadł na nim i ujął dłoń Valentine.Pocałował ją i przez dłuższy czas patrzył oczekując jej wybudzenia.Nie do końca pewny ile czasu minęło, stwierdził że, jeśli się czymś nie zajmie znuży go sen.Wstał i skierował się do kuchni, z której już wcześniej poczuł piękny zapach.Na parapecie stało ciasto, to one wydawało zapach który niósł się po całym domu.Profesor ukroił dwa kawałki wypieku.I zaczął poszukiwania talerzy.Otworzył pierwszą szafkę, potem następną, gdy została ostatnia szafka i gdy dojrzał w niej talerze, usłyszał huk tłuczonego szkła dobiegający z salonu.Wbiegł do pomieszczenia i dojrzał Melody stojącą nad kawałkami szkła które kiedyś były wazonem.

-Jak się czujesz?-spytał Severus.

Dziewczyna nie odpowiedziała tylko odwróciła się, szybko pokonując odległość pomiędzy nią a profesorem.Wtuliła się w niego i poczęła głaskać go po głowie.

-Zawsze chciałam mieć kotka...-powiedziała przeciągle nie przestając głaskać mistrza eliksirów.

-Kotka?-zapytał zaskoczony Snape odsuwając nimfę od siebie.

Zauważył iż oczy Melody są innego odcieniu niż zazwyczaj a także, iż wzrok Valentine błądzi po całym pokoju nie mogąc zatrzymać się w jednym miejscu.

-Pokaż mi swoją rękę.-nakazał, jednak widząc iż uczennica ma gdzieś to co on do niej mówi sam złapał ją za rękę.

Na palcu nie było śladu po poparzeniu.Gdy usłyszał melodyjny śmiech dziewczyny spojrzał na jej twarz puszczając jej dłoń.Nimfa patrzyła nieobecnym wzrokiem w stronę wejścia do kuchni, nie przestając się śmiać.Czarodziej zerknął w tym kierunku, jednak szybko odwrócił wzrok nic nie widząc.

-To przez tę roślinę?Jak mogę ci pomóc?-spytał zmartwiony.

-Koteczek!-dziewczyna ukryła twarz w zagłębieniu szyi Severusa, proces głaskania ponownie się rozpoczął.

-W tym stanie mi nie odpowiesz...zabiorę cię do Hogwartu.-wstał biorąc dziewczynę na ręce, gdy ta ponownie wybuchnęła śmiechem.

Ponownie zerknął w kierunku drzwi i dojrzał, mężczyznę trzymającego coś czarnego w dłoni.

-Kim jesteście?Wynoście się z mojego domu!

Profesor usłyszał dziwny dźwięk.Poczuł jak na jego dłoń, spada coś mokrego.Spojrzał w dół i dojrzał iż to kropla krwi.Przerażony patrzył jak ubranie Melody zmienia kolor na czerwony a ona krzywi się z bólu.Z każdym jękiem oczy dziewczyny wracały do swej dawnej barwy i dziewczyna przemówiła.

-Co się stało?-spytała, a z jej ust ponownie wydobył się jęk.

-Wytrzymaj, przeteleportuję nas do Hogwartu.-powiedział mistrz eliksiru i po chwili stali już przed budynkiem szkoły.Trwała przerwa więc na korytarzach stało mnóstwo uczniów.Każdy odprowadzał wzrokiem mknącego nauczyciela z Valentine na rękach.

-Zawołaj panią Pomfrey.-powiedział do pierwszego ucznia który znajdował się w obrębie jego głosu.

-Co się stało Melody?-spytała przerażona uczennica.

Snape zerknął w jego kierunku jak się okazało była to Hermiona.

-Nie teraz.-warknął.

-A ty.-zwrócił się do Rona stojącego obok Granger z rozdziawioną buzią.-Sprowadź tu swego ojca.

-Mego ojca, a po co?

-Zranił ją, jakiś mugolski przyrząd a z tego co wiem to Twój ojciec zna się na tym, czyż nie?

-Taak.-wyjąkał Weasley.

Odbiegł w ramię, ramię z Hermioną.

Mistrz Eliksirów ponownie rozpoczął wędrówkę do skrzydła szpitalnego gdy nagle, znikąd przed nim pojawił się młody Potter.

-Przepuść mnie.-mruknął czarodziej nie patrząc na Harrego.

-Co...-zaczął, jednak nie mógł nic powiedzieć przez łzy które nagle wypłynęły z jego oczu.

Snape przewrócił oczami.

-Uniesiesz ją?-spytał.

-Tak.-odparł okularnik.

-Ja powiadomię Dumbledora, ty zanieś ją do skrzydła.

-Dobrze.-Harry wziął Valentine z rak Severusa i zaczął biec z nią do pani Pomfrey.

-Harry?-zapytała dziewczyna gdy Potter dojrzał już drzwi prowadzące do skrzydła.-Dam radę iść.

-Jasne..-prychnął chłopak.-Daj spokój jesteś leciutka jak piórko.

-Jak chcesz.-mruknęła mocniej wtulając się w czarnowłosego.

Młody Potter wbiegł do pomieszczenia gdzie czekali już pani Pomfrey, Hermiona i Ron.

Looking for AnswersWhere stories live. Discover now